Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mój twór :D
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dragon(Ziomek)
Przybysz


Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:49, 24 Gru 2008    Temat postu:

Bardzo mi się Podoba!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:10, 26 Gru 2008    Temat postu:

Kiedy zrobisz kolejną część?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:45, 26 Gru 2008    Temat postu:

Jutro będę pisał. Jak bóg i net da.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:32, 27 Gru 2008    Temat postu:

Oby dał. Oby dał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:32, 27 Gru 2008    Temat postu:

Obiecałem i pisze.

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Część IV "Świątynia Ukrytej Magii"

Była ciemna noc. Normalny człowiek nic by nie zobaczył. Dla wampirów to jednak nie była zbytnia przeszkoda. Podróżowali bardzo długo ale nie wykazywali zmęczenia.
- Daleko to, ile jeszcze będę tak biegł. Rzucił Rodo w stronę swojego krzepkiego przyjaciela.
- Przestań narzekać. Niedługo będziemy. Odparł zirytowany Kirk.
- Ta, jasne. To samo mówiłeś wcześniej. Powiedział ale nie usłyszał żadnej odpowiedzi.
Biegi tak dalej przez jakiś czas, aż finalnie dotarli do swojego celu.
Świątynia była już nadgryziona przez ząb czasu. Była porośnięta różnymi mchami i roślinami światłolubnymi.
- To tu? Zapytał Rodo.
- Tak. Odparł Kirk.
- No to na co my czekamy. Właźmy! Rzucił do swojego kompana. Kirk nie ruszył się jednak na krok. Rodo tylko się odwrócił i zaczął się zastanawiać.
- Co on tak stoi? Mówił do siebie.
- Ej ty masz się zamiar ruszyć!! Krzyknął w stronę Kirka.
Kirk nawet nie spojrzał na niego tylko wyciągnął jakieś pismo z kieszeni. Był to zrolowany kawałek papieru.
- Wiesz co to jest matołku? Zapytał Kirk Roda. Rodo poczuł że zaraz wybuchnie gniewem.
- Matołku?! Jak...ty...Tu urwał gdyż zaczął się dusić nie mogą się wysłowić.
- Widzę że nie wiesz. To są najstarsze zapiski dotyczące tej świątyni. Są na niej zapisane wszystkie możliwe informacje. Po czym rozwinął pergamin i pokazał go Rodo.
- Ale...tu nic nie ma. Pergamin był całkiem czysty. Zero druku czy czegokolwiek co by wskazywało na to że jest tu jakaś informacja.
- Daj mi to! Powiedział zirytowany Kirk i zabrał papier Rodo.
- Popatrz. Po czym wyjął jakąś butelkę i skropił pergamin. Rodo poczuł się wpierw zażenowany że musi patrzeć na jakąś kartkę ale potem ustąpiło to zdziwieniu. Dokument zaczął pokrywać się atramentem i literami układającymi się w całość.
- Pozwól że to przeczytam. Kirk zaczął czytać.
(...)nadszedł czas, w końcu dostaliśmy pozwolenie na stworzenie tej monumentalnej budowy. Będzie to nasz skarb i nie pozwolimy go zbrukać. Nasza straż powstrzyma każdego a nasi magowie otworzą wielkie wrota bólu przed wszelkiej maści bandytami i rabusiami. Zostawiam pamiątkę w postaci listu. Ty który trzymasz ten dokument wiedź że na drugiej stronie jest dokładna mapa całego kompleksu. Jednak nie pomorze ci ona za dużo bo pułapki i tak nie pozwolą ci przeżyć dostatecznie długo. Zostawiam ten pergamin oby trafił w powołane ręce(...)
Gdy zakończył czytać obrócił pergamin na drugą stronę i polał go tą dziwną cieczą co poprzednio. Jemu i Rodo objawiła się mapa świątyni.
- To może już pójdziemy. Czuje że będzie zabawa. Powiedział Rodo z uśmiechem maniaka.
- Tak ruszajmy. Dodał spokojnie Kirk. Obaj weszli do środka. Schody zmierzały coraz to niżej aż w końcu znaleźli się w głównym korytarzu. Przed nimi były drzwi.
- Kirk czytałeś że tu są jacyś strażnicy i magowie tak? Zapytał w uśmiechem wampir.
- Tak. Myślę że mogą tam być. Według mapy...Po czym spojrzał na nią.
-...to jest główna sala. Tutaj powinno być największe skupisko wyznawców.
- Rozumiem. Uśmiechnął się Rodo.
- Odsuń się. Po czym jakby był w amoku rzucił się na drzwi i wyważył je. Wpadł do głównej sali.
- Helooo. Zaraz was...To co ujrzał Rodo mogłoby przerazić nie jednego. Takiej masakry nawet wampiry nigdy nie zrobiły.
[obraz jedzie po całej głównej sali]
Ściany, podłoga nawet sufit były skąpane we krwi. Nie zabrakło też leżących tu i tam głów i wybebeszonych ciał. Wyglądało to tak jakby przez świątynię przewalił się jakiś kataklizm. Kirk wszedł tuż za Rodo.
- Co tu się stało? Zapytał siebie a jego wstrząśnięcia nie dawało się ukryć.
Obaj zamarli bez ruchu. Nie wiedzieli co mają powiedzieć. Patrzyli tylko na masakrę.
- Musimy...iść...dalej. W końcu rzucił bezosobowo Rodo.
Kirk tylko pokiwał głową i obaj ruszyli dalej. Przechodzili przez całą salę. Ciągnęła się ona przez dość długo. Nie ważne w której części sali byli widzieli to samo - śmierć, litry krwi i martwe ciała. Prawdziwą ulgę odczuli dopiero wtedy gdy wyszli już z głównej sali. dostali się do bogato zdobionej mniejszej sali. Czuć było w niej zapach pleśni i widoczną na ścianach wilgoć. Prowadziły od niej trzy korytarze.
- Zagwostka? Zapytał Kirka Rodo.
- Spokojnie mapa wskaże nam drogę. Po czym spojrzał na mapę.
- Tędy. Wskazał korytarz na wprost. Rodo poszedł pierwszy a za nim Kirk.
Przeszli przez drzwi.
[teraz obraz jest na nogach Rodo]
Rodo szedł uważnie lecz nagle jego prawa noga poczęła się zapadać.
[teraz powrót na twarz Kirka]
- Szkurwa pułapka!! Powiedział Kirk. Za nimi pojawiła się dysza z której począł wyciekać jakiś płyn.
- To kwas!! Biegnij ośle!! Rzucił do Rodo i obaj zaczęli biec. Biegli na przód wzdłuż korytarza. Biegli jakiś czas a potok kwasu niemiłosiernie zmierzał za nimi.
- Cholera to nadal za nami podąża!! Krzyknął Rodo.
- Nie gadaj tylko...I tu już nic dalej nie powiedział Kirk przewrócił się i leżał na ziemi a potok kwasu nadal gnał w ich stronę.
- Kirk!! Krzyknął Rodo, po czym podszedł do przyjaciela i pomógł mu wstać. Przed nimi otworzył się pułapka którą aktywował Kirk.
- Dobra biegiem!! Powiedział Rodo i szybko biegli w stronę pułapki.
- Skacz nad nią!! Mówił Rodo do Kirka. Obaj zbliżyli się jak najbliżej do krawędzi i oddali skok. ez żadnych problemów przeskoczyli na drugą stronę a rzeka kwasu zleciała do dziury.
- Było...ostro...co. Powiedział zdyszany Rodo. Kirk tylko uderzył go w bark i uśmiechnął się.
- Dobra to teraz musimy iść dalej. Rzucił Kirk i spojrzał na mapę.
- Popatrz. Powiedział do kompana.
- Według niej powinniśmy znaleźć serce tu w środku tego labiryntu. Dodał.
- A więc dodatkowe chodzenie. Odparł Rodo.
- Obawiam się że tak. Odparł Kirk. Po czym poszli dalej przez labirynt. Chodzili korytarzami jakiś czas. Nawet udało im się zgubić. Finalnie doszli do jednego z ostatnich korytarzy.
- To ten korytarz? Zapytał Rodo.
- Tak. To ten. Odparł Kirk.
- No to chodźmy. Powiedział wampir.
- Czekaj. Nie zapomnij o pułapkach. Pewnie jakaś tu jest. Powiedział do przyjaciela Kirk.
- Pójdę pierwszy. Po czym poszedł pierwszy i zaczął bacznie obserwować teren. Rodo szedł za nim uważnie i spokojnie.
Ostatecznie przeszli przez cały korytarz nie włączając żadnej pułapki.
- Koleś jesteś dobry. Powiedział do Kirka Rodo.
- Wiem. Odparł po czym się uśmiechnął.
- Wiesz co za tymi drzwiami powinno być nasze znalezisko. Rzucił w stronę kompana po czym zmierzył w tamto miejsce. Jednak w drzwiach przez które miał przejść było coś nie tak.
- Kirk stój!! Krzyknął w stronę wampira.
Nad drzwiami pojawiły się kolce które przebiłyby głowę wampira gdyby nie szybko interwencja Rodo.
Kirk wstał i wyjął swoją broń.
- Dosyć tego. Mam dość tych cholernych pułapek. Po czym wziął zamach ze swojego kafara i rozbił pułapkę wraz z drzwiami. W powietrzu wirowała tona kurzu i pyłu.
- Ahahah...dobra robota Kirk. Powiedział Rodo.
- Wiem. Chodźmy. Odparł wampir i zarzucił sobie kafar na ramie.
Oboje weszli do nie małej sali. Była ładnie zdobiona. Lekko oświetlona.
Rodo i Kirk szli w głąb sali gdy ku nim zaczęła rysować się jakaś postać. Nie można było jej na razie opisać gdyż światło nie do końca pozwalało na identyfikacje osobnika. Wampiry bardzo się zdziwiły.
- Ty kto to kurwa jest? Zapytał wkurzony i zirytowany Rodo.
- Bo ja wiem z tej odległości to raczej gówno widać. Odparł Kirk.
Zbliżyli się trochę bliżej. Tajemnicza postać zeszła z piedestału trzymając kawałek czarnego serca w ręce.
- Nie proszeni goście. Powiedział melancholijnie tajemniczy osobnik.
- Kto ku jest nie proszony. Odparł Rodo. Teraz widział już w pełni swojego wroga. Był ubrany w czarne łachmany i pokryty z zewnątrz kolczugą. Dodatkowo miał napierśnik.
- Kim jesteś? Zapytał Kirk z kafarem gotowym do ataku.
- Ja. Jestem nikim, wędrowcem który znalazł tę świątynię i zaszedł aż tutaj. Powiedział w stronę wampirów.
- Więc to ty zrobiłeś te masakrę tak? Zapytał Kirk.
- Owszem. A kto inny miałby to zrobić głupcze. Powiedział osobnik.
Kirk już nie wytrzymał. Zdjął Kafar z ramienia i uderzył z mocą o posadzkę. Popękała.
- Pytałem cię o imię! Krzyknął w stronę podejrzanego typa.
- Moje imię brzmi Silvero. Po czym się ukłonił i wyjął dwa miecze.
- Zapamiętajcie to imię bo dziś was zabije. Powiedział i natychmiast rzucił się na wampiry. Rodo dobył swojej broni - rapiera. Wampiry przybrały defensywną postawę. Silvero minął Rodo jakby go w ogóle nie zauważył. Rzucił się na Kirk z wrzaskiem. Ich broń się szczepiła.
- Zginiecie tu. Syknął Silvero.
- Ty zabiłeś ich wszystkich. I za to ty zginiesz. Odparł Kirk po czym odepchnął Silvero. Rodo podbiegł do Kirka.
- Rodo zabierz serce ja się z nimi rozprawie. Powiedział do kompana.
- Nie, ja chce walczyć. Odparł Rodo.
- Posłuchaj mnie naszą misją jest zabrać ten artefakt. Zrób to jasne.!! Powiedział po czym spojrzał na niego.
Rodo zrozumiał że w walce z nim ma szanse tylko Kirk.
- Ale on go przecież ma. Popatrz na jego rękę. W ręku Silvero był połyskujący czarny kamień.
- O czym wy tam tak gadacie. Nie ma na to czasu. Walczcie. Po czym typ rzucił się na Rodo.
Kirk szybko zablokował jego atak a Rodo wykonał pchnięcie w pierś Silvero. Cios jednak ześlizgnął się jednak z pancerza.
- Hahahaha. Ty jesteś wojownikiem. Zmiataj stąd albo cię zabije. Po czym uderzył mocniej w blok Kirka który załamał się pod jego naporem. Kirk padł na ziemię. Miecz Silvestro ugodził wampira w ramię w którym trzymał broń.
Rodo nie wiedział co ma zrobić.
- Atakować czy może zrobić coś innego. Pomyślał.
- Kirk jest już nie zdolny do walki. A ja. Jestem za słaby na niego. Dodał w myślach.
- Twój kompan chyba zamarł ze strachu. Hahahaha. Napastnik zaczął się śmiać, po czym wziął zamach drugim mieczem i zrobił cięcie.
Kirk zamknął tylko oczy. Po czym je otworzył.
- Ja dalej żyje? Jak to możliwe? Zadawał sobie pytania Kirk.
- Ej...ty...nie zasypiaj. Mówił wycieńczony Rodo.
- Heh...ty mała larwo chcesz mi dorównać. Nawet twój krępy przyjaciel nie dał mi rady a ty chcesz dać?! Zapytał i maniakalnie się uśmiechnął.
- Tak...właśnie...ja. Po czym odbił atak Silvero i chwycił jego miecz który był wbity niedaleko. Mając swój i wroga miecz zaatakował. Jednym zrobił pchnięcie a drugim cięcie z góry.
Silvero uśmiechnął się.
- Pokazałeś pazur chłopcze. Po czym szybko spostrzegł atak Rodo. Zablokował atak z góry a pchnięcie złapał pod pachą. twarze Silvero i Rodo spotkały się.
- Teraz cię zniszczę. Hahahaha. Silvero śmiał się maniakalnie.
Na twarzy Rodo też zagościł uśmiech.
- Ty...popełniłeś właśnie błąd na który liczyłem. Po czym spojrzał na Silvero. Puścił miecze po czym wskoczył na niego. I dobrał się do jego szyi. Wbił się kłami i począł ssać krew. Ssał dość długo i gdy skończył Silvero padł na ziemię a Rodo tylko otarł się z resztek krwi i zabrał kryształ.
- Dobry byłeś. Powiedział w stronę nieżyjącego już Silvero.
Podszedł do Kirka który podniósł się i złapał za swoją broń. Zarzucił ją na plecy.
- Pokazałeś mu. Nie jesteś może silny ale nasz łeb. Powiedział do kompana po czym wraz z nim ruszył w stronę wyjścia.
Gdy znaleźli się już na zewnątrz był wieczór następnego dnia.
- Teraz tylko musimy odstawić to cacko do bazy. Powiedział Rodo oglądając kryształ.
- Masz racje. Tak więc ruszajmy...Po czym szybko pobiegli w kierunku bazy.

[tymczasem w obozie łowców]
W pokoju generała dało słyszeć się wiele głosów. Ktoś zmierzał właśnie do pokoju.
- To nie jest możliwe!! Słychać było podniosły głos jakiegoś starszego osobnika.
Drzwi zostały uchylone przez młodego łowcę.
- O co chodzi? Zapytał Dorian lekko zaniepokojony tym że ktoś tu wszedł.
- Chyba przeszkadzam. Pójdę już. Odparł łowca.
- Myślę że to dobry...Tu generał skończył bo w słowo wszedł mu starzec.
- Nie zostań. Mamy ci coś do powiedzenia... Drzwi zamknęły się za łowcą.

Koniec części IV "Świątynia Ukrytej magii"

Czytajcie i oceniajcie.

Aha pragnę nadmienić że chyba łapie mnie jakieś choróbsko i boli mnie łeb dlatego rozdział może być lekko nie tego. Chyba że nie ma żadnych uwag to spoko Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:43, 27 Gru 2008    Temat postu:

Faaaaajoweeeeee.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:39, 27 Gru 2008    Temat postu:

Dzięki. Mam nadzieje że innym tez się spodoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:47, 30 Gru 2008    Temat postu:

Szkoda, że niepiszesz już w takim tępie jak na początku bo jak się szkoła zacznie to rodzice się dowiedzą o ocenach Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:51, 30 Gru 2008    Temat postu:

A wtedy przerąbane co. Spoko każdy ma taką czy inną sytuację. Very Happy

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Część V "Tajemnica"

Drzwi zamknęły się za młodym łowcą, nie miał już odwrotu. Patrzał tylko na kapitana jakby to coś dawało.
- A więc słucham co to za wiadomość. Zapytał niepewnie starca.
- Chłopcze zapomniałeś mojego imienia?! Nazywam się Prixor. Odparł i spojrzał na młodzieńca.
- Grawen co cię tu sprowadza? Zapytał wkurzony i zirytowany Dorian.
- Nie wrzeszcz na chłopca! Ma prawo wiedzieć. Powiedział podniesionym głosem starzec do generała.
- Ale...o co chodzi? Pytał zakłopotany łowca.
- Już ci mówię młodzieńcze. Odparł do niego. Można było wyczuć jadowity ton w głosie.
Dorian tylko przełknął ślinę. Wiedział że ta informacja zrujnuje go przed oczami jego łowców a nawet całej ludzkości.
- Twój generał jest...Tu starzec zamknął oczy by zaraz potem powiedzieć tajemnicę tak długo skrywaną.
-...WAMPIREM. Dokończył. Słowo zdawałby się jakby zaczęło odbijać się od ścian obozu i wydawało się że wszyscy o tym wiedzą.
Grawen stanął jakby był słupem soli. Nie wiedział co zrobić czy coś mówić, stać dalej a może zacząć uciekać. Biec przed siebie i wszystkich ostrzec przed wampirzą naturą generała.
- Czy...to...prawda...panie generale. Mówił wstrząśniętym głosem.
Dorian zachował zimną krew. A raczej sprawiał takie wrażenie. Spojrzał tylko w oczy Grawena które były pełne strachu i zwątpienia zamiast uwielbienia i podziwu jakie były przed minutą.
- Tak to prawda. Spojrzał na niego jeszcze raz i odchylił trochę włosy.
- Jestem wampirem. Moja matka była wampirzycą a mój ojciec zwykłym człowiekiem. Urodziłem się wampirem. To...I tu przestał na chwile.
-...nie był mój wybór. Spuścił głowę.
- Brawo. Starzec zaczął klaskać i ukłonił się.
- Wiedziałem że dobrze postąpisz generale. Tylko że teraz kiedy już się przyznałeś do tego przyjmij ode mnie to. Prixor dał Dorianowi pergamin z pieczęciom gubernatora miasta i podpisem Rajosa.
- Co to ma znaczyć?! Zapytał generał.
- To proste. Zostajesz usunięty z funkcji generała i wygnany z obozu. Nie wolno zbliżać ci się do miasta i okolicznych terenów. Aha i jeszcze jedno, jeśli usłyszę że coś kombinujesz to łowcy mają rozkazy by cię zabić bez mrugnięcia okiem. Tu Prixor skończył. Dorian cały się trząsł ze złości i po sposobie jak go potraktowano.
Ostatnie słowa przelały czarę. Dorian rzucił się na Prixora i chwycił go za szyje.
- Ty skurwielu. Myślisz że wygrałeś, mylisz się. Zobaczysz dopadnę cię i zabije szybciej niż o tym pomyślisz.
Grawen przerażony tym co się dzieje wybiegł z pokoju generała i pognał korytarzem w siną dal. Biegł nie patrząc przed siebie. Obracał się co jakiś czas aby spojrzeć czy nic go nie goni. W końcu na jednym z zakrętów wleciał w jakąś osobę. To był łowca.
- Grawen! Uważaj jak leziesz. Powiedział Erik wstając.
- Erik. Pomóż prędko. W komnacie generała zaraz ktoś zginie. Mówił głośno i zrozpaczonym głosem Grawen.
- Co gdzie?! Ruszajmy szybko! Rzucił do Grawena lecz ten ani drgną.
- Co z tobą? A stój sobie! Wykrzyczał Erik i pobiegł do pokoju generała.
Erik biegł ile sił w nogach. W końcu doszedł do pomieszczenia.
Było całe umazane krwią. Prixor leżał na ziemi a generała nie było.
- Panie! Gdzie jest Dorian? Panie!! Krzyczał. Widząc że się nie rusza wybiegł na korytarz.
- Ej pomocy. Mamy rannego oratora. Krzyczał. Przybiegło natychmiast dwóch strażników.
- Zabierzcie go do siedziby magów ja polecę po Hadriela i Nerosa. Wydał rozkaz. Straż bez chwili namysłu wykonała rozkaz Erika.
[teraz jest pokazany Hadriel i jego dom wewnątrz]
W domu maga unosił się dziwny siarczany zapach. Prowadził badania nad nowym rodzajem mikstury.
- Może teraz to dolać do tego? Zadawał sobie pytania przelewając różnego rodzaju mikstury. Mieszanka poczęła czerwienić się a później zmieniła kolor na niebieski.
- Nie to nadal nie to. Mówił poirytowany.
Drzwi otworzyły się z hukiem. Do domu wpadł jak szalony Erik.
- Ej puka się do drzwi tak. Powiedział Hadriel do Erika.
- Nie ma czasu. Prixor stracił dużo krwi. Leży w waszym budynku szpitalnym. Potrzebna będzie twoja pomoc. Wypowiedział szybko swoje słowa i wyszedł biegnąc dalej po Nerosa.
- Prixor! Powiedział do siebie.
- Co ty zrobiłeś? Zadawał sobie pytania. Potem wziął kilka butelek z dziwnymi cieczami w środku i pobiegł do budynku szpitalnego.
[teraz obraz to budynek szpitalny]
- Rajos i Hadriel są już na miejscu? Powiedział Erik.
- Tak już są. Odpowiedział jeden z łowców który czekał tam na zabieg wyjęcia kłów z lewej ręki.
- Ciekawe jak im pójdzie? Zapytał siebie po czym usiadł na ławce.
Operacja trwa a tym czasem...

...Rodo i Kirk przybyli z kryształem do siedziby Klanu Kła.
- Idę odnieść to szefowi. Powiedział Rodo.
- Dobra. Idź. Odparł Kirk.
Rodo szedł w ciemnych korytarzach jakby znał drogę.
W końcu doszedł do wielkich metalowych drzwi. Otworzył je i wszedł do pokoju.
- Witaj liderze. Oto nasza zdobycz. Powiedział po czym dał mu kryształ.
- Wspaniale!! Dobrze się spisaliście. Teraz idź już i przywołaj do mnie Piousa i Saferisa. Rozkazał. Rodo tylko skinął głową i poszedł poszukać wampirów.
Po krótkim czasie do drzwi ktoś zapukał.
- Wejść! Krzyknął lider.
- To my panie. Powiedział syczący głos. W drzwiach stały dwie osoby.
- Aaaa Saferis, Pious. Wysyłam was na kolejną misję. Macie mi przynieść kamień z Podziemi miasta Valaris. Zakończył.
- Tak jest! Odparli do lidera i wyszli by przygotować się do wyruszenia.

Operacja się zakończyła. Prixor żył chodź miał na sobie chyba tonę bandaży.
Orator po pewnym czasie ocknął się.
- Ej miałeś niezłego farta. Powiedział Neros.
- Racja. Potwierdził Hadriel.
Neros uśmiechnął się ale Hadriel miał kilka pytań.
- Nerosie...Zaczął.
-...wyjdź na chwilę. Dokończył. Na twarzy oratora malowało się zdziwienie.
- Co, ale dlaczego? Zapytał maga.
- Musze z nim pogadać w cztery oczy. Powiedział i spojrzał na Nerosa.
Orator nadal tego nie rozumiał ale opuścił sale.
- Będziesz mnie dręczył? Zapytał Prixor.
- Nie, mam proste pytania. Powiedział do oratora.
- Pierwsze. Co się wydarzyło w sali generała? Zapytał mag.
- W sali. Ehh...nie wiele już pamiętam. Odparł.
- Przestań się zgrywać. Wiem że wszystko pamiętasz. Jeśli mi tego nie powiesz to...Zakończył czekając na reakcje Prixora.
- To co. Powiedział z bojowym nastawieniem orator.
-...to będę zmuszony pogadać z Grawenem. Powiedział. Na twarzy Priora dało się zobaczyć pewny lęk.
- Czego się tak obawiasz. Coś ukrywasz. Gadaj!! Powiedział mag stanowczym tonem.
- Dobra, dobra. Generał wpadł w amok rzucił się na mnie i zaczął mnie dusić. Później jakby odzyskał panowanie nad sobą. Zostawił mnie i uciekł przez okno. Gdzie jest teraz nie wiem. Skończył mówić.
- Dobrze. Teraz drugie pytanie. Skąd te twoje rozległe obrażenia? Skoro mówisz że zostawił cię w spokoju? Zapytał ponownie Hadriel.
- To na skutek jego furii. Gdy w nią wpadł zaczął wszystko niszczyć. Tak zostałem też poturbowany. Odpowiedział magowi.
- Dobra. Ostatnie trzecie pytanie. Dlaczego wpadł w furie? O czym rozmawialiście? Zapytał finalnie. To pytanie sprawiało duże problemy oratorowi. Zastanawiał się czy ma kłamać czy mówić prawdę.
- Hadriel to nie głupek. Rozpozna moje kłamstwa. Pomyślał.
- No więc? Zapytał jeszcze raz mag.
- Rozmawialiśmy o...jego przeszłości. Odparł krótko.
- O przeszłości. O jego pochodzeniu. Dopowiedział.
Hadriel trochę się tym zaniepokoił.
- Były jakieś osoby trzecie? Zapytał ponownie.
- Tak był tam jeden łowca który się nam napatoczył. Nazywał się Grawen. Odparł magowi na pytanie.
Hadriel zaczął wszystko rozumieć.
- Zrobiłeś najgłupszą rzecz jaką mogłeś zrobić. Powiedział w stronę oratora.
- Tak ale powiedź mi oni mają prawo znać prawdę? Zadał pytanie Prixor.
- Tak tylko tą prawdą go pogrążyłeś. Odparł lekko zdenerwowany mag po czym wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.
Na korytarzu siedział Erik.
- I co z nim. Żyje? Zapytał.
- Tak, żyje i ma się dobrze. Odparł lekko znużony i zdenerwowany Hadriel.
- Powiedź mi gdzie jest Grawen? Zapytał Erika.
- Grawen? Chyba siedzi nad wodospadem. Po tym zajściu z generałem przyda mu się trochę szumu wodospadu. Odparł.
- Tak. Racja. Hadriel ruszył ku wyjściu a później do wodospadu.
[teraz obraz to wodospad]
Woda spadająca w góry wydawała piękny odgłos gdy uderzała o skały na dole. Siedziała tam jedna osoba. Był to łowca Grawen.
- General jest wampirem!? Nie mogę w to uwierzyć. Mówił do siebie.
Zamknął oczy i wsłuchiwał się w szum wody. Nagle usłyszał kroki i szelest krzaków nie opodal niego.
- Kto tam? Mówił podnosząc się. Był gotów do obrony.
- Spokojnie to tylko ja. Powiedział miły głos Hadriela.
- A to ty panie magu. Powiedział do niego i usiadł.
- Jestem Hadriel a nie pan mag. Odparł.
- Dobra. Odrzekł łowca.
- Wiem o całym zajściu. Wiem też o tym że usłyszałeś prawdę o naszym generale. Powiem ci coś. Nie ma powodu do obaw. Powiedział ciapłym głosem Hadriel do Grawena.
- Tak a jeśli zacznie na nas polować. Po za tym słyszałem jeszcze że jest jakiś dokument który pozwala na zabicie generała przez łowców jeśli będą jakieś ataki. A jeden już był. Mówił Grawen jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Coś takiego się nie zdarzy. Mówił spokojnie mag.
- Tak ale orator Prixor zadba oto aby zabić generała za ten napad na niego. Odparł łowca.
- Mówił już. To się nie zdarzy!! Prędzej dam siebie zabić niż pozwolę na łowy. Mówił podniosłym tonem Hadriel.
Łowca patrzył na niego. Był wzruszony jego słowami.
- Ja...też nie pozwolę na śmierć generał. Dodał stanowczym a nie płaczliwym głosem.
- Wiem Grawen. Dasz sobie rade. Dopingował go mag.
- No a teraz chodź. Musisz mi w czymś pomóc. Powiedział mag.
- W czym. Będziemy coś tłukli? Nauczysz mnie magii? A może jeszcze coś innego. Powiedział łowca.
- Hahaha...nie nie to miałem na myśli. Potrzebuje ziół do mojego nowego eliksiru. Poszukaj je dla mnie a później będziemy razem przygotowywać eliksir. Powiedział do Grawena. Chłopiec uśmiechnął się i poszedł na łąkę gdzie rosły rośliny. Zaczął je zbierać.
Hadriel tylko jeszcze raz popatrzał na niego i uśmiechnął się.
- Oj chłopcze. Jeszcze wiele cię czeka w życiu. Powiedział do siebie.
- Zadbam o ciebie. Dodał w myślach.
Odwrócił się i poszedł w stronę obozu.

Koniec części V "Tajemnica".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:22, 30 Gru 2008    Temat postu:

Fajne z tym generałem. Czekam na więcej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:05, 08 Sty 2009    Temat postu:

Piszę następną cześć. Ponieważ jest szkoła sorki za tę zwłokę.

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Część VI "Miasto Valaris"

Zbliżał się już wieczór. Słońce powoli chowało się za horyzontem aby ustąpić księżycowi i jego blademu światłu. Po gościńcach pędziły w tych ciemnościach dwie dziwne istoty. Mgnęły tak jakiś czas aż w końcu dotarły do miejsca swoich poszukiwań.
- Jesteśmy. Powiedział głos triumfalnie.
- Oto miasto Valaris. Dodał i wskazał ręką swojemu towarzyszowi.
- Widzę przecież. Odparł.
Miasto Valaris było dużym miastem portowym ulokowanym na pustynni. Grasowały tam różne szajki złodziei, zabójców i liczne grupy bandytów.
Wampiry kroczyły w stronę bramy.
- Stać! Powiedział strażnik. Wampiry natychmiast się zatrzymały.
- Co was tu sprowadza? Tylko mówić prawdę! Mówił stanowczym głosem strażnik.
- My, jesteśmy tu aby zbadać podziemia tego miasta. Powiedział jeden z nich miłym głosem wyszczerzając zęby.
- Niestety podziemia są zamknięte na jakiś czas. Ludności miasta ani wszelkim przyjezdnym nie można się tam zbliżać. Odparł.
- Dlaczego czy jest jakiś problem? Zapytał ponownie wampir.
- Tak. Bandyci! Powiedział sfrustrowany.
- Te draby zeszły do podziemi i tam się zaszyły. Nie wiem dlaczego tam są ale myślę że czegoś szukają bo zabrali z sobą dość dużo sprzętu archeologicznego. Powiedział przyjezdnym.
- Aha rozumiem. Odparł a po chwili dodał.
- To jak możemy wejść? Zapytał.
- Tak proszę. Tylko uważajcie na kłopoty. Powiedział do obydwu strażnik i przepuścił ich.
- Dobra weszliśmy. Odparł jeden z nich.
- Co dalej zrobimy? Zapytał.
- Posłuchaj Pious ty pójdziesz do tutejszego kartografa i zdobędziesz od niego mapę ja natomiast pójdę do jakiejś knajpy i popytam o co chodzi z tymi bandytami. Powiedział wampir.
- Dobry pomysł Saferisie. Odparł Pious.
- Gdy skończymy spotkamy się w tym miejscu. Dodał i obydwoje rozeszli się w swoje strony.
Pious przedzierał się przez dość liczne stragany. Były on obładowane różnościami. Garnki, patelnie, zioła, przyprawy nawet broń. Można tu było dostać wszystko.
Gdy finalnie przedarł się przez rynek doszedł do pewnej chaty.
- To chyba tu. Pomyślał.
Szedł dalej i po schodach wszedł do środka.
- Dzień dobry. Halo, jest tu ktoś? Zapytał ale odpowiedziała mu tylko cisza.
- Czyżby to nie tu? Zapytał siebie. Ale za chwilę jego zwątpienie rozwiało się. Przyszedł bowiem dość młody człowieczek. Niskiego wzrostu z grzywką zgarniętą na prawo.
- Przepraszam za zwłokę. W czym mogę pomóc? Zapytał właściciel sklepu.
- Szukam mapy. Dobrze trafiłem? Zapytał sprzedawcę.
- Idealnie. Jestem jedynym kartografem w tym mieście. Odparł z dumą.
- Dobrze. Poproszę więc mapę kanałów. Powiedział do kartografa.
- To chyba będzie niemożliwe. Odparł do klienta.
- Dlaczego? Zapytał Pious.
- Cóż straż zabroniła mi wyrabiać mapy terenów podziemnych miasta. Powiedzieli że to ze względów bezpieczeństwa. Odparł w stronę wampira.
- Bezpieczeństwa?! Powiedział zażenowany Pious.
- A za opłatą? Zapytał.
- Wiesz za taką mapę to chce minimum 500 sztuk złota. Powiedział sprzedawca.
- Masz tu 700 sztuk tylko pośpiesz się. Rzucił w stronę właściciela.
Kartograf zrobił tylko wielkie oczy.
- Dobrze zrobię to jak najszybciej. Proszę przyjść po nią jutro. Powiedział i poszedł do swojej pracowni żeby wziąć się do pracy.
Pious wyszedł uradowany ze sklepu i pomaszerował przez stragany do miejsca gdzie mieli się spotkać dwa wampiry.

[tymczasem do bramy dochodziła kolejna osoba]
- Stój! Co tu robisz? Zapytał strażnik tajemniczego przybysza.
- Chce stłuc kilku gości a potem napić się porządnego rumu w knajpie Beryla. Powiedział do strażnika.
Strażnik na dźwięk tych słów rozpromienił się.
- Przyjacielu witaj w Valaris. Co cię tu sprowadza? Zapytał.
- Dawne interesy przyjacielu. Muszę unormować kilka spraw i złapać pewnych typów.
- Aaa, dalej zajmujesz się swoim zawodem no nie łowco. Powiedział do niego strażnik.
- Można tak rzec. Słuchaj mam pytanie. Czy dziś nie przechodziło przez bramę dwóch ludzi? Zapytał.
- Dziwne, tak w rzeczy samej przechodziło tu dwóch ludzi. A czemu pytasz?
- A nic muszę ich poszukać i złapać. Powiedział do przyjaciela.
- A co jest jakiś problem? Odwzajemnił pytaniem.
- Tak, ci goście są niebezpieczni. Może i nawet całe miasto jest zagrożone. Powiedział to ze spokojem patrząc na strażnika.
- To wchodź i znajdź ich a ja idę do naszego wezyra. Powiedział strażnik.
- Nie. Wzbudzisz tylko panikę. Sam się tym zajmę. Odparł łowca.
- No dobra. Tylko się postaraj. Po czym łowca wszedł do miasta i poszedł szukać swoich ofiar.

[tymczasem Saferis szuka knajpy]
- No w końcu jest. Knajpa pod "Czarną Melasą". Urocza nazwa. Mówił z ironią w głosie.
Wszedł do środka. Rozglądnął się tylko w drzwiach na ludzi i poszedł dalej.
Doszedł do lady.
- Coś podać? Zapytał barman.
- Tak jakiś trunek i dużą garść informacji.. Powiedział ściszonym głosem do barmana.
- Już podaje. Powiedział a za chwilę potem trunek był już w rekach wampira.
- A informacje kosztują. Powiedział barman.
- Ile? Zapytał wampir.
- Jedna informacja 10 sztuk złota. Odparł właściciel.
- Dobra. Rzucił mu pierwsze dziesięć monet.
- Gdzie są kanały miasta? Zapytał.
- Kanały są wzdłuż ulicy na której się znajdujemy. Od mojej knajpy wyjść w prawo a potem dojść do samej góry. Odparł.
- Słyszałem o bandytach w kanałach. Na co muszę uważać? Zapytał i dał kolejne 10 sztuk złota.
- Bandyci to dość dobrze zorganizowane oprychy. Gnieżdżą się właściwie w całych podziemiach.. Powiedział po czym ciągnął dalej.
- Trzeba uważać głównie na jednego gościa który z nimi wszedł. Skończył mówić.
- Kim był? Jak wyglądał? Zapytał wampir i dał 20 sztuk złota.
- Nigdy wcześniej go tu nie widziałem. Koleś był cały blady i łysy. Odziany w czarne łachy i lekką zbroje. Chyba znał się też na magii. Powiedział finalnie.
- Dobra dzięki za informacje i za trunek. Po czym odstawił butelkę i wyszedł z knajpy. Za nim wyszło dwóch kolesi.
Saferis szedł na miejsce spotkania dwójki wampirów. Dwaj kolesie którzy szli za Saferisem śledzili go uważnie.
- I co tam Pious? Zapytał Saferis jak tylko go zobaczył.
- A nic, mapa będzie za jakieś 6 godzin. Odparł.
- Trochę długo. No a mi udało się zdobyć kilka bardzo ważnych informacji. Po czym przekazał je towarzyszowi.
Mijał czas. Nieubłaganie zbliżał się do godziny w której dwa wampiry miałyby uzyskać mapę.

[tymczasem nasz tajemniczy łowca zaszedł do knajpy]
- Hej Beryl. Daj mi trochę rumu. Powiedział do niego łowca.
Barman się tylko uśmiechnął i podał trunek przyjacielowi.
- Dobry trunek. Powiedział wziąwszy łyk.
- Powiedz mi czy byli tu jacyś dziwni kolesie? Zapytał.
- Tak był tu jeden. Wypytywał mnie o kanały i bandytów którzy się tam chowają. Powiedział barman.
- Gdzie się udał? Zapytał łowca.
- W stronę wejścia do podziemi. Poszło za nim dwóch rabusiów. Dodał.
- O cholera. Powiedział łowca szybko wypił resztki rumu i wybiegł z knajpy.
Pobiegł szukać wampiry.

Minęło już 6 godziny.
Pious i Saferis weszli do sklepu kartografa.
- A witam witam. Proszę oto zamówienie. Po czym sklepikarz dał Piousowi mapę.
- Dzięki. Odparł i podszedł do kartografa.
- Wiesz co młody. Twoja krew musi być smaczna. Po czym rzucił się na właściciele i wgryzł mu się w szyje. Chłeptał z niego krew.
- Pious nie ma na to czasu. I tak się jeszcze najesz. Powiedział Saferis.
Pious wstał i otarł twarz z krwi.
- Teraz możemy iść.
Dwójka wyszła i skierowała swe kroki w stronę kanałów.
Szczęśliwym trafem dojrzał ich też łowca ale i dwójka rabusiów.
Wszyscy kierowali się w to samo miejsce.
- Tam to nasza klapa. Powiedział Saferis i wskazał klapę na przeciwko ich.
Jednak natychmiast się zatrzymali. Z dwóch stron zaszli ich rabusie.
- No dawać kasę. Gnojki. Odparł jeden.
- Tylko bez żadnych niepożądanych sztuczek. Dodał drugi.
Wampiry tylko się uśmiechnęły. Nie mogły tracić czasu na jakiś ludzi. Szybko ich zaatakowali i wyssali z nich krew.
Martwe ciała padły na ziemie zabarwiając piasek na czerwono.
- Dobra. Schodzimy. Po czym dwójka zeszła po kamiennych schodach do kanału.
Łowca przybiegł najszybciej jak tylko mógł. Zauważył dwa nieżyjące ciała. Następnie popatrzał na klapę, była otwarta.
Szybko bez namysłu zszedł w dół.
- Ciekawe co tam znajdę. Po czym zamknął za sobą klapę i szedł przez ciemność.

Koniec części VI "Miasto Valaris"

Sorki że tak zwlekam ale maturka za pasem i nie mam czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:58, 10 Sty 2009    Temat postu:

Piszę następną cześć.

Proszę adminów i moderatorów aby nie łączyli mi tego posta i poprzedniego bo mi się części złączą i będzie to brzydko wyglądać.

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Część VII "Kanały i tajemniczy mistrz"

Kanały były oświetlone bardzo bladym światłem. Podziemia miasta były bardzo zaniedbane i zapach wewnątrz nich był bardzo specyficzny.
Wampiry i Łowca szli rzędami korytarzy.
- Ale tu śmierdzi. Rzucił Pious do Saferisa któremu też to przeszkadzało ale nic nie mówił.
- Skup się na zadaniu. Musimy znaleźć tej kryształ. Odparł.
Nagle kanałami zatrzęsła jakaś siła.
- Co to było? Mówili do siebie łowca i wampiry.
Kanały ciągnęły się jeszcze jakiś czas. Aż w końcu wychodziły na większa salę.
- Chyba dobry znak. Pomyślał Saferis.
Poszli dalej. Sala była dość spora. Szli przez nią. Pomieszczenie było bardzo przyciemnione, dlatego wampiry wzmogły czujność pamiętając o swoich przeciwnikach w tych tunelach.
- Ci bandyci muszą gdzieś tu być! Mówił do siebie przekonany o tym Pious.
- Jestem głodny, te parszywe rabusie to był słaby kąsek. Pomyślał Saferis.
W ciemności coś się poruszało. Było tak zwinne że nawet wampiry ich nie zauważyły mimo swojego wzroku.

[tymczasem łowca dalej chodzi po tunelach]
- Cholera każdy kolejny tunel jest do siebie podobny. Mówił. Chodził już dość sporo czasu.
Chodził tak jeszcze jakiś czas aż w końcu zauważył drzwi. Przeszedł przez nie i znalazł się w tym samym pomieszczeniu w którym są już wampiry.

[wampiry już opuszczają miejsce a dziwne cienie zajmują się teraz łowcą]
Cienie ruszają się niezwykle zwinnie i szybko.
Łowca nic nie mógł dostrzec ale słuch miał nienaganny. Coś słyszał i powoli przygotował broń.
- No chodźcie skurczybyki. Mówił do siebie gotowy na wszystko. Szedł jeszcze kilka kroków i nagle się zatrzymał.
Jeden z bandytów zasygnalizował zdziwienie kolegom. Niektórzy przygotowali łuki a inni sztylety.
Na twarzy łowcy i bandytów rysowało się skupienie i wielka adrenalina.
- Teraz! Krzyknął jeden z bandytów. Łuki poszły w ruch. Strzały leciały w swój cel.
- Coooo?! Zdziwił się jeden z bandytów.
- Czego się dziwisz. Wampirów się nie zabija tak łatwo. Powiedział do niego człowiek który już powinien być martwy od salwy strzał. W następnej sekundzie już bandyta leżał trupem a kałuża krwi rozlała się po podłodze. Niestety krzyk był tak donośny że słychać go było w dalszych częściach korytarza.
- Co to było? Zapytał jeden z wampirów.
- Chyba mamy trzeciego gościa. Powiedział drugi i szybko przestudiował mapę.
- Tędy! Krzyknął i obaj zaczęli biec.

[tymczasem łowca/wampir nadal walczy z bandytami]
Ostrze broni łowcy tnie każdego napotykanego bandytę. Krew leje się strumieniami.
- Nie proszę..nie! Krzyczą bandyci ale nic nie powstrzymuje wampira. Uśmiecha się tylko gdy zadaje im ból i miejscami chłepcze ich krew.
Gdy wszyscy padają już na ziemie łowca chowa broń.
- Dzięki za zabawę. Było iło. Po czym uśmiechnął się i poszedł dalej.

[Pious i Saferis mając mapę biegną ile sił w nogach]
- Zatrzymaj się! Słyszysz? Zapytał Pious kompana.
- Nic nie słyszę. To znaczy że już się przedarł przez bandytów. Odparł Saferis lekko przerażony.
- Spokojnie jest za nami. Ale wyczułem w nim coś dziwnego. Jakby znajomego. Powiedział Pious.
- Mam nadzieje że to nie jest on. Dodał.
- Oby nie. Bo inaczej nas wywącha i znajdzie. Odparł Saferis.
Szli dalej patrząc to jakiś czas na mapę.
Łowca szedł za nimi cały czas.
Po wielu kilometrach Pious i Saferis doszli do tajemniczej wielkiej komnaty.
Na końcu tej komnaty były stare monumentalne drzwi zrobione z srebra ale najdziwniejsze było sześć starożytnych run wyrytych na drzwiach i ścianach komnaty.
- Co to ma niby znaczyć? Zapytał się Pious.
- Hymmm. Myślał Saferis.
- To proste. Musimy ułożyć runy na drzwiach jak na ścianach. W takiej samej kolejności. Powiedział twierdząco.
Dwa wampiry rozeszły się aby wyszukać wszystkie możliwe runy na ścianach.
Podczas gdy oni znajdowali runy do komnaty wszedł łowca.
Wampiry od razu wyczuły jego woń i jeden z nich wyszedł mu na przeciw.
- Tak myślałem że to ty. Powiedział do łowcy.
- Kopę lat co nie...Saferisie. Odparł mu i podniósł głową aby spojrzeć mu w oczy.
Mierzyli się wzrokiem trochę czasu aż jeden z nich w końcu powiedział.
- Wiesz po co tu jestem. Powiedział łowca.
- Ale jasne jako łowca musiałeś w końcu nam przeszkodzić prawda...Dorianie. Rzucił do niego.
- Racja. Ale nie pracuje już dla łowców. Odparł i tu zmalowało się zdziwienie na twarzy Saferisa.
- Tylko dla...siebie. Szybko sięgnął po broń i rzucił się na wroga.
Wampir natychmiast chwycił swoją Elune.
- Widzę że twoja szpada ma się dobrze. Powiedział Dorian.
- Jak i twój kindżał. Odparł mu na to Saferis.
Cios parował cios. Walka była tak zażarta aż iskry leciały.
Pious w tym czasie wiedział już jak są rozmieszczone runy. Dał znać swojemu przyjacielowi i wyjął broń aby uderzyć na Doriana.
- Jesteś...głupcem...Dorian. Mówił Saferis.
- Głupcem. Raczej zwycięzcą. Odparł mu.
- Nic ci...ze zwycięstwa...skoro...zginiesz. Odparł mu.
- Pious teraz! Krzyknął
Teraz dotarło do łowcy że jest ich dwóch ale było już za późno na rozmyślanie. Dwuręczny topór sunął właśnie w stronę głowy Doriana.
Nie było dużo czasu do namysłu.
Dorian miał tylko jedno wyjście.
Zrobił szybki unik. Ostrze topora ścięło mu kilka włosów ale po za tym nic mu się nie stało.
Dorian szybko odepchnął Saferisa tak że ten upadł na ziemię, wyjął sztylet.
- Zaraz cię potnę jak kapustę. Mówił Pious syczącym głosem i uniósł topór.
Dorian szybko zadał cios w klatkę piersiową Piousa sztyletem. Obaj zamarli przez chwilę w bezruchy.
Krew z rany trysnęła na ubranie i twarz Doriana.
- Ty...szujo. Próbował mówić dławiąc się własną krwią Pious. Topór wyleciał mu z rąk i rozpadł się na popiół.
Saferis tylko utkwił wzrok w kupce popiołu jaka została z jego kompana.
Z krzykiem rzucił się na łowce ale ten szybko go znokautował ciosem w szyje. Wampir zemdlał.
- Mógłbym cię zabić ale tego nie zrobię. Mówił.
- Doceń to. Dodał i poszedł w stronę drzwi. Poustawiał runy tak jak powinny one być ustawione.
Wrota zaczęły się trząść i powoli otwierać. Ze środka biło jasne i ciemne światło równocześnie było tak jasne że Dorian musiał zasłonić oczy ręką.
Z lasu smug światła wyszła pewna osoba. Była przyodziana w czarne szaty i zbroje. Sama była blada i była łysa.
- Kto śmie tu przychodzić i mi przeszkadzać?! Zapytał dziwny przybysz.
- Szukam czarnego serca. Jeśli je masz oddaj mi je! Krzyczał Dorian gdyż nie do końca wiedział czy osoba go słyszy.
- Wiem gdzie jest i wiem że aby go zdobyć...Tu światło zniknęło a kryształ pojawił się w jego rękach.
-...musisz mnie pokonać. Dokończył i wsunął kryształ do kieszeni po czym wyjął swój miecz. Był lekko zagięty.
Dorian wyszczerzył zęby i dobył swojego kindźału.
- No to zaczynajmy. Po czym ruszył z krzykiem na przybysza.
Przeciwnik zgrabnie sparował jego cios i odwalił łowce na dość daleko.
- Cholera, jest szybki. Powiedział do siebie i spojrzał przed siebie. Ale jego już tam nie było.
- Ktoś taki jak ty ma mnie pokonać? Śmieszne. Powiedział wróg i wyprowadził pchnięcie. Dorian szybko się obrócił i sparował następnie pojechał po ostrzu i zrobił zamach.
Napastnik szybko przeniósł się w inne miejsce.
- Nieźle chłopcze. Powiedział do łowcy i ku jego zdziwieniu został zraniony w policzek który zaczął piec.
- Agrrr. Co to jest? Zapytał.
- Kwas. Z broni Doriana ściekał zielony płyn.
- No no no. Kto by pomyślał. Nikt nigdy w całej mojej historii nie zdołał mnie zadrapać. Mnie...Bladego Mistrza. Odparł.
- Bladego Mistrz? Mówił pytająco.
- Tak. Kiedy miasto powstawało ówczesny wezyr zrobił pod miastem sieć kanałów które prowadziły do tego miejsca. Wielki wojownik miał być strażnikiem wielkiej trwogi i sekretu. Jednego z kryształów czarnego serca. Mówił po czym ciągnął dalej.
- Tym wybranym byłem ja. Jestem mistrzem we władaniu orężem. Zginiesz tu i teraz! Krzyknął i znalazł się tuż przy Dorianie. Wziął zamach i uderzył.
Łowca na szczęście zatrzymał cios który był jednak potężny i Dorian poleciał przez szerokość komnaty.
Mistrz podniósł tylko miecz po raz kolejny.
- Giń! Aaaaa! Krzyczał i biegł w stronę Dorian który już miał posmakować smaku stali gdy nagle na tor miecza wszedł mu Saferis.
Obaj mistrz i łowca zrobili wielkie oczy.
Krew wylała się na podłogę, twarz i zbroje mistrza.
Dorian szybko wstał i złapał wampira.
- Ale...ja...nie...rozumiem...Mówił zdezorientowany.
-...dlaczego..przecież...ja...I tu mu przerwał wampir.
- Wiesz...co...ekhem...ekhem...jestem...wampirem od ekhem...ekhem...wielu lat...Mówił bardzo ciężko ale ciągnął dalej.
-...ale...wyznaje trzy...zasady...ekhem...pierwsza...słuchaj...swojego szefa...druga...ekhem...nigdy...nie nawal...Krew spływała po nim, tryskała, lała się na ubranie Doriana ale Saferis mówił dalej.
-...i trzecia...ekhem...ekhem...najważniejsza...chroń przyjaciół...Tutaj Dorian przypomniał sobie dzieciństwo i Saferisa jak swojego najlepszego przyjaciela.
-...chodź nasze...drogi...rozeszły się...ekhem...ekhem...to...pamiętaj...że żył przyjaciel...i wróg który...ci...pomógł. Po tych słowach uśmiechnął się szeroko i szczerz po czym jego ciało rozsypało się na proch.
Dorian przez chwilę klękał po cym ścisnął popiół w rękach. Wstał.
- To była dobra śmierć. Mówił do niego mistrz i głupawo się uśmiechnął.
- Ty...skurwielu. Za pamięć wszystkich tych których tu zabiłeś kiedykolwiek, za tych wszystkich którzy przelewali krew aby tu dotrzeć, za Saferisa, wroga i przyjaciela. Powiadam ci zginiesz! Krzyknął po czym pył który miał w ręku sypnął w oczy Bladego Mistrza.
Pył zasłonił mu widoczność.
- Giń! Aaaa! Dorian zrobił pchnięcie które przebiło szatę i zbroje mistrza na wylot.
Mistrz wypluł trochę krwi i spojrzał na łowce. W oczach Doriana było widać chęć zabijania oraz jeszcze coś. Coś co tylko prawdziwy wojownik może mieć.
Mistrz tylko pochylił się nad nim.
- Dobry z ciebie wojownik. Powiedział po czym padł na ziemie.
Dorian tylko wyjął miecz z ciała wroga. Zabrał kryształ i szpadę dawnego przyjaciela.
Zebrał na koniec prochy Saferisa i zakopał je pod gruzem i szybko opuścił kanały.
Zostawił też wyrytą wiadomość na ścianie:
Tu spoczywa Saferis dobry wróg, wyśmienity przyjaciel

Koniec części VII "Kanały i tajemniczy mistrz"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hadriel dnia Pią 07:04, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rączka
Rycerz


Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 00:36, 11 Sty 2009    Temat postu:

Hm, z nudów sobie luknąłem na tą prackę i już po paru sekundach widzę pierwsze błędy.
"- Ale tu śmierdzi. Rzucił Pious do Saferisa któremu też to przeszkadzało ale nic nie mówił."
Z kontekstu wynika, że Pious rzucił (czyli powiedział), ale jednak nic nie mówił.
"Aż w końcu wychodziły na większa salę."
Brzmi to dosyć nieestetycznie. Jak kilkutunelowe kanały mogą wychodzić na większą salę. Ja bym raczej napisał:"Kanały ciągnęły się jeszcze trochę. Jeden z tuneli wychodził na większą salę"
"Pomieszczenie było bardzo przyciemnione"
Przyciemniony to może być pokój z oknem, w podziemiach okien nie ma więc brzmi to głupio. Jak już to:"Pomieszczenie było słabo oświetlone". Zresztą, skąd wziąłeś przeskok z 'sala' nagle do 'pomieszczenia'.
"Było tak zwinne że nawet wampiry ich nie zauważyły mimo swojego wzroku."
To było zwinne i wampiry ich nie zauważyły? To było w końcu jedno czy było tego więcej? Poza tym nie podoba mi się ten fragmen ze względu na "mimo swego wzroku"
"zasygnalizował zdziwienie kolegom"
WTF?! xD
"Na twarzy łowcy i bandytów rysowało się skupienie i wielka adrenalina."
Na twarzy adrenalina się nie rysuje. "Twarze łowcy i bandytów były skupione, a w ich samych wzmagała się adrenalina"-tak byłoby lepiej.
"Łuki poszły w ruch"
O ile mi wiadomo to strzały idą w ruch, chyba, że ktoś rzuca łukiem.
"W następnej sekundzie już bandyta leżał trupem"
Powinno być-"Już w następnej sekundzie bandyta leżał trupem"
"aż jeden z nich w końcu powiedział.
- Wiesz po co tu jestem. Powiedział łowca."
No to jeden z nich to powiedział czy łowca?
"Ze środka biło jasne i ciemne światło równocześnie było tak jasne że Dorian musiał zasłonić oczy ręką."
Eeee... W cholere nie łapie o co tu chodzi.
"Przeciwnik zgrabnie sparował jego cios i odwalił łowce na dość daleko.
- Cholera, jest szybki. Powiedział do siebie"
Ale kto?
"ku jego zdziwieniu został zrobiony w policzek który zaczął piec"
W T F?! xD
Poza tymi błędami jeszcze parę niedoróbek (ort., int., jęz., itp., itd.). Absolutnie nie wiem co działo się w poprzednich częściach, ale jakoś nie żałuję. 3/10


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rączka dnia Nie 00:40, 11 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thesior
Mistrz miecza
Mistrz miecza


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 2517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Nordmar.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 09:32, 11 Sty 2009    Temat postu:

Rączka napisał:
Hm, z nudów sobie luknąłem na tą prackę i już po paru sekundach widzę pierwsze błędy.
"- Ale tu śmierdzi. Rzucił Pious do Saferisa któremu też to przeszkadzało ale nic nie mówił."
Z kontekstu wynika, że Pious rzucił (czyli powiedział), ale jednak nic nie mówił.


Bo Pious mówił ,a Saferis cicho siedział ;].


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:51, 12 Sty 2009    Temat postu:

Rączka bym coś powiedział ale uszanuje to co napisałeś. Tak na prawdę z jeden strony to musisz się dokładniej wczytać w niektóre teksty. Jak to zrobisz to będziesz wiedział co i jak. A z drugiej może powinienem też bardziej przemyśleć następne teksty.

Aha i gratulacje. Dałeś pierwszą tak obszerną recenzje xD.

Cytat:
"Było tak zwinne że nawet wampiry ich nie zauważyły mimo swojego wzroku."
To było zwinne i wampiry ich nie zauważyły? To było w końcu jedno czy było tego więcej? Poza tym nie podoba mi się ten fragmen ze względu na "mimo swego wzroku"


To daje tylko jako dowód że musisz dokładnie przeczytać niektóre teksty.

Jest przecież napisane.
Cytat:
W ciemności coś się poruszało. Było tak zwinne że nawet wampiry ich nie zauważyły mimo swojego wzroku.


Z tego chociażby tekstu wynika że coś się poruszyło ale nie wiadomo co. Czy jedno czy kilka. Ja piszę też trochę na myślenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hadriel dnia Pon 11:00, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin