Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mój twór :D
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:48, 07 Lut 2009    Temat postu:

Trochę mnie zawstydzacie. Nie jestem aż tak dobry. Tak myślę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 07:35, 12 Lut 2009    Temat postu:

Następna cześć

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć XII "Podwodne ruiny - konfrontacja"

Grawen i Erik ćwiczyli magie z tajemniczych zwojów. Co jakiś czas odczytywali magiczne inkantacje i próbowali ponownie. Gdy oni zajmowali się zwojami Hadriel przyglądał się obrazkom i zdobywał nowe informacje.
W końcu zobaczył coś interesującego.
- Hymmm to ciekawe. Mruknął tylko.
- Erik, Grawen chodźcie tu szybko. Powiedział do łowców mag.
Obaj zerwali się i natychmiast podeszli do maga.
- Co jest...Znalazłeś coś? Zapytał Grawen.
- Myślę że tak. Spójrzcie na ten obrazek. Hadriel pokazał im dany obrazek. Był dziwny przypominał byka ale ten chodził na dwóch łapach. W rekach trzymał topór i był odziany w coś co przypominało pancerz.
- Co to za stworzenie? Zapytał Erik.
- To o ile mnie nie mylą oczy jest Minogon. Odparł krótko mag.
- Minogon? Zapytał Erik i Grawen.
- Według tych zapisków to strażnik poziomu. Ta świątynia ma pięć poziomów. Powiedział do łowców.
- A ten Minogon to groźny jest? Zapytał Erik.
- Tego nie wiem. Ale jeszcze zobaczymy. Odparł po czym dodał.
- A jak tam wasza nauka? Zapytał.
- Dobrze prawie opanowaliśmy sztukę. Odparł Grawen a Erik tylko pokiwał głową na tak.
- To dobrze ale obawiam się że nie mamy więcej czasu na postój. Musicie się spakować i ruszamy dalej.
- Dobra. Powiedzieli po czym rzucili się do zbierania wszystkich swoich przedmiotów.
Gdy już im się to udało mag i łowcy ruszyli dalej.

[wampiry tymczasem doszli do mniejszych drzwi]
- To chyba dobry znak. Rzucił Richelius
- Tak, racja. Podkreślił Nihilus.
Ritter nic nie powiedział.
Szli dalej przez korytarz aż doszli do sali z wieloma rysunkami i jedną kolumną.
- Co to za miejsce? Zapytał Richelius.
- A kogo to obchodzi. Idziemy rzucił Ritter. Zrobił tylko krok wraz ze swoimi towarzyszami i zatrzymał się.
Na około nich dało słyszeć się szelest metalu. Coś stalowego tłukło o posadzkę sali. Zbliżało się.
Ritter i Nihilus wyciągnęli broń. Tylko Richelius nic nie zrobił.
- Ej Richelius wyciągaj broń zawszeńcu. Wypalił w stronę wampira Ritter.
- Zamknij się nie widzisz co robię. Odparł Richelius który wyciągnął z kieszeni małą kuleczkę.
Ritter i Nihilus zdziwili się na ten widok.
- Co, kuleczka? Zapytał siebie w myślach Nihilus.
- Spokojnie, spokojnie. Powiedział stanowczo Richelius.
Dziwne stukanie narastało i było coraz częstsze. Ale nagle zanikło, jakby wszystkie istoty się zatrzymały. Pojawiła się natomiast z daleka pochodnia która dawała blade światło. Potem pojawiły się czerwono, biało, czarne ślepia.
- A to co za nowe cholerstwo? Zapytał cicho Ritter.
- A żebym ja to wiedział. Odparł Nihilus. Istota zbliżała się i gdy była już na odległość 10 kroków od wampirów przemówiła zrozumiałym dla nich językiem.
- Nie potrzebnie tu przybyliście. Teraz zginiecie!! Mówiła to dość szybko. Dziwne potwory wyłoniły się z cienia. Były to wielkie mechaniczne pająki, latające kruki i pełzające węże.
- To maszyny?! Rzucił do swoich kompanów Richelius.
- Musimy się bronić. Powiedział Nihilus. Maszyny z rykiem rzuciły się na wampiry.
- Dalej, zmiażdżyć je. Powiedział szybko Ritter i cała trójka rzuciła się na wroga.

[tymczasem Hadriel i łowcy doszli do wielkiej komnaty była ona pełna rysunków na ścianach na jej środku był narysowany krąg i trzy wychodzące z niego filary]
- Co to za miejsce? Zapytał Erik.
- To chyba jedna z głównych sal. Odparł Hadriel.
Szli przez nią aż dotarli do dziwnych filarów.
- Dziwne że te filary tu stoją. Odparł mag.
Łowcy nie widzieli w tym nic dziwnego tylko rozglądali się dookoła. Mieli przeczucie że coś ich obserwuje.
- Hadrielu? Zapytał Grawen.
- Tak, o co chodzi? Odpowiedział mag.
- Minogony to strażnicy poziomów tak? Powiedział pytającym tonem.
- Jestem tego pewien. A co się stało? Odpowiedział.
- Te filary...są dziwne. Ustawione w środku jakby ,miały coś symbolizować. Może poziom. Rzucił łowca. Hadriel zamarł na chwile w bezruchu. Tylko Erik nic nie mówił cały czas wypatrując domniemanego wroga.
- Obyś nie miał racji. Jeśli to jest poziom Minogona to będziemy mieli problem. Odparł mag.
- Ej, tam coś jest. Powiedział Erik który dzięki swoim sokolim oczom wypatrzył jak w ciemnościach coś się rusza.
Wielka postać już nie miała powodu się ukrywać. Drastycznie zmniejszała dystans między nieproszonymi gośćmi a sobą robiąc przy tym nie małe trzęsienie.
- Co to jest? Pytał siebie Hadriel.
Potwór powoli wyłaniał się z ciemności. Ku obawom maga i łowców wyłonił się dwa razy większy od człowieka byko podobna postać. Była cała z metalu.
- To minogon! Krzyknął Erik. Stwór zaryczał okropnie i wyjął swój topór.
Łowcy i mag nie mieli żadnego wyjścia. Również dobyli swych broni a Hadriel magii.
Na koniec zanim rzucili się w wir walki Minigon tylko parsknął.
- Nie obawiajcie się i walczcie jakbyście walczyli z cała armią wampirów. Szeptał mag. Po czym minogon, łowcy i mag rozpoczęli bój.

Koniec części XII "Podwodne ruiny - konfrontacja"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:31, 12 Lut 2009    Temat postu:

Fajne i......nie mogę określić inaczej twoich opowiadań są za dobre.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:40, 16 Lut 2009    Temat postu:

Kolejna cześć

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć XIII "Podwodne ruiny - Starcia"

Hadriel i łowcy stali na przeciwko Minogonowi. Wpatrywali się w siebie długo zanim byk ruszył pierwszy do ataku.
Swoim wielkim toporem wziął zamach i uderzył.
Łowcy i mag sprawnie ominęli atak który był wyprowadzony z takim impetem że rozwalił jedną kolumnę.
- Co za cios! Powiedział do siebie Hadriel.
Minogon tylko się obrócił i zaryczał. Znowu biegł na cel i wziął zamach.
- Erik, Grawen. Od boków. Powiedział głośno Hadriel. Sam natomiast zaczął mówił jakieś słowa po czym powiedział.
- Rzucam czar - Głaz. Hadriel rzucił wielkim głazem. Minogon który chciał zaatakować zauważył głaz i musiał go zniszczyć przygotowanym ciosem.
Gdy to zrobił łowcy mieli wolną drogę. Rzucili się na Minogona. Weszli na niego i wyjęli miecz i topór.
- Uderzaj w głowę! Krzyknął Grawen. Erik zrobił cios mieczem ale jego cios się odbił od metalowego pancerza potwora.
- Twardziel. Stwierdził w myślach. Strażnik wiercił się zażarcie utrzymanie się na nim było już trudne.
- Zróbmy to razem. Powiedział ze spokojem Erik. Grawen i Erik wzieli zamach i uderzyli. Pancerz potwora został przerwany. Minogon poczuł to gdyż zaczął bardzo mocno ryczeć.
W końcu łowcy nie dali rady dłużej się utrzymać. Spadli z potwora.
- Erik...Grawen wszystko w porządku?" Zadał pytanie Hadriel który do nich podszedł.
- Taa...w porządku. Stwierdził Erik.
- Może być. Dodał Grawen.
Potwór stanął na chwilę i spojrzał na swoją "ranę". Prychnął tylko i objął topór w dwie ręce.
- Zaraz zaatakuje ponownie. Przygotujcie się.

[tymczasem wampiry mają swoje problemy]
Wampiry walczyły w tabunami maszyn. Tylko dziwna istota z pochodnią stała i patrzała na całe zajście.
- Nigdy nie...marzył bym...że będzie tak...fajnie. Mówił Nihilus przerywając miejscami aby uchylić się od ciosu i wyprowadzić kontrę.
Richelius tylko się uśmiechnął a Ritter zachował skupienie i ciął wroga równo.
Gdy Richelius zrobił ostatnie cięcie cała trójka stanęła do siebie plecami a maszyn przybywało i patrzały na swe cele zimnymi mechanicznymi oczami.
- I co. To wszystko? Zapytał Nihilus.
- Ucisz się. Chyba nie widzisz w jakiej jesteśmy sytuacji. Rzucił Ritter.
Raptem część maszyn zrobiła rozłam w swych szeregach i podeszła do nich tajemnicza istota z pochodnią.
- Jesteście dobrymi wojownikami. Chwali się to wam. Ale to bezcelowe. Nikt nie odejdzie stąd żywy. Mówił to szybko ale tak żeby zrozumieli.
- Ta jasne. Nie ma niepokonanych. Odrzekł Richelius.
Istota zaśmiała się i upuściła pochodnie.
- Przed prawdziwą mocą...I tu zdjęła kaptur. Miała niebieską cerę i włosy a oczy były białe i głębokie jak przestrzeń kosmosu.
-...nie ma UCIECZKI! Powiedział to głośno aby wszyscy usłyszeli.
Zewsząd zaczęły pojawiać się pochodnie a z czasem i postacie podobne do dziwnego wędrowca.
- Jesteśmy echorystami. Pisana jest wam śmierć. Skończył po czym założył kaptur wziął znowu pochodnie i cofnął się.
- Teraz szybko! Krzyknął Ritter który rzucił się przez korytarzyk między maszynami. Jego kompani zrobili to samo. Wędrowiec nawet nie powstrzymał ich tylko szedł dalej.
Wampirom udało się wyjść z kręgu maszyn.
- Tam przez te wrota. Powiedział Ritter. Wszyscy trzej ruszyli w tamtą stronę a za nimi również i maszyny.
- One chyba nigdy nam nie odpuszczą. Rzucił Nihilus.
- Odpuszczą. Odpowiedział Richelius który sięgnął po swoją broń i rzucił nią za siebie aby wbiła się w sufit. Gdy mu się to udało pociągnął ją do siebie gdy biegł. W miejscu w którym była wbita broń powstała wyrwa która spowodowała zapadnięcie się wyższego poziomu. Maszyny zostały zatrzymane przez kilka metrów skał i gruzu.
- No dalej usuńcie ten gruz. Krzyknął wędrowiec. Maszyny wzięły się do pracy.
Wampiry pobiegły jeszcze kilka kroków dalej i przystanęli dopiero w następnym pomieszczeniu.
- To miejsce jest niebezpieczne! Stwierdził Nihilus.
- Co ty powiesz?! Zadrwił z niego Ritter.
- Uspokójcie się. Doprowadził ich do porządku Richelius.
- Musimy znaleźć to serce. To już nie daleko. Chyba poziom wyżej. Rzucił do kompanów po czym wszyscy zaczęli maszerować.

[tymczasem Minogon nadal walczy z intruzami]
Ciosy Minogona robiły totalny chaos. Niszczyły wszystko do okoła.
- Mam tego dość. Stwierdził stanowczo Grawen.
- Racja. Posłuchajcie. Powiedział mag po czym zwrócił się do Grawena.
- Grawen, ty i Erik zaatakujcie ponownie ale tym razem ty Grawen zaatakuj kindżałem generała. Jest pokryty kwasem. Dokończył.
- No a ja? Zapytał Erik.
- Ty użyj na nim paraliżu. Długo nie potrwa ale zawsze coś. Będę cię osłaniał. Odparł mag. Łowcy pokiwali głową.
Erik przygotował czar. Minogon znowu rzucił się z rykiem.
- Słowo mocy - Paraliż. Krzyknął Erik. W następnej sekundzie zobaczył jak wielki potwór nie rusza się.
- Teraz, Grawen. Wybierz głowę albo serce. Krzyknął Hadriel.
Grawen wszedł na potwora jeszcze raz i tym razem wyjął miecz. Byk zaczął się już powoli poruszać.
- O nie, nie uda ci się paskudo! Wrzasnął Grawen i wbił kindżał w głowę potwora a następnie przejechał nim po całym ciele ostatecznie upadając z rycząca bestią na posadzkę z wielkim hukiem.
Grawen przeturlał się parę metrów dalej.
- Dobra robota. Powiedział Erik podchodząc do niego.
Hadriel tylko się uśmiechnął i popatrzał na nieruszającego się Minogona.
- Ruszajmy się. Czarne serce już blisko. Powiedział po czym Grawen wstał przy pomocy Erika i wszyscy ruszyli na następny poziom.
Szli bardzo długo aż w końcu doszli do następnego poziomu wyżej.
Z przeciwnej strony wchodził inny korytarz. Dochodziły z niego jakieś odgłosy.
- Kto to. Chyba nie echoryści. Powiedział Erik. Ku ich zdumionym oczom ujrzeli wampirów.
- Aaa ścierwa. Który pierwszy? Zapytał Erik wyciągając broń.
- Ty, chłystku. Odparł Richelius.
- Nie ma na to czasu. Tam to serce. Biegnij! Rzucił do kompanów którzy natychmiast pobiegli do wyjścia z komnaty. To samo zrobili łowcy i mag.
Ostatni Richelius już miał ją przekroczyć gdy nagle przed nim pojawił się Hadriel.
- Gdzieś idziesz? Zapytał.
Wampir zatrzymał się i popatrzał na maga.
- Erik, Grawen idźcie i powstrzymajcie ich. Powiedział do łowców.
- Dasz sobie radę.? Zapytał Erik.
- Haha...daj mi się zabawić. Odparł Hadriel. Erikowi to wystarczyło. Pobiegł dalej za Grawenem.
- Widzę że to nieuniknione. Stwierdził Richelius który sięgnął po swoją broń zawieszoną na plecach.
Było to wielkie koło z ostrzami.
Hadriel zdziwił się ale po chwili się tylko uśmiechnął.
Wyciągnął swój miecz. Był prawdziwym dziełem sztuki. Z pozłacaną rękojeścią i dziwną zimno niebieską klingą.
- To moja piękności. Nirwana. Powiedział po czym jeszcze dodał.
- Aha, byłbym zapomniał....Tu przerwał.
-...odejdź do NIRWANY!!!! Krzyknął po czym rzucił się na wampira.

Koniec części XIII "Podwodne ruiny - Starcia"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cro
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 3371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:02, 17 Lut 2009    Temat postu:

Tak opowiadanie jest Bardzo Dobre, nie powiem że jest Świetne.

- Za dużo Dialogów, ale są one tak pięknie ułożone że mogę ci dać spokój
- Fabułka jest b. dobra.

I jak się toto czyta, to czuć taki fajny klimat Razz .

8\10 .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:39, 24 Lut 2009    Temat postu:

Thx za ocenę Very Happy.

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć XIV "Podwodne ruiny - Porwanie"

Hadriel biegł z wyciągniętym mieczem na wampira.
- Szybki jest! Stwierdził i szybko zablokował cios swoim kołem.
Mag szybko wyprowadził następne ciosy które były bardzo precyzyjne ale i wampir blokował je z niedużym problemem.
w pewnym momencie ich ciosy się szczepiły.
- Jesteś godnym przeciwnikiem. Powiedział Hadriel do wampira.
- Ty również. Odparł Richelius po czym nagle mocno sparował i odrzucił na niedaleko maga.
- Teraz poznasz prawdziwą naturę mojej broni. Rzucił wampir do Hadriela.
Richelius chwycił pewnie swoją broń i trzymał ją chwilę za plecami aby w następnej sekundzie rzucić nią w maga.
Rzut był silny i precyzyjny ale Hadriel tylko odskoczył trochę na bok i przykucnął.
- I to wszystko? zapytał ironicznie i począł wstawać gdy nagle podczas wstawania poczuł że coś ciąży mu na lewym barku. Spojrzał na bark i dopiero teraz zauważył linkę która jest połączona z kołem.
Wampir tylko lekko się uśmiechnął po czym pociągnął za linkę. Koło zaczęło zmierzać w stronę maga.
Hadriel szybko się odwrócił i sparował koło które wróciło do ręki wampira. Ale to nie był koniec, drugie koło zaczęło lecieć w maga.
- Co?! Skąd to koło? Zapytał w myślach Hadriel. Szybko się odwrócił i odbił koło jednak tym samym koło wybiło mu miecz z ręki.
- To moja szansa! Stwierdził Richelius i szybko przyciągnął koło a następnie rzucił obydwoma w maga.
- Szlag! Pomyślał mag i szybko złożył ręce
- Rzucam czar - kamie...Nie zdążył dokończyć widać było tylko jak koła uderzają w maga i ten leci z nimi w kolumnę która się zawaliła na maga.
Richelius uśmiechnął się szyderczo.
- Jeśli to są magowie wojny...to nie mamy się czego bać. Stwierdził głośno.

[tymczasem wampiry Erik i Grawen dobiegli do komnaty z czarnym sercem]
- To tu. Powiedział Ritter.
- Ta. Bierz się za serce ja zajmę się łowcami. Odparł Nihilus.
- Jasne. Odpowiedział krótko Ritter.
Nihilus zatrzymał się, Erik też ale Grawen biegł dalej.
- Z drogi, paskudo! Krzyknął i wyciągnął swój topór.
Topór Grawena i miecz Nihilusa się spotkały w śmiertelnym uderzeniu.
- Erik, zaklęcie! Krzyknął do łowcy Grawen.
Erik szybko przygotował się do zaklęcia.
- Zaklęcia?! Zastanawiał się wampir.
- Muszę go powstrzymać! Dodał.
Grawen widząc że wampir coś kombinuje szybko zaatakował go kindżałem generała.
Wampir obronił się sztyletem. Miał zajęte dwie ręce.
Erik skończył przygotowania.
- Rzucam czar - paraliż! Powiedział głośno. Sekundę później wampir jakby skamieniał. Nie mógł się ruszyć.
- Cholerne skór*****. Powiedział do siebie Nihilus.
- Zabijemy go? Zapytał Erik.
- Nie ma na to czasu! Odpowiedział Grawen.
- Spadamy. Dodał.
Erik jednak wolał się upewnić że wampir zginie i szybko go zabił.
Łowcy pobiegli dalej.

[minęło kilka minut a Hadriel nie wychodzi spod gruzu]
- Pewnie nie żyje. Stwierdził Richelius który wyciągnął już broń z gruzu.
Nagle jednak od sterty kamieni począł bić zielony blask i w następnej sekundzie zwaliny skał się rozprysły.
Wyszedł z nich nienaruszony mag. Był pokryty dziwną skórą, zrobioną z kamienia.
- Kamienna skóra. Powiedział spokojnie wampir.
- Nieźle. Dodał.
Hadrial tylko otrzepał sobie buty i uśmiechnął się do wampira.
- To było proste. Powiedział po czym wziął do reki swój miecz który leżał trochę dalej.
- No to gdzie skończyliśmy? Zapytał ironicznie co wywołało u wampira śmiech i złość jednocześnie.
Hadriel szybko złapał pewnie miecz i rozpoczął atak. Miecz miał skierowany czubek prosto na cel.
Richelius szybko zablokował cios jednym kołem lecz siła ciosu wbiła go w ścianę.
Mag cofnął miecz i wykonał płaskie cięcie.
Wampir zablokował je bardzo łatwo i odpowiedział atakiem z dwóch stron.
Hadriel szybko odskoczył i był na bezpiecznej pozycji. Ale tylko przez chwile bo już ku niemu sunęło jedno koło.
Mag jednak nie przejął się tym. Złapał koło w..rękę i cisnął je o ziemie a potem przyblokował noga.
- Złapał moją broń?! Mówił z niedowierzaniem Richelius do siebie.
Szybko wykonał kolejny atak ale mag tylko odbił koło pokrytą kamienna skórą ręką.
- To koniec. Jesteś już bezbronny. Rzucił do niego Hadriel i schował miecz.
Wyciągnął za to jedną rękę do przodu.
- Rzucam czar - Dłoń Azariela! Krzyknął a jego dłoń zamieniła się w skalną i wydłużyła się która przygwoździła wampira do ściany.
- Teraz giń. Mówił to z dziką satysfakcją Hadriel. Zaczął powoli przyciskać wampira do ściany.
Wampir po woli się dusił. Ostatkami sił jednak pociągnął linkę która tym razem się zapaliła.
- Co to?! Pytał siebie mag.
Ogień szedł aż do koła po czym i ono się zapaliło a następnie wybuchło.
Mag został odwalony na kilka metrów a jego czar się rozproszył.
Wampir opadł na posadzkę i złapał się za pierś aby odetchnąć.
- Ty sukin****. zapłacisz mi za to. Zapłacisz! Krzyknął po czym pociągnął do siebie drugie koło i ponownie rozdzielił je na dwa.
- Poznasz moc Purpurowej Róży. Po czym wampir stanął wyprostowany i rozłożył ręce.
W następnej sekundzie zaczął się kręcić. Wyzwalając jedno wielkie tornado które dodatkowo cięło dzięki ostrzom.
- Nie jest dobrze. Stwierdził mag który poczuł że kamienna skóra traci swoją moc i zaczyna się rozpadać.
Wampir kręcił się i zbliżał do celu. Mag wstał i szybko próbował blokować ciosy ale to nic nie dawało mało mu nawet ręki nie urwało.
- Cholera. Silny ten atak. Stwierdził. Jego kamienna skóra już prawie całkiem się rozpadła.
- Moja szansa. Powiedział triumfalnie Richelius i przybliżył się do maga któremu rozciął lewą rękę.
- Agrhh...Hadriel tylko zajęczał z bólu i spojrzał na tornado.
Następnie jednak wstał ze złością i wystawił rękę po czym zaczął mówić jakieś dziwne słowa.
Gdy skończył otworzył tylko oczy.
- Rzucam zaklęcie - szczelina. Na jego otwartej dłoni pojawiła się tajemnicza runa którą cisnął o posadzkę. Ziemia pod nim zaczęła się trząść i walić w niektórych miejscach. Wampir ponieważ się kręcił nie mógł utrzymać dobrej równowagi.
Wampir musiał przestać się kręcić. Spojrzał tylko na maga po czym schował broń i mówił do siebie.
- Jeśli to są magowie wojny to...mamy duży kłopot. Stwierdził po czym wykonał gest który można było porównać z ukłonem w stronę zwycięscy.
Cała posadzka się waliła po kilku minutach posadzka całkowicie zniknęła razem z Richeliusem pozostała tylko szczelina i mag.
- To koniec. Mówił spokojnie mag który był zmęczony i krwawiła mu ręka.
nagle spadła na niego strużka wody. Spojrzał na sufit i zauważył pęknięcie.
- Cholera. Czar sprawił że popękał sufit. Zaraz mnie zaleje. Trzeba wiać.
Mag szybko zaczął biec tunelem którym szli Grawen i reszta. Pęknięcie zaczęło się powiększać aż w końcu sufit nie wytrzymał. Hektolitry wody wlały się do pomieszczenia i szybko do korytarza którym biegł mag.

[Grawen i Erik doszli już do miejsca gdzie jest serce]
- Cholerne dzieciaki. Powiedział Ritter.
- Ten głupek Nihilus ich nie powstrzymał. Ehh z kim ja pracuje? Zapytał siebie.
Finalnie wampir doszedł do wielkiej sali z sercem.
- Jest. to on. Ale ci cholerni łowcy. Ha, mam plan. Pomyślał po czym ukrył się.
Grawen i Erik doszli na miejsce.
- Tam, to serce! Krzyknął Erik który podszedł do niego.
- Czekaj. Próbował go zatrzymać Grawen ale Erik był już przy piedestale.
Erik chciał już wziąć kryształ kiedy za nim pojawił się wampir i go ogłuszył.
- Erik! Krzyknął Grawen.
Ritter tylko spojrzał na Erika.
- Głupie dziecko. Powiedział po czym chwycił go i przełożył przez ramię.
- Zostaw go! Krzyknął ponownie Grawen i wyciągnął topór. Był gotowy do ataku.
- Lepiej tego nie rób. Ostrzegł go ironicznie Ritter.
- Jeden fałszywy ruch a go zabije. Po czym wampir przybliżył jego szyje do swoich kłów.
Grawen był w kropce. Chciał pomóc ale nie mógł. Jeśli zrobiłby coś głupiego Erik straciłby życie.
Łowca odłożył broń.
- Dobre dziecko. Widzisz to nie takie trudne. Powiedział jadowitym tonem do Grawena, Ritter.
- A teraz posłuchaj jeśli chcecie go jeszcze zobaczyć chce waszej części serca. Inaczej on zginie. Powiedział krótko wampir i chwycił kryształ.
Potem wypowiedział zaklęcie teleportacyjne i zniknął.
Grawen tylko upadł na kolana.
- Przepraszam Erik...nie mogłem pomóc. Po czym uronił łzę.

[mag biegł bardzo szybko przed niszczącą falą]
Hadriel biegł najszybciej jak się dało. W końcu przed sobą zobaczył wielką salę i jakąś postać.
- Ej Grawen. Łowca szybko się otrząsnął i wstał.
- Hadriel! Co jest? Zapytał. Mag się zatrzymał przy nim.
- Nie widzisz? Zapytał. Grawen zerknął na wielką falę która zmierzała w ich stronę.
- Musimy wiać! Krzyknął.
Hadriel szybko stanął blisko wejścia fala leciała wprost na niego.
- Oszalałeś?! Zapytał krzycząc Grawen.
- Zabije cię! Mówił głośno.
- Stój gdzie stoisz. Odpowiedział po czym zaczął szybko mówić.
- Rzucam czar - ściana. Przed magiem wyrosła wielka ściana która zatamowała wejście do sali.
Grawen odetchnął z ulgą i podszedł do maga. Zauważył że jego ręka krwawi.
- Krwawisz. Powiedział.
- Wiem. Gdzie Erik? Zapytał nerwowo.
- No...tego...wybacz ale ja...nie mogłem...no nie mogłem. Skończył nie do końca wiedząc co powiedzieć.
- Ale co? Uspokój się i mi powiedz. Powiedział spokojnie Hadriel.
- Erik został porwany przez wampiry. A ja...nic nie zrobiłem. Odpowiedział po czym znów łza mu poleciała z oka.
- Nie martw się o niego. Ocalimy go. Odparł stanowczo Hadriel. Grawen tylko popatrzał na maga i jego płacz ustąpił uśmiechowi.
- Teraz czas aby się stąd wydostać.
Po czym mag wypowiedział zaklęcie i on jak i Grawen teleportowali się niedaleko morza.
- Teraz szybko do bazy. Muszę zatamować krwawienie. Stwierdził Hadriel.
Zarówno mag jak i łowca pospieszyli do obozu.
- Erik. Ocalę cię choćby nie wiem co. Mówił do siebie w myślach Grawen.

[tymczasem Ritter jest już w bazie a Erik w więzieniu]
Ciemność skrywała cały pokój.
Nagle do środka weszła pewna osoba i zapaliła światło.
To był Darker.
- Witaj mój więźniu mam z tobą do pogadania. Odparł Darker.
- A niby o czym? Zapytał ironicznie Erik.
- A chociażby o twojej i mojej przeszłości. Odparł Darker i tu się uśmiechnął.

Koniec części XIV "Podwodne ruiny - Porwanie"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:55, 01 Mar 2009    Temat postu:

Gdy to czytałem myślałem, że zginiesz ale nie, najlepsza część którą czytałem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 09:00, 05 Mar 2009    Temat postu:

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć XV "Przeszłość"

- Naszej przeszłości? Zdziwił się Erik który nie do końca rozumiał o co chodzi.
Darker siedział tylko i nic nie mówił przez pewien czas lekko się uśmiechając do Erika.
W pewnej chwili Erik nie wytrzymał tego milczenia.
- Po jaką cholerę mnie tu trzymasz? Czego chcesz? Zapytał krzycząc głośno ale wampir dalej siedział i się uśmiechnął.
Erik odwrócił się napięcie i spojrzał przez kratę swojego więzienia. Była noc a gwiazdy świeciły pięknym blaskiem.
W którymś momencie Darker się podniósł i podszedł do celi.
- Eriku. Masz ładny medalion. Skąd go masz? Zapytał Darker.
Erik nadal stał zwrócony twarzą w księżyc który właśnie się pojawił.
- Od matki. Dała mi go kiedy zmarła. A zresztą co cie to obchodzi. Odpowiedział ironicznie i z pogardą.
- A twój ojciec. Jaki był? Zapytał nie zważając na docinek Erika.
Erik tylko wzdychnął i odpowiedział.
- Mój ojciec zginął w brutalny sposób. Odparł ze smutkiem w głosie.
- A w jaki sposób? Zapytał natarczywie Darker.
Erik czuł się trochę nieswojo. Gadał z wampirem swoim śmiertelnym wrogiem o rzeczach prywatnych. Ale nie miał wyjścia.
- Napadły i zeżarły go wargi. Odparł ciężko z bólem na sercu.
Darker tylko się zaśmiał.
Erik nie wytrzymał.
- Ty ŚCIERWO. Jak śmiesz się z tego śmiać? Zapytał zdenerwowany Erik.
- Spokojnie młody łowco. Nie śmiałem się z twojego ojca ani z ciebie. Odparł wampir.
Erik zdziwił się ale nic nie mówił.
- Musiałem się po prostu upewnić że ty to ty. Dodał.
Erik nie wiedział o co chodziło Darkerowi.
- Ja to ja? O co chodzi? Zapytał w myślach.
- Nie będę cię już trzymał w niepewności. Odparł krótko po czym mówił dalej.
- Eriku, to ja jetem twoim ojcem! Powiedział stanowczo. Ostatnie słowa zabrzmiały w całym pokoju a Erik słyszał je doskonale.
- Jak to...możliwe? Zapytał, czuł że zaraz chyba się popłacze.
- Synu, gdy ty uciekłeś z Hadrielem z naszego domku ja pozostałem tam na pastwę losu. Nie miałem sił uciec gdyż zostałem prawie całkowicie pozbawiony prawej nogi i lewej reki. Odparł.
- No to...ale to...co...co się stało? Zapytał Erik ciężkim głosem.
- Moja śmierć była coraz bliżej. Czułem że umieram. Ale to nie był koniec. Do mojego ciała podszedł pewien mężczyzna. Nie widziałem jego twarzy. Powiedział do mnie...I tu przerwał na chwilę.
-..."Jeśli chcesz ocalę cię. Ale będziesz musiał stać się wampirem". Dokończył.
- Co zrobiłeś? Przyjąłeś ofertę? Zapytał Erik.
- A miałem inny wybór. Oczywiście że przyjąłem. Ugryzł mnie. Czułem że moje ciało powraca do zdrowia. Coraz szybciej i szybciej. Aż w końcu byłem zdrów i cały. Powiedział.
- Kim on był? Ten który ci pomógł? Znasz jego imię? Zapytał Erik wampira.
- Nazywał się Lord Tjalf. Był szlachcicem z tamtych okolic. Pomógł mi i za to mu dziękuje. Odpowiedział Erikowi.
- Nie...nie...dlaczego...dlaczego stałeś się wampirem...dlaczego jesteś moim wrogiem? Mówił Erik który nie wytrzymał i w pewnym momencie rozpłakał się i upadł na posadzkę.
Darker podszedł do krat celi.
- Eriku. Przecież nie musimy być wrogami. Możemy razem władać wampirami, całym światem. Ojciec i syn. Pomyśl jaka to by była potęga. Mówił do Erika lekko szalonym tonem.
Erik tylko spojrzał na ojca. Chciał tego, bardzo chciał się z nim połączyć aby żyć tak jak dalej. Ale nie mógł. Wiedział że to byłoby piętno którego by nie zniósł.
- Ojcze...bardzo bym chciał...Darker tu uśmiechnął się.
-...ale nie mogę tego zrobić. Nie mogę pozbawić żyć tyle ludzi. Nie przyłącze się. Odparł ostatecznie.
Darkerowi pierwszy raz zamiast uśmiechu na twarzy zagościła złość mieszana z niesmakiem do Erika.
- Ludzkie...ścierwo. Powiedział krótko.
- Nawet bez twojej pomocy. Zabije każdego człowieka który ośmieli się wejść mi w drogę. Nie ocalisz ich. nikt mi się nie przeciwstawi. Nawet ty. Skończył.
Erik wstał i otarł łzy.
- Bądź pewien że jeśli się spotkam z tobą w walce to wepchnę ci sztylet w serce. Ojcze! Powiedział stanowczo.
Przez chwilę Erik i Darker patrzeli na siebie wrogimi spojrzeniami.
Darker po chwili tylko obrócił się i wyszedł z pokoju gasnąc światło.
- Zgnij w ciemności! Krzyknął jeszcze z oddali.
Erik tylko usiadł w kącie. I myślał co dalej robić.

[Hadriel i Grawen są już w obozie, mag jest w szpitalu przyszedł do niego Norad i Rajos]
- Witaj Hadrielu. Widzę że oberwałeś. Ale już chyba lepiej? Zapytał Norad.
- Tak, krew już nie leci. Dzięki za troskę. Odparł Hadriel.
Rajos podszedł do maga i siadł na łóżku szpitalnym.
- Hadriel słuchaj, Erik jest w niewoli u wampirów. To pewnie wiesz. Wiesz też że było zebranie dotyczące jego osoby. Powiedział do maga.
- Tak słyszałem. I jaki wynik. Zrobimy coś z tym? Zapytał Rajosa i Norada.
- Nie. Niestety Erik jest pozostawiony własnemu losowi. Odparł szybko Norad.
Hadriel chwilę nic nie mówił.
- Hadrielu, niestety przykro nam. Dodał Rajos.
- Tak, z pewnością zrobiliście wszystko aby go ratować. Przecież nie możemy tracić ludzi. Odparł szybko mag i natychmiast upadł na poduszkę,
- Co jest? Zapytał Rajos.
- Spokojnie Rajosie. Stracił dużo krwi i pewnie dlatego stracił przytomność. Odparł Norad.
Obydwaj goście wyszli aby nie przeszkadzać magowi.
Zaraz po tym Hadriel otworzył oczy.
- Dzięki Norad. Pomyślał sobie Hadriel.
Mag szybko odłączył kroplówkę i jeszcze zabandażował sobie ranę.
Pozostawił jeż jakiś biały diament który stworzył bardzo wierną iluzje Hadriela.
Wstał po czym wyszedł z budynku i poszedł do domku Grawena.
Grawen siedział na fotelu w swoim domku i chyba zasnął bo gdy mag pukał do drzwi nic nie było słychać.
- Grawen, Grawen wstawaj. Mówił mag. Łowca zbudził się.
- Hadriel...co jest. Ty nie w szpitalu? Zapytał zaspany.
- Nie ma na to czasu. Słuchaj musisz mi pomóc. Powiedział do Grawena który lekko spoważniał.
- Jesteś zdolnym łowcą. Musisz wykraść dla mnie czarne serce. Mówił Hadriel.
Grawen lekko się zdziwił.
- Ja mam ukraść czarne serce. Po co? Zapytał.
- To będzie nasza karta przetargowa aby odzyskać Erika. Odparł mag.
- Hadriel też chce aby on wrócił ale nie możemy oddać im naszej jedynej broni przeciw nim. Odprał Grawen.
- Ale oni jej nie dostaną. Mam plan. Powiedział mag do Grawena.
- Dobra. To jaki masz plan? Zapytał łowca.
Hadriel wyjawił plan Grawenowi gdy ten go usłyszał był bardziej zmotywowany do działania.
- Dobra wykradnę ten kryształ. Powiedział łowca.
- Dobrze. Zrób to a gdy będziesz go miał spotkamy się przy drzewie na lewo od bramy. Dziś w nocy. Powiedział mag który szybko wyszedł z domku Grawena i poszedł do swojego aby się przygotować.
- Oby tylko plan wypalił. Mówił do siebie mag.
- To nasza ostatnia nadzieja. Dodał.

Koniec części XV "Przeszłość"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hadriel dnia Sob 22:19, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:21, 14 Mar 2009    Temat postu:

Proszę nie łączyć postów.

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć XVI "Zapowiedź wojny"

Nastała noc, Grawen wyszedł pośpiesznym krokiem bramą i udał się do drzewa na lewo od niej.
- Hadriel, Hadriel. Szeptał ale w około nikt się nie odezwał.
- Gdzie ten mag? Pytał siebie zniecierpliwiony.
Nagle coś zatrzeszczało i wyłoniła się postać maga.
- Jesteś. Powiedział krótko łowca.
- Przepraszam że się nie odezwałem ale musiałem się upewnić że nikt nas nie śledzi. Odpowiedział mag.
- Jasne. Powiedział krótko Grawen.
- A co z naszymi wampirami, przyjdą? Zapytał łowca.
- Pewnie, napisałem im w liście że dam im kryształ za Erika. Powinny na to pójść. Stwierdził mag.
- Właśnie chyba teraz powinien do nich dolatywać. Powiedział bardzo pewny siebie.

[kruk już prawie doleciał zaraz wleci do komnaty Darkera]
Ptak pomachał jeszcze kilka razy skrzydłami. Okno było otwarte więc nie miał problemu z wleceniem do środka. Gdy to zrobił ogarnęła go ciemność. Zakrakał kilka razy a ku niemu wysunęła się ręka która go pochwyciła.
- Co tu robisz? Zapytał Darker.
Kruk tylko zakrakał i jakby intuicyjnie wskazał swoją łapkę i liścik.
Darker spostrzegł go i zdjął z nóżki ptaka.
Rozwinął kawałek pergaminu i przeczytał:
Darkerze jeśli chcesz wygrać z nami a chcesz na pewno spotkaj się ze mną w Kanionie Wiecznej Drogi dziś o północy. Mam coś co bardzo chcesz a ty coś co ja chce. Będę tam czekał.
Hadriel

Darker uśmiechnął się.
- Hadriel ty głupcze. Powiedział po czym spojrzał na kruka który pokiwał głową. Następnie wstał i szybko poszedł do sali zwołać Dariela i Rittera.
- Magowie zrobili ruch. Serce jeszcze nigdy nie było tak blisko nas. Macie iść na to spotkanie i zdobyć ten kryształ bez względu na wszystko. Powiedział ostatecznie Darker.
- Tak jest lordzie. Odparli i poszli na spotkanie zabierając wcześniej Erika ze sobą.

[tymczasem mag i łowca tak jak i wampiry dochodzą już na miejsce spotkania]
- Już jesteśmy. To kanion. Powiedział Hadriel.
Mag i łowca biegli jeszcze trochę wgłąb kanionu i zatrzymali się. Na przeciwko nich pojawiła się niewyraźna postać. Dopiero po pewnym czasie postać stała się widoczna.
- To...ty. Mówił Grawen który ujrzał zabójce generała Dorana - Dariela.
- Witajcie. Powiedział spokojnie. Łowca czuł że zaraz wybuchnie i rzuci się na wampira.
- Spokojnie Grawen. Uspokajał go Hadriel.
- Gdzie Erik? Zapytał spokojnie.
- Tam. Wskazał wampir pokazując suche drzewo na obrzeżach kanionu.
- Erik! Krzyknął kiedy dojrzał łowce.
- Nie przedłużajmy. Daj mi kryształ a chłopak będzie twój. Powiedział jadowicie Dariel.
- Dobrze. Grawen da ci kryształ a ja idę po Erika. Oznajmił mag.
- Dobrze tylko powoli. Jeśli zrobisz jeden zły ruch to więzy zabiją twojego łowce. Powiedział groźnie wampir.
Mag zaczął iść do Erika a Grawen szedł w stronę Dariela powstrzymując swoją złość.
Grawen pierwszy doszedł do wampira.
- Daj mi ten kryształ. Powiedział zniecierpliwiony Dariel. Łowca stał jednak niewzruszony.
tymczasem mag doszedł już do Erika wyjął sztylet i chciał rozciąć więzy ale Erik zaczął się rzucać jakby chciał coś powiedzieć. Mag szybko spojrzał na więzy.
- Nie są magiczne! Stwierdził i szybkim energicznym ruchem wyjął chustę z ust Erika.
- To PUŁAPKA! Krzyknął łowca. Za magiem szybko pojawił się Ritter z wyjętym mieczem i zrobił cięcie, ale mag dzięki refleksowi uniknął ciosu a miecz Rittera rozciął więzy Erika.
Dariel zauważył że ich plan się nie powiódł.
- Cholera! Powiedział i pchnął zdezorientowanego Grawena któremu wypadł kryształ. Szybko schylił się po niego ale Grawen zaprószył mu oczy piachem i pyłem z kanionu a następnie wyciągnął topór.
- Za generała! Krzyknął i zrobił cios. Dariela jednak wycofał się i wyciągnął swoją broń.
- Ty głupcze. Twój mizerny generał mnie nie pokonał a ty chcesz? Powiedział drwiąco.
Grawen przypomniał sobie dramat jaki go spotkał. O generale i swojej rodzinie którą stracił z rąk wampirów.
- Nigdy więcej. Pomyślał i wyciągnął topór przed siebie.
- Dariel. Idę po ciebie! Krzyknął i pobiegł na wampira.

[tymczasem Hadriel i Erik mają własne problemy]
Mag i wampir sczepili swoje miecze w kolejnym ciosie. Erik był zbyt słaby aby wziąć czynny udział w walce.
- Ty głupi magu. Powiedział Ritter.
- Twój Azariel cię nie uchroni. Dodał.
Mag popatrzał ze złością na wampira.
- Ty kreaturo. Syknął i odepchnął wampira a następnie wykonał cięcie. Wampir został ugodzony w ramię.
Obejrzał się na ramię które natychmiast się zabliźniło.
- To wszystko? Powiedział drwiąco Ritter.
- Nie, to początek. Stwierdził mag i wskazał na ramię wampira.
Ramię zaczęło dziwnie drętwieć a następnie uderzyła wampira fala przeszywającego bólu.
- Aaaaaa...Krzyczał.
- Co się dzieje? Pytał siebie.
- Co mi zrobiłeś?! Pytał zdenerwowany.
Hadriel tylko się uśmiechnął i pokazał klingę miecza która była koloru błękitnego. Była zimna i martwa.
- Moje ostrze to silna broń. Potrafi zranić jak każde, a ponieważ ty jesteś wampirem i twoje rany się szybko zabliźniają. To dało mi szanse aby cię pokonać. Wytłumaczył mag.
- Ale...co mi zrobiłeś....Mówił wampir sycząc z bólu.
- Widzisz, moje ostrze rani jak każde, ale po za tym umie też...zamrozić. Powiedział krótko a w tym momencie jego klinga poryła się loden i szronem.
Ritter nie krył zdumienia i bólu jednocześnie.
Stał i nic nie mógł zrobić. Był praktycznie bezsilny.

[Grawen i Dariel walczą dalej o kryształ]
Każdy z nich ponawiał swoje ciosy ale żaden nie umiał zadać decydującego ciosu.
- Dobry jesteś. Stwierdził wampir który wyprowadził kolejny cios.
Grawen nic nie odpowiedział tylko zmrużył oczy i popatrzał groźnie na wampira.
Dalej walczyli. W końcu Dariel miał już dość takiej przepychanki. Rozwinął swój łańcuch.
- Teraz na poważnie. Powiedział i zaśmiał się.
- Ten twój generał wiesz...to nieudacznik. Powiedział.
Grawen wybuchł po tych słowach. Rzucił się na wampira z krzykiem.
Dariel tylko się uśmiechnął, czekał na tę chwilę. Gdy Grawen zrobił cios jego broń z naporu siły wbiła się w ziemię. Wampir rzucił wtedy swój łańcuch i okręcił go wokół ręki łowcy.
- Mam cię! Krzyknął z triumfem na twarzy.
Grawen wiedział co się szykuje.
- Jeśli zaraz czegoś nie zrobie to on wygra. Pomyślał gorączkowo.

[Ritter dalej nie może ruszyć ręką a Hadriel stoi na przeciwko jego]
- Jest nieciekawie. Pomyślał wampir.
Chciał chwycić miecz ale ból mu na to nie pozwolił.
- No to kończmy to. Rzucił mag i chwycił miecz aby zadać cios jednak po chwili spojrzał na Grawena. Zauważył że jest w tarapatach.
- O nie. Pomyślał.
- Grawen ma kłopoty a ja nic nie mogę zrobić bo mam tego wampira na karku. Dodał w myślach.

[Grawen i Dariel stoją na przeciw sebie]
Łowca uspokoił swoją wściekłość i spojrzał na chwilę na swoje ręce.
- Mogę to zrobić. Pomyślał.
- Dla was! Dodał.
Chwycił swój topór pewnie w obie ręce. Chodź miał świadomość że jego rękę może spotkać to co ciało generała.
Zaczął biec. Jego włosy falowały przy tym. Nie było na jego twarzy ani strachu ani niczego co miałoby go zatrzymać.
- Co on robi? Zapytał siebie Dariel.
- Smarkacz. Powiedział.
Grawen zaczął przyśpieszać i zbliżał się do swojego celu. Zaczał brać zamach.
- Gin! Krzyknął.
Wampir nie miał wyboru. Szybko pociągnął swoj łańcuch. Ostrza łańcucha bezlitośnie rozszarpały rękę łowcy. Grymas bólu zawitał na twarzy Grawena.
- Nie poddam się. Nie teraz. Mówił do siebie zdeterminowany łowca.
Chodź jego ręka była w fatalnym stanie to ostrze topora było już bardzo blisko szyi wampira.
Dariel był zawiedziony ale i zadowolony spotkaniem i walką z Grawenem.
- Dorian...Mówił w głowie.
-...byłbyś z niego dumny. Powiedział w myślach i teraz w tej właśnie chwili topór łowcy ściął wampirowi głowę. Wampir rozleciał się w pył.
- Tak, dokonałem tego. Pomyślał tylko łowca i padł na ziemię z krwawiąca ręką.

[tymczasem Hadriel i reszta patrzą na całe zajście]
Ritter wykorzystał sytuacje kiedy to mag się zatrzymał. Szybko uderzył go z barku i powalił na ziemię. Następnie rzucił się po kryształ i pochwycił go.
- Jest mój. Powiedział triumfalnie i zaczął się śmiać.
- Zginiecie...wszyscy. Dzięki oku, was zabijemy. Powiedział ostatecznie i wypowiedział magiczne zaklęcie teleportacji i zniknął.
- Nie! Krzyknął po chwili Erik.
- Przegraliśmy. Dodał.
Hadriel jednak nie zważał na jego słowa tylko rzucił się na pomoc Grawenowi który krwawił z ręki.
- Źle to wygląda. Powiedział do siebie mag i zabandażował mu ramię.
- Może to chodź trochę pomoże. Dodał.
Erik chodź słaby doczołgał się do maga.
- Co teraz będzie. Oni zdobyli serce. Postąpiłeś bardzo nie rozważnie. Jak mogłeś?! Mówił pretensjonalnie Erik.
- Spokojnie nie dostali serca tylko falsyfikat. Zrobiłem go z innego kryształu który idealnie pasował. Darker mocno się zdziwi. Odparł mag a sam wstał i zarzucił sobie Grawena na ramię.
Erik posmutniał trochę na wieść o Darkerze. Hadriel spojrzał tylko na niego.
- Pogadamy o tym później. Powiedział i rzucił zaklęcie teleportacyje. Wszyscy trzej znaleźli się w obozie.

[tymczasem Ritter szybko zmierza do Darkera]
Otworzył drzwi do komnaty Darkera.
- Panie mam kryształ. Powiedział triumfalnie i podarował kryształ Darkerowi.
Darker obejrzał go bardzo dokładnie po czym wstał i chwycił swoją broń i przystawił ją do szyi Ritterowi.
- Ty IMBECYLU! Krzyknął.
- To podróba. Dodał.
Ritter nie wiedział co zrobić, jak się zachować.
- Ale...ja...przecież. Mówił jąkając się. Darker jednak nie miał czasu ani ochoty słuchać jego wytłumaczeń.
- Zawiodłeś mnie. Podobno Dariel nie żyje. Mogłeś z im zostać. Powiedział szybko i przebił na wylot szyję Rittera. Wampir wykrwawił się na podłogę a po chwili rozsypał na proch.
W tym czasie wszedł do niego pewien wampir.
- I co panie? Jakie rozkazy? Zapytał.
- Zwołajcie wszystkie siły. Każdy wampir. Powtarzam każdy ma się tu stawić. Te śmiecie z miasta zapłacą mi za wyprowadzenie mnie w pole. Powiedział ze złością rozkruszając falsyfikat.

Koniec części XVI "Zapowiedź wojny"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ziom
Obywatel


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:46, 15 Mar 2009    Temat postu:

Genialne opowiadanie, jestem pod wrażeniem. Rób więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:58, 15 Mar 2009    Temat postu:

Kolejna super część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 08:54, 30 Mar 2009    Temat postu:

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć XVII "Rada wojenne"

Cała trójka bezpiecznie pojawiła się już w obozie. Grawen natychmiast został odstawiony do szpitala a Erik i Hadriel musieli pogadać o ważnych rzeczach których dowiedział się łowca.
- A więc on jest twoim ojcem?! Mówił lekko wstrząśnięty mag.
- Tak. Odparł krótko Erik.
- No, to zapowiada się ciekawie. Powiedział mag i wstał.
- Idziesz gdzieś? Zapytał Erik.
- Tak. Arcyorator Rajos zbiera naradę wojenną. Mam się na niej stawić. Wyjaśnił.
- Naradę? Zdziwił się Erik.
- Ta, po tym jak wykiwaliśmy Darkera będzie chciał siłą odebrać nam serce. Musimy go powstrzymać. Odparł.
Erik tylko popatrzał przed siebie i sam wstał.
- No to ja lecę. Rzucił Hadriel i zniknął.

[w sali kongresowej zbiera się narada wojenna jednak zanim się odbędzie muszą przyjść wszyscy do szpitala przychodzi Lex]
Lex otworzył drzwi gdzie leżał Grawen.
- Dość wylegiwania się. Wstawaj. Powiedział.
- Spadaj. Nie widzisz że mnie boli. Odparł Grawen.
- Ta, boleć to dopiero będzie. Odparł Lex.
- Mamy naradę wojenną. Zbliża się wojna a my obaj jesteśmy zaproszeni w charakterze reprezentantów łowców. Dodał szybko łowca.
- No...to nie możemy tego przegapić. Mówił Grawen podnosząc się z łóżka.
- Chodźmy więc. Dodał. Obaj wyszli z budynku szpitalnego i poszli w stronę sali kongresowej.

[tymczasem w sali kongresowej są już prawie wszyscy]
- Chyba nie będziemy na nich dłużej czekać. Mówił Rajos.
- Tak czas to w końcu zacząć. Wampiry gonią nas z czasem. Stwierdził Norad.
- Arcyoratorze. Wtrącił Prixor.
- Tak? Odparł Rajos.
- Jakim prawem Hadriel jest na naradzie. Przecież to przez niego wybuchnie wojna. Gdyby nie chciało mu się ryzykować nie byłoby problemu. Powiedział orator jednak mag nie dał się sprowokować i powiedział krótko.
- Prixorze, to teraz takie ważne. Skupmy się na planowaniu obrony. Odparł.
- Dobra no to zaczynamy. Powiedział Rajos.
- Najpierw zobaczymy kogo nie ma. Norad! Powiedział Rajos.
- Jestem. Odparł arcymag.
- Hadriel i Nord? Zapytał.
- Obecni. Powiedzieli jednocześnie.
- Dobrze. Prixor i Neros są. Stwierdził patrząc po sali.
- I jeszcze Lex i Grawen. Powiedział.
- Lex poszedł po Grawena do szpitala. Niedługo będą. Powiedział Nord.
- Dobrze nie będziemy na nich czekać. Odparł Rajos.
Arcymag szybko rozłożył mapę na wielkim stole. Był to plan miasta i jego fortyfikacje.
- No więc tak. Jak wielkie są nasze siły? Zadał pytanie arcymag.
- Mamy 300 magów, 400 łowców i 15 oratorów. Odparł Nord.
- Cóż to nie wiele, ale trzeba będzie dać sobie radę. Powiedział arcymag.
- Wiecie że wampirów będzie przynajmniej 10 razy tyle. Nie wiemy gdzie mogą one być ale na pewno jest ich więcej. A biorą pod uwagę że raczej już zebrali siły mogą tu być już jutro. Stwierdził Hadriel.
- Tak to prawda. Dlatego my mamy mury i wieżyczki. Powiedział Prixor.
Norad zaczął kreśli coś na mapie a następnie pokazał co narysował.
- Punkty niebieskie to magowie. Białe to łowcy a żółte to oratorowie. Powiedział arcymag.
W tym momencie weszli Lex i Grawen.
- Przepraszamy za spóźnienie ale ręka Grawena jeszcze trochę krwawiła i musieliśmy tą zabandażować. Wyjaśnił Lex.
- Panie Grawen może lepiej żeby pan wrócił do szpitala. Powiedział Neros.
- Spokojnie już jest dobrze. Stwierdził. Arcymag pokrótce wyjaśnił im co już powiedziano pod ich nieobecność i kontynuował dalej.
- Jak widzicie magowie będą stanowić główną siłę obronną przed główną bramą. Łowcy będą głównie w mieście i na blankach a oratorowie w środku miasta. Powiedział Norad i zamilkł.
Cisza zapanowała w sali wszyscy studiowali plan obrony z należytą starannością.
Hadriel jednak się zdziwił.
- A boczne mury. Czemu są bez obrony? Zapytał.
- Dobre pytanie. Dodał Nord.
Norad spojrzał na mapę i szybko odpowiedział.
- Mamy za mało sił. Nie możemy sobie pozwolić na rozciągnięcie naszych wojsk. Odparł krótko arcymag.
- Ale jeśli nas zaatakują z boku to skończymy wojnę szybciej niż ją zaczniemy. Powiedział Hadriel.
Arcymag chwilę nic nie mówił.
- Łowcy i tak będą w środku miasta i będą go pilnować gdy siły nieprzyjaciela wtargną do miasta. Powiedział Prixor.
Hadriel nic nie mówił.
Tym razem głos zabrał Lex.
- A co z oratorami. Czemu siedzą w środku miasta? Zapytał.
- Bo nie są wojownikami tylko magami. Po za tym oni będą inicjatorami innego planu. Powiedział Prixor.
- Planu? Jakiego planu? Zapytał szybko Hadriel.
Prixor przez chwilę żałował że w ogóle się odezwał.
- To będzie alternatywa dla planu początkowego. Taki plan B. Powiedział Neros.
- Dobrze ale na czym on polega? Zapytał Nord.
Oratorowie i Rajos popatrzyli na siebie.
Neros westchnął i zaczął mówić.
- Słyszeliście kiedyś o czarze implozja? Zapytał zgromadzonych. Nawet cichy Grawen się ożywił na te słowa.
- Implozja, kto by nie słyszał. Powiedział drwiąco Hadriel.
- Ja nie słyszałem. Stwierdził Nord.
- Wytłumaczę ci to pokrótce. Pomyśl sobie że stoisz sobie na pięknej łące. Jest tam dużo zwierzyny i roślinności. Nagle ktoś potężny rzuca czar implozja. W następnej sekundzie nic już nie ma. Pozostaje tylko wielki jałowy krater a ty jak i reszta rozpadacie się na atomy. Wyjaśnił Hadriel.
Nord przez chwilę zrobił minę jakby coś go boleśnie ugryzło ale po chwili wrócił do normalności.
- Dobrze to wyjaśniłeś. Stwierdził Neros.
- Tak ale to nie zmienia faktu że oratorowie są w środku miasta co będziecie tam robić? Zapytał dobitniej mag.
- Jak to co. To chyba łatwo się domyślić. Zdetonujemy implozje i uratujemy świat przed inwazją wampirów. Powiedział Prixor.
Hadriel popatrzał w stół i zaczął się śmiać.
- Chcecie odpalić...implozje w środku miasta? Chyba oszaleliście. Powiedział to maniakalnym tonem.
- Uspokój się Hadrielu. To tylko ostatnia deska ratunku gdyby wampiry doszły za blisko. No i jeszcze musimy to uchwalić. Teraz. Powiedział Neros.
- No więc kto jest za planem B. Powiedział Rajos. Ręka arcyoratora i arcymaga automatycznie wniosła się ku górze, za nią też poszła ręka Prixora i Nerosa.
- Przepraszam Hadriel. Powiedział tylko.
Lex i Grawen mieli największe opory.
- No co wy. Serio chcecie zniszczyć miasto i siebie w imię sprawiedliwości? Zapytał mag.
- Nie, w imię Azariela. Odparł Nord który podniósł rękę.
- Nie chrzań. Wiesz że Azariel nie ma z tym nic wspólnego. To wasz chory pomysł. Powiedział Hadriel.
- Lex. Sięgnij po rozum. Rzucił w stronę łowcy.
- Hadrielu. I tak ich nie przegłosuje. Jestem z nimi. Stwierdził i podniósł rękę.
Mag stracił już nadzieję a to co usłyszał prawie go zabiło.
- Ja też. Powiedział krótko Grawen i podniósł zdrową rękę. Hadriel spojrzał na niego ale łowca nie miał odwagi spojrzeć mu w twarzą. Utkwił spojrzenie w martwym punkcie posadzki.
Mag popatrzał na nich wszystkich i pomyślał o mieszkańcach i wszystkich tych których znał.
- Wszyscy poginiecie. Pomyślał.
- To jak będzie Hadriel. Jesteś na tak? Zapytał Norad.
Mag powoli zaczął otrząsać się z przytłaczających myśli.
- Jestem waszym sługą. Macie mój miecz i moją magię. Na wasz rozkaz będę ciął i zabijał bez zawahania się. Powiedział mag.
- Zrozumiałeś Ha...Powiedział krótko Norad ale mag mu przerwał.
- Ale nie mogę żyć ze świadomością nawet jeżeli to będzie po śmierci że mogę kogoś skazać na śmierć jednym słowem. Powiedział po czym dokończył.
- Nie, nie macie mojego głosu. Skończył. W sali było cicho przez kilka minut.
- Czyli 7 do 1. Przegłosowane. Plan B wchodzi w życie. Zebranie można uznać ze zakończone. Powiedział Rajos.
- Super. Miłej nocy moi drodzy. JA idę spać spokojnie. Powiedział Hadriel i wyszedł pierwszy.
- Co my zrobiliśmy? Zapytał Grawen Lexa.
- To co musieliśmy. Stwierdził i wyszedł.
- Idę się pomodlić ostatni raz. Powiedział Grawen i wyszedł.
Reszta też się rozeszła bez żadnego słowa.

[tymczasem wampiry zebrały już dostateczne siły aby ruszyć na miasto]
- Panie nasze siły są już gotowe. Powiedział jeden z dowódców.
- Świetnie rozpocząć marsz. Powiedział Darker i spojrzał na swoją armię.
Dało się tylko słyszeć ostatnie słowa przed wielkim pochodem "marsz!", "ruszać się!".
WOJNA ZACZĘŁA SIĘ NA DOBRE

Koniec części XVII "Rada wojenne"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:44, 01 Kwi 2009    Temat postu:

Oczywiście za***wiste

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:58, 05 Kwi 2009    Temat postu:

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć XVIII "Wojna cz.I"

[obóz mobilizuje się do działania]
- Szybko nie ma czasu! Krzyczą kapitanowie. Wszyscy magowie i łowcy gotują się do bitwy najlepiej jak mogą.
- Ej widziałeś gdzieś Hadriela? Zapytał Erik Norda.
- Nie, może jest u siebie. Odparł.
Erik pobiegł do chatki maga i zapukał w drzwi.
Słychać było że ktoś się tam krząta ale nikt nie otworzył.
- Hadriel wiem że jesteś otwórz. Powiedział łowca. Ktoś podszedł do drzwi i otworzył.
- A to ty Erik. Wchodź śmiało. Powiedział i wrócił do swoich mikstur którymi się zajmował.
Erik wszedł do środka.
- Jesteś już przygotowany? Zapytał z ciekawości.
- Zawsze jestem odparł mag i spakował ostatni flakon napoju.
- Możemy ruszać. Powiedział.
Erika coś gryzło widać było że chce się o coś spytać.
- Coś nie tak. Powiedział mag.
- Cóż...Zaczął niepewnie.
-...Grawen jakoś dziwnie wczoraj wyglądał. A dziś w ogóle nie gadaliście ze sobą. Stało się coś? Spytał Hadriela.
Mag zaczął się zastanawiać nad tym co ma mu powiedzieć.
- Erik, wiesz że rozpocząłem wojnę w której nie mamy szans na wygraną. Powiedział.
- Ty rozpocząłeś? Dziwił się łowca.
- Nie oszukujmy się. Gdybym nie rozjuszył Darkera nie byłoby wojny. Przynajmniej tak szybko. Odparł Hadriel.
- Uratowałeś mnie. Bądź pewien że będę odważnie walczył z wampirami. Powiedział pewnie Erik.
Mag tylko się uśmiechnął.
- Dobrze, chodźmy. Pewnie czekają. Po tym wyszedł z łowcą. Zanim zamknął drzwi ostatni raz popatrzał na swoją pracownię po czym zamknął drzwi.
Wszystko było gotowe. Magowie i łowcy ustawieni w formacjach byli gotowi do wymarszu w stronę miasta.
- Marsz! Krzyknął Norad. Kolumny magów i łowców ruszyły przed siebie.
Długo maszerowali w stronę miasta. Aż w końcu doszli do głównych bram które stanęły przed nimi otworem.
Ludzie których widzieli sprawiali wrażenie zaskoczonych ale nikt nie panikował na ich widok.
Cała "armia" obozu weszła do środka.
- Stać! Krzyknął Norad.
- Łowcy stwórzcie obozy w środku miasta. Magowie musimy bardziej uszczelnić bramę i ją opancerzyć. Hadriel bierz się za metal. Stwórz silny stop. Rozkazał.
- Tak jest. Powiedział mag i zaraz wyjął swój przenośny sprzęt i zaczął coś tworzyć.
- Nord. Przygotuj rozstawienie wojsk. Rzucił w stronę maga.
- Robi się. Powiedział po czym poszedł i zaczął rozstawiać wojsko przy bramie głównej.
- A my arcymagu? Zapytał Lex i Grawen.
- Wy możecie wraz z łowcami zająć się tworzeniem obozów i rozstawianiem sił. Powiedział.
- Bierzemy się do roboty. Powiedzieli i poszli w głąb miasta.
[tymczasem gdy obóz się zbroi wampiry maszerują ku miastu]
- Jak nasz marsz. Długo jeszcze? Zapytał Darker jednego z kapitanów.
- Przy tym tempie będziemy dziś wieczorem na miejscu. Powiedział kapitan.
- Wyśmienicie. Stwierdził.
[Hadriel i magowie pracują w pocie czoła]
- I jak z tym metalem Hadriel? Potrzebujemy go. Powiedział Nord.
- Już już. Tylko sprawdzę jego trwałość. Po czym mag wylał trochę kwasu na metal a następnie walnął w niego z całej siły. Nie było żadnego śladu.
- Proszę. Powiedział i podał metalowe płytki magowi aby ten je przymocował na bramie.
- Dzięki Hadriel. Fachowa robota. Stwierdził Nord.
Hadriel się uśmiechnął.
W innej części miasta Grawen i Lex przygotowywali swoje siły i ustawiali obozy.
- Jak wampiry dostaną się do środka biada im. Stwierdził Lex.
- Tak. Masz racje. Dodał Grawen i uśmiechnął się.
Całe miasto aż dudniło od tłuczenia młotkami. Głośnych rozkazów i ludzi.
Wszystko ustało gdy nastał wieczór. Wtedy to wszyscy dowódcy spotkali się na ostatnim spotkaniu.
- No, za niedługo będzie nasza chwila. Pokażemy im co potrafimy. Powiedział Nord.
- Tak z taką bramą to wygramy na pewno a to zasługa Hadriela. Dodał Lex który wskazał maga i się zaśmiał.
- Jeeee, na cześć Hadriela. Hip hip hura, hip hip hura hip hip hura. Zdolna z niego bestia. Mówili wszyscy zgromadzeni. Hadriel się uśmiechnął nawet widać było że się zarumienił. Jednak po czasie spoważniał.
- Nord. Musimy im to powiedzieć. Rzucił do maga. wszyscy ucichli jakby rzucono na nich zaklęcie.
- To dobry pomysł? Zapytał Nord.
- Chyba nie mamy wyboru nie uważasz. Rzucił.
- Ale o co chodzi? Zapytał jeden z magów.
Hadriel wstał powoli i popatrzał na wszystkich dowódców.
- Idziecie na pewną śmierć. Powiedział.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Wy naprawdę nie wiecie co wam grozi nie. Dodał mag. Śmiechy ucichły.
Mag zaczął mówić im o planie B i o tym czym jest implozja.
wszyscy jakby z miejsca zzielenieli gdy to usłyszeli.
- A więc tak czy siak nie przeżyjemy. Powiedział mag.
- Raczej tak. Rzucił Hadriel.
Nord zaczął się trochę niecierpliwić.
- Mam nadzieję że ich nie stracimy. Mówił do siebie.
Długo było cicho ale w końcu jeden z nich się odezwał.
- Trudno. Będziemy walczyć. Jesteśmy magami wojny a nie jakimiś tchórzami. Krzyknął i wyszedł z szeregu.
- Jesteś chory. Oni i tak nas zabiją. Powiedział drugi.
- Więc idź i schowaj się pod kamień jak jaszczurka. Rzucił w stronę kapitana.
- Ja będę walczył. Nawet jeżeli zginę. Powiedział.
Reszta również i ten który się przestraszył spojrzeli na siebie.
- Masz racje jesteśmy magami wojny. I do cholery pokażemy im kto wygra. Krzyknął.
- Jeeee! Krzyczeli wszyscy.
- Dobra dość. Teraz na posterunki. Powiedział Nord.
wszyscy się rozchodzili tylko Grawen i Nord zostali.
- Coś nie tak? Zapytał Hadriel.
- Hadrielu. Powiedział krótko Grawen.
- Jeśli chcesz mnie przeprosić to nie ma po co. Mówił.
- Ale poczekaj. Nie proszę o wybaczenie. Chce ci tylko coś dać. Po czym Grawen wyjął z kieszeni małego drewnianego ludzika.
- To od Erika. Jego podobizna żebyś nie zapomniał o nim. Powiedział.
Mag wziął do reki figurkę. Była ładna i dokładnie odwzorowała Erika.
- Dzięki Grawen. Powodzenia. Allen alusa. Powiedział. Grawen uśmiechnął się i poszedł do swoich.
- Nordzie, coś chciałeś. Powiedział zwracając się do swojego przyjaciela.
- Tak. Proszę oto mój naszyjnik. Powiedział.
Hadriel wziął go w rękę.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć. To znak wielkiej odwagi. Zresztą to twoja pamiątka.
Nord tylko się zaśmiał.
- Przecież wiesz że dałem ci go abyś nie tylko o mnie pamiętał ale dlatego że jesteś odważny. Odparł Nord.
- Nie to nie prawda. Powiedział Hadriel.
- Ależ prawda, to co zrobiłeś było bardzo odważne. Mogłeś stracić swoich dowódców ale przeciwnie zjednałeś ich sobie. byłbyś lepszym dowódca niż Rajos i Norad. Powiedział i odszedł już do swojego oddziału.
Hadriel uśmiechnął się i założył podarunek od Norda na szyję.
[tymczasem armie wroga są już nieopodal miasta]
- Panie miasto. Tam. Powiedział jeden z kapitanów.
- Świetnie. Ustawcie siły. Macie zniszczyć te miasto. Spalić je do cna. Wampiry w mgnieniu oka rozstawiły swoje siły.
Kapitanowie ustawili się na przodzie. Byli dodatkowo opancerzeni kolczugą ze złota.
- Moi drodzy. Zebraliśmy się tu aby walczyć. Widzicie to miasto. Te plugawe istoty muszą ponieść karę za zabijanie nas przez te wszystkie lata. Mówił Darker.
Wampiry przytakiwały mu.
- A więc nie bójcie się ich. To wy siejcie strach. Zabijcie wszystkich. Atak!! Krzyknął ostatecznie. Armia Darkera runęła w stronę miasta.
[tymczasem magowie już gotowi ustawili się przy bramie]
- Chłopcy. Walczcie i nie ocalajcie nikogo. Jeńcy nie potrzebni. Rzucił ostatecznie Norad.
Wampiry były coraz bliżej.
- Żołnierze, broń! Krzyczeli dowódcy.
Wszyscy wyjęli broń.
- Za chwilę się zacznie. Mówili do siebie i żaden z nich się nie mylił.
Hadriel i Nord ostatecznie popatrzyli na siebie.
- Ale zabawa. Powiedział w myślach Nord.
Wampiry były już o jakieś 50 metrów.

Koniec Cześci XVIII "Wojna cz.I"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lord Hagen
Przybysz


Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:18, 10 Kwi 2009    Temat postu:

Mnie już trochę to znudziło Laughing
Pozdro.
Podkreślam że nie było mnie na forum od roku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin