Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mój twór :D
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rączka
Rycerz


Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:33, 12 Sty 2009    Temat postu:

hmmm, coś (liczba pojedyncza) się poruszyło, a wampiry ich (liczba mnoga) nie zauważyły. Nie wiem co tu jest do wczytywania Razz. Tak czy owak, nie chodziło mi o zjechanie opowiadanie, broń Boże! Chodzi mi tylko o to, że ogólnie wobec opowiadań jestem bardzo krytyczny, nawet wobec swoich (cholera, starzeję się Razz). Postaraj się wytępić te błędy przy następnych pracach, a będę rad.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:11, 13 Sty 2009    Temat postu:

Dobra dzięki. Ale jaka jest wtedy liczba mnoga od coś?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rączka
Rycerz


Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:43, 13 Sty 2009    Temat postu:

Np. "Coś poruszyło się w cieniu, wampir obrócił się zaalarmowany przez swój bezbłędny zmysł słuchu. Nagle okazało się, że jest tego więcej. Z cienia wynurzyły się trzy postacie bandytów..." Taki ot wymyślony cytacik, abyś połapał się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:47, 13 Sty 2009    Temat postu:

Nawet dobre. Ale wiesz to ja pisałem a nie ty Very Happy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cro
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 3371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:11, 13 Sty 2009    Temat postu:

Po pierwsze jak można dać za opowiadanie pomógł ^^^ .

A po drugie opowiadanie jest ok. Może lepszych nie piszę (To na pewno) ale oceniam różnie.

Błędy: Takie jak powiedział Rączka + Zatykaj Przekleństwa **.

A i patrz na to

Cytat: - Daleko to, ile jeszcze będę tak biegł. Rzucił Rodo w stronę swojego krzepkiego przyjaciela.
(Wszystko ok ale w jednym brakuje tego - .) XD

Ocenka: 6-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:24, 16 Sty 2009    Temat postu:

Zrób książke z tego jak skończysz to będe ją ciągle czytał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:04, 17 Sty 2009    Temat postu:

Dzięki Nomadin za dobre słowo.

Kto wie może zrobię wordową wersje opowiadania.

Następna cześć Very Happy

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Część VIII "Spotkanie"

Wstał piękny dzień. Słońce świeciło przepięknym blaskiem a natura wydobywała z siebie przepiękne odgłosy. Dawno już nie było takiej pogody. Z tej okazji cały obóz miał mniej pracy aby rozkoszować się dniem.
Każdy pożytkował go inaczej.

[pokazany jest dom Hadriela, zbliża się łowca]
- Hadrielu, Hadrielu! Krzyczał łowca.
Mag otworzył drzwi. Myślał że coś się stało.
Z jego pracowni uwolnił się drażniący zapach. Coś jakby siarka ale bardziej gryzło po gardle.
- Co jest? Zapytał nagle.
- Idziemy na spacer do lasu. Jest tak ładnie nie mów że będziesz chciał tu siedzieć cały dzień! Mówił łowca zachęcającym tonem.
- Nie Grawenie nie mogę iść. Odparł łowcy mag.
- Dlaczego? Zgnijesz tu w końcu. Mówił to zażenowany.
- Jestem alchemikiem. To całe moje życie i pasja. Więc idź już i daj mi spokój. Po czym zamknął drzwi.
- Jeny co za...I tu się ugryzł w język, przypomniał sobie jak Hadriel pocieszał go po zajściu z generałem.
- Zrzęda z ciebie ale co tam. Pomyślał sobie i poszedł w stronę wyjścia z obozu.
- No to teraz mogę brać się do roboty. Powiedział i złapał za dwie butelki jaskrawego płynu i jedną czerwonego.
Następnie wlał je do jednego pojemnika. Napój zrobił się żółty potem pomarańczowy i następnie czerwony.
- Tak!! Udało się. Jestem geniuszem. Mówił uszczęśliwiony alchemik ale jego radość szybko ustąpiła zawiedzeniu. Napój natychmiast zmienił kolor na zielony.
- Szlag! Znów się gdzieś pomyliłem. Mówił do siebie i zaczął kurczowo myśleć gdzie mógł popełnić błąd.
- Może za dużo szarego ziela...Myślał.
Wstał i już miał się brać do roboty od początku gdy nagle przez jedno z okien wleciał kruk.
- Aaaa, Erol. Witaj. Nie wiedziałem cię długo. Powiedział do ptaka który odwzajemnił mądrym spojrzeniem że rozumie swego właściciela.
Kruk zakrakał i pokazał swemu panu nóżkę.
- A co ty tam masz? Pytał ptaka jakby wyczekiwał odpowiedzi a potem się zaśmiał.
Odczepił od nogi ptaka świstek papieru.
- Ciekawe kto go napisał. Mówił głośno mag jakby uważał że w środku jest druga osoba.
- Sprawdzimy list no nie Erol? Zapytał ptaka i popatrzał na niego. Ptak jakby dziobem pokazał mu że ma otworzyć list.
Mag otworzył zapieczętowaną wiadomość.
Hadriel, mam nadzieje że Erol będzie się spieszył w dostarczeniu tego listu. Od niego zależy bardzo dużo. Posłuchaj kiedy ty cytasz ten list ja pewnie jestem już w mieście i czekam na ciebie. Spotkajmy się dziś o północy w lasku nie daleko głównej bramy miasta. Mam dla ciebie pewien przedmiot.
Dorian.

Hadriel doczytał to do końca.
- Dorian więc ty żyjesz. Pomyślał.
Spojrzał na kruka który wyraźnie czekał na jakąś nagrodę za dobre wypełnienie zadania.
- Erolku wiesz co...Kruk wleciał magowi na bark.
Mag wstał z krukiem na barku i sięgnął po torebkę z szafki.
Otworzył ją i wysypał na rękę cztery małe brązowe kulki.
- Maz to najlepsze jakie mam. Mówił do pierzastego przyjaciela.
Kruk ochoczo pochwycił swoją nagrodę i zaczął ją powoli jeść.
Mag jeszcze przez chwilę siedział i zastanawiał się co może mieć Dorian że tak bardzo chce się z nim spotkać. Następnie wstał i przypomniał sobie że ma jeszcze swoje eksperymenty do przeprowadzenia.
Znowu powyciągał rożnego rodzaju ciecze i zaczął tworzyć.

[tymczasem w kwaterze Klanu Kła]
Korytarze były jak zwykle skąpane w ciemności i mroku. Biegła nimi jakaś osoba.
Biegła tak jakiś czas aż w końcu doszła do wielkiej sali kongresowej.
Siedziało tam siedmioro wampirów.
- Jakieś wieści. Odezwał się jeden z siedzących tam.
- Tak...odnaleziono ich...Mówił zadyszany wampir.
- I co z nimi? Zapytał inny głos.
- Nie żyją. Zostali zabici. Odparł kurier.
- A co z kryształem? Zapytał trzeci głos. Ten w przeciwieństwie do dwóch poprzednich był stanowczy.
- No ...on...tego...Kurier nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie.
- Co się z nim stało!! Tym razem głos był jeszcze bardziej stanowczy. Osoba która to powiedziała był gotowy nawet żeby zabić.
- Został skradziony. Przez innego wampira. Odpowiedział po czym dodał.
- Z naszych danych wynika że to był...I tu zakończył. W mgnieniu oka przez jego ciało przeszedł metalowy kijek z ostrzem na końcu.
Posłaniec padł na ziemie i rozsypał się na pył.
Światła rozświetliły salę.
- Co za cholerna niekompetencja. Powiedział jeden z siedzących.
- Uważaj sobie Dariel. Bo jeszcze mi nie przeszło. Mówił do niego Lider.
Zapadła cisza.
Po chwili długi czarnowłosy wampir odezwał się.
- Skoro posłaniec nie żyje. Nie wiemy kto zabił Saferisa i Piousa. Powiedział Rodo.
- Ja wiem. Odezwał się melancholijny głos.
- Co a niby skąd masz to wiedzieć Ritter? Zapytał go Dariel.
Ritter był wampirem pochodzącym z królewskiego rodu. Uważał się za lepszego od innych.
- Wiesz w przeciwieństwie do ciebie mój nieokrzesany przyjacielu, ja mam mózg żeby go użyć. Powiedział.
Dariel natychmiast się podniósł i już chciał złapać za swoją broń ale w następnej sekundzie przy krtani miał ostrze kijka które nie dawno przebiło na wylot posłańca.
- Ty i ty. Macie się natychmiast uspokoić. Chyba że chcecie dołączyć do kuriera. A zwłaszcza ty Ritterze. Spojrzał na wampira wymownym spojrzeniem. Dariel usiadł.
- Mówiłeś coś o tym że wiesz kim jest nasz domniemany przeciwnik. Powiedział Nihilus.
- Tak. To jeden z nas. A jego imię nie powinno być wam nie znane. Odparł na słowa Nihilusa.
Sala zamilkła.
- Nie lubię zagadek możesz po prostu nam powiedzieć kto to jest. Rzekł zirytowany Rodo.
- Tak już. Widzę że to was przerasta. Powiedział po czym dodał.
- Naszym wrogiem jest nie kto inny jak nasz stary przyjaciel Dorian. Na dźwięk tego słowa wszyscy tylko się zdziwili nawet Lider.
- Dorian?! Jesteś tego absolutnie pewien? Zapytał Rittera, Lider.
- Tak liderze. Jestem w stu procentach pewien. Odparł.
Lider myślał przez chwile aż w końcu przerwał mu Rodo.
- Liderze. Co dalej. Mamy jeden kryształ. Łowcy też mają jeden..Mówił Rodo.
- Jeszcze nie mają. Wtrącił się Dariel.
- Tak, tylko zauważ że Dorian kiedyś z nimi pracował. Raczej odda go im więc oni go mają. Dokończył.
- Rodo ma racje. Powiedział Lider po czym wstał.
- Musimy szybko obmyślić plan działania. Powiedział po czym kontynuował.
- Richelius, Ritter i Nihilus. Wasza grupa pójdzie do ostatniego miejsca. Do Zatopionych Ruin. Tylko nie zawiedźcie mnie. Powiedział podniesionym głosem.
- Rodo, Kirk i Dariel zajmiecie się Dorianem. Macie go zabić. Zrozumiano? Zapytał dla pewności.
- Tak jest. Powiedzieli wszyscy.
- Dobra uważam zebranie za zamknięte. Rozejść się. Po czym wszyscy się rozeszli a w sali znów zagościł mrok.

[nastała już północ Hadriel przybył na miejsce spotkania]
- Gdzie ten łowca. Zawsze się spóźnia. Mówił do siebie.
Nagle w trawie coś się poruszyło. Zaszeleściły liście.
Spośród nich wyszedł Dorian.
- Cześć Dostałeś mój list? Zapytał. maga.
- Tak inaczej by mnie tu nie było. O co chodzi? Zapytał zniecierpliwiony mag.
- Chodzi o to. Dorian sięgnął do torby wyciągnął z niej kryształ. Był czarny i pulsował. Emitował też mroczną energią.
- To...Czarne Serce. Wymamrotał Hadriel któremu nie chciało się wierzyć w to co widzi.
- Skąd to masz? Zapytał łowce.
- Zdobył w kanałach pod miastem Valaris. Z resztą to nie ważne. Teraz musisz to przechować. Wampiry pewnie mają już jakąś cześć. My też. Powiedział po czym dał kryształ Hadrielowi.
- Nie martw się dopilnuje go. Powiedział mag do łowcy.
- Dobra to ja się zbieram. Po czym łowca już miał zniknąć wśród roślin gdy Hadriel złapał go a ramię.
- Weź to. Mag dał mu pewną miksturę.
- W końcu do tego doszedłem. Powiedział po czym uśmiechnął się do łowcy.
- Dzięki. Łowca nie ukrywał radości z tego że zobaczył znowu kogoś z obozu.
Następnie włożył napój do torby i zniknął wśród drzew.
Mag też poszedł do obozu.
- Mamy kryształ. Teraz wszystko będzie dobrze. Myślał.

[Tym czasem wampiry zakończyły swoje przygotowania do wypraw]
Sześć ponurych sylwetek pojawiło się na dużej skale.
- Chyba czas się rozejść. Co nie? Zapytał Rodo.
- Tak. Odpowiedział krótko Ritter. Obie grupy rozeszły się w swoich kierunkach.
- Już po ciebie idę Dorian. Zabije cię z rozkoszą. Uśmiechnął się Dariel.

Koniec części VIII "Spotkanie"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:38, 18 Sty 2009    Temat postu:

Podoba mi się ciągle ale czekam aż Grawen będzie z kimś walczył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:09, 19 Sty 2009    Temat postu:

Na razie Grawen jeszcze nie jest tak ważny. Ale w następnych częściach...

...a no właśnie następna cześć Very Happy.

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć IX "Śmierć Doriana"

Wampiry kierowane rządzą zemsty i chęcią szybkiego wykonania wyroku na swoim celu pędziły ile tylko sił w nogach.
- Czuje go. Syknął Rodo po czym się uśmiechnął. Inne wampiry też czuły radość na samą myśl walki z takim przeciwnikiem.
- Posłuchajcie. Musimy mieć jakiś plan działania. Pamiętajcie że walczymy z Dorianem a nie byle kim. Powiedział Kirk. Dwaj pozostali towarzysze nie mogli się z tym nie zgodzić.
- Racja. Więc tak. Dorian będzie sam a nas jest trzech. Kirk ponieważ jesteś najsilniejszy z nas zaatakujesz otwarcie. Powiedział Dariel.
- Ale Dorian przewidzi jego ruchy. Zaprotestował Rodo.
- Tak tylko o to mi właśnie chodzi. To uśpi jego czujność na tyle abyś ty mógł go zaatakować w najmniej oczekiwanym momencie. Kontynuował Dariel.
- Teraz rozumiem. A jeśli nasze ataki go jednak nie dosięgnął? Zapytał się Dariela Kirk.
- Wtedy wejdę ja. Gdy przyjmie na siebie ciosy twoje i Roda będzie już wycieńczony. Wtedy ja jednym silnym cięciem go zabije. Finalnie dokończył Dariel.
Rodo i Kirk za dużo nie powiedzieli bo sami nie mieli lepszego planu.
- No to mamy jakiś plan. Teraz trzeba go znaleźć. Powiedział Rodo i wszyscy trzej mgneli na spotkanie z Dorianem.

[tymczasem w obozie Grawen trenuje z Hadrielem]
Grawen dobył po raz kolejny swoją tasakopodobną broń.
- Broń się. Rzucił w stronę maga. Hadriel tylko się uśmiechnął.
Miecz dwuręczny i topór spotkały się w walce po raz kolejny.
Grawen próbował sparować napieranie Hadriela.
- Ahhh...Mówił do siebie.
- Dam radę. Muszę. Dodał. Był bardzo zdeterminowany.
- Tylko na tyle cię stać. Pokaż co potrafisz. Mówił drwiąco na Grawena Hadriel.
- Nie. A masz. Ostatkami sił Grawen sparował cios maga i prawie powalił go na ziemie.
Mag utrzymał równowagę i popatrzał na Grawena.
- Dobrze mu idzie. Robi postępy. Mówił do siebie.
- Już...masz...dość. Mówił sapiąc łowca.
Hadriel uśmiechnął się i schował broń.
- Dziś już koniec. Teraz chodź ze mną do pracowni. Coś ci dam. Powiedział do łowcy mag.
Łowca szedł dość ciężkim krokiem za magiem chodź nie dał tego po sobie poznać.
Gdy obaj doszli do pracowni i weszli już do środka Grawen szybko usiadł i odetchnął.
- Masz coś do picia? Zapytał maga.
- Zaraz coś ci przyniosę. Odparł alchemik.
Na zapleczu dało się słyszeć odgłosy krzątania. Słyszano obijanie butelek i rozdzieranie papieru czy folii.
- Już jestem. Powiedział mag i wszedł do pomieszczenia gdzie siedział łowca z dwoma butelkami soku, kiełbasą i chlebem.
- Jedź śmiało. Zachęcił Grawena po czym zaczął pałaszować jedzenie i pić słodki napój.
Po całej wyżerce mag i łowca poczuli się najedzeni.
- Grawen. Powiedział mag.
- Tak Hadrielu. Odpowiedział łowca.
- Chcesz iść do lasu? Przypomniałem sobie że muszę pozbierać coś w lesie. Zaproponował alchemik.
- Tak czemu nie. Mówił zdecydowanie łowca.
Obaj zerwali się ze swoich miejsc i poszli w kierunku bramy obozu.
Przeszli przez nią i znaleźli się w lesie.
Las tonął w ciemnościach gdyż była już to pora nocna.
- Nie ma to jak szukanie po ciemku. Powiedział Hadriel.
- Nigdy nie wiadomo na co się natkniesz. Dodał.
- Aha. Odparł krótki łowca.
Szli tak przez jakiś czas. Nie wiedzieli jednak że wkrótce coś ich spotka.

[w innej części lasu jakaś postać paliła ognisko]
- Płomień dogasa. Powiedziała do siebie istota siedząca przy ognisku.
- Gówniane jest życie wampira. Dodał Dorian.
Nagle coś świsnęło. Dorian tylko podniósł się z miejsca i wyjął kindżał.
- Tak nie wiesz nawet jak bardzo...Powiedział jeden głos.
- Zdrajcy mają podwójnie przechlapane...Dodał drugi.
- A ty już przede wszystkim...Powiedział finalnie trzeci.
wszystkie trzy ponure postacie wyszły z mroku lasu i widać je było na tyle dobrze na ile padał na nich ogień ogniska.
Dorian wysilił wzrok.
- Rodo, Kirk i Dariel. Bardziej biorącej na wymioty grupy nie mogliście stworzyć. Podsumował Dorian.
- Uważaj na to co mówisz. Przybyliśmy po to żeby cię zabić. Powiedział Rodo.
- Tak no to czemu ja jeszcze stoję? Zapytał się grupki.
- Dlatego że jeszcze ci na to pozwalamy. Odparł Kirk.
- Nie będę was pytał o żadne pozwolenie. Odpowiedział i zarzucił kindżał na ramię.
- Spadać stąd!! Krzyknął.
- Raczej nie. Będę miał radochę z zabicia ciebie, jakiej nigdy wcześniej nie miałem. Rzucił Dariel w stronę Doriana.
- No to dawaj. Dorian przyjął postawę bojową.
To samo z trójką wampirów Rodo wyjął dwa miecze, Kirk kafar a Dariel nie wyjął żadnej broni.
Kirk pierwszy ruszył do ataku. Chwycił swój kafar bardzo pewnie i zamachnął się zza głowy.
- Już po tobie. Powiedział w kierunku Doriana.
Zrobił cios. W miejscu gdzie uderzył zrobiła się dziura i wzniecono tumany pyłu.
Doriana jednak nie było. Stał kilka kroków dalej.
- To wszystko? Zapytał drwiąco łowca.
- Aaaaa!! Krzyczał Kirk przy następnych atakach. Wszystkie robiły dziury ale żaden nie mógł trafić.
Gdy Kirk zrobił kolejny zamach w oczach łowcy pojawiły się już znudzenie i zażenowanie.
- Teraz moja kolej. Dorian zrobił szybkie cięcie w rękę Kirka.
Kirk tylko się zdziwił i popatrzał na ranę na ręku. Krew sączyła się z niej.
- Rodo już!! Krzyknął.
Rodo szybko wyskoczył z cienia lasu i znalazł się za Dorianem.
Dorian szybko sparował cios Rodo ale już szedł następny.
- Kurcze. Musze szybko zareagować. Szybko odbił od siebie pierwszy cios Rodo i sparował następny.
Rodo cioł jak tylko mógł.
Łowca coraz szybciej zaczął się męczyć. Po za tym zniknął gdzieś Kirk.
- Co gdzie on...Zadał sobie pytanie ale nie miał czasu na odpowiedź bo ciągłe ataki Rodo rozpraszały jego myśli.
Dorian bronił się jak mógł.
Rodo uderzył jeszcze raz. Tym razem ich miecze się szczepiły.
- Teraz już zginiesz. Uśmiechnął się wampir bo tuż za nim biegł Kirk.
Dorian zaczął gorączkowo myśleć. Nie mógł się wywiązać ze szczepionych mieczy ale nie mógł też pozostawić swojej broni bo wtedy przegrałby raz dwa.
Rodo poluzował miecze i szybko zniknął.
Dorian trochę się uspokoił ale to nie trwało długo. Widział już cios Kirka.
Zablokował go ale blok był zbyt słaby. Dorian poleciał kilka metrów dalej a miecz w głąb lasu.
Łowca był bezbronny i zdany na łaskę wampirów.
- To moja ostatnia szansa. Mówił do siebie Dorian chwycił szybko butelkę z torby i wypił jej zawartość.
Poczuł przypływ pierwotnych mocy. Ogarniał go dziki szał a jego oczy zapłonęły.
Wstał i patrzał na swoich przeciwników którzy byli niczym pyłek.
- Teraz możemy walczyć dalej. Uśmiechnął się i ruszył na trójkę.

[Grawen i Hadriel idą sobie po lesie]
Nagła fala energii nie uszła uwadze Hadrielowi i Grawenowi.
- Co to jest. Mówił Grawen bardzo poruszony.
- Chyba nie użył tego. To nie możliwe. Mówił do siebie Hadriel.
- Mistrzu...Powiedział łowca. Mag stał bez ruchu. Był tylko wpatrzony w miejsce skąd dobiegała energia.
- Magu!! Krzyknął łowca.
Hadriel popatrzał na Grawena.
- Chwyć swój topór pewnie. Chyba czeka nas walka. Powiedział poruszony i lekko przerażony Hadriel i ruszył z Grawenem w stronę epicentrum energii.

[Dorian walczy z wampirami]
Łowca wpadł w amok. Walczył z wampirami jakby walczył z dziećmi.
Rodo i Kirk próbowali stawiać mu czoła ale wszystkie ich ataki zawodziły. Jedynie Dariel stał gdzieś na uboczu przypatrując się całemu wydarzeniu.
- Mógłby ruszyć tyłek i nam pomóc. Mówił do siebie Rodo.
Dorian pojawił się za nim.
- Giń, giń, giń. Mówił maniakalnie i wymierzał właśnie cios w twarz Rodo gdy za nim pojawił się Kirk i wykonał zamach z boku w głowę Doriana.
Łowca szybko zobaczył cios i zatrzymał go swoją dłonią.
Kirk nie miał słów na to co zobaczył.
- Co...jak ty? Pytał nie dowierzając.
Dorian uśmiechnął się i uderzył noga w brzuch Kirka który odleciał i przywalił w drzewo.
Rodo stał na przeciwko niego i ogarnął go paraliżujący strach.
- O nie...odejdź. Mówił wampir. Łowca tylko maniakalnie się uśmiechał i podszedł do wampira na odległość miecza. Gdy nagle postać łowca oplótł metalowy łańcuch z zadziorami.
- Dość tego. Powiedział Dariel który znudził się patrzeniem i jednym pociągnięciem poranił całe ciało Doriana.
Łowca krwawił intensywnie.
- Bestią byłeś i bestią będziesz. Powiedział drwiąco Dariel i znowu oplótł łowce.
- Tym razem cię definitywnie zniszczę. Dodał Dariel i szybko pojawił się przed łowca z nakierowanym na jego serce sztyletem.
- Stój!! Doszedł go jakiś głos wśród drzew. Sztylet zatrzymał się na toporku Grawena który zablokował cios.
Wampir i Dorian zdziwili się. Po chwili Dariel powiedział do Grawena.
- No no. Odważny jesteś stając mi na drodze. Powiedział i cofnął sztylet.
Grawen stał nie wzruszony na przeciwko wampira. Poczuł w sobie nienawiść do tej rasy i wziął zamach w celu uderzenia Dariela.
Wampir jednak przeskoczył nad nim.
- Nie będę tracił na ciebie czasu. Po czym uśmiechnął się i pociągnął łańcuch po raz drugi.
Dorian dostał kolejną falę ran. Tym razem krwawił bardzo intensywnie zabarwiając ziemie krwią.
Dariel był już na dwóch nogach i zwinął łańcuch obrócił się i popatrzał na młodego łowce.
- Ratuj go jeśli zdołasz. Powiedział z jadowitym uśmiechem.
- Aha i jeszcze jedno. Niebezpieczeństwo nadejdzie niedługo. Nie bezpieczeństwo z głębin. Dodał. Po czym wampir wraz ze swoimi towarzyszami odszedł w ciemny las.
Grawen był mieszanką złości graniczącej z furią i pewnego rodzaju bezradności.
Szybko rzucił się na ratunek generałowi.
- Generale. Mów do mnie! Nalegał podnosząc głos ale nie słyszał żadnej odpowiedzi.
Zjawił się Hadriel i zauważył co zaszło.
- O nie. Grawen, Dorian. Co z wami? Pytał zaniepokojony mag.
Grawen siedział przy ciele generała i nie wiedział co ma zrobić.
Wydawało się że płacze ale nie chciał tego okazać. Chciał być silny taki jak generał.
Hadriel pochylił się nad nim.
- Grawen, śmierć to dopiero początek. Dla generała dla człowieka o jego krwi i statucie walka i śmierć to jedność. Powiedział mag po czym kontynuował.
- Pomyśl sobie że teraz ty dzierżysz jego miecz i wole. Po czym podał mu ostrze generała.
Grawen tylko otarł twarz i wstał trzymając miecz pewnie i patrzał na jadowicie zielone ostrze.
- Moja zemsta będzie wielka. Powiedział po czym ostatni raz chciał przytulić ciało generała ale ono już się rozsypało.
Łowca powstał ponownie.
- Hadrielu. Powiedział stanowczo.
- Musimy się przygotować do walki. Grupa naszych wrogów zmierza do podwodnych ruin. Nie wiem po co ale tam właśnie idą. Skończył. Mag zauważył wielką metamorfozę w jego osobie i tylko się uśmiechnął.
- Racja. Wracajmy do obozu. Po czym obaj najszybciej jak tylko mogli wrócili do obozu.

Koniec części IX "Śmierć Doriana"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:23, 23 Sty 2009    Temat postu:

Kolejna cześć Very Happy.
Proszę o nie sklejanie postów.

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Cześć X "Podwodne ruiny - rozpoznanie"

Grawen i Hadriel doszli do obozu najszybciej jak się dało.
- Pójdę do Norada a ty idź wprost do Rajosa. Powiedział Hadriel do łowcy.
- Co mam mu powiedzieć? Zapytał maga.
- Niech jak najszybciej przybędzie do sali kongresu. Odparł mag. Obaj rozeszli się w swoje strony.
Po pewnym czasie wszyscy już byli w sali kongresowej.
- Po co się tu zebraliśmy? Zapytał Norad.
- Tak mnie też to zastanawia. Dodał Rajos.
- Już za chwile wszystkiego się dowiecie. Powiedział spokojnie Hadriel.
- Grawen...Powiedział po czym wskazał głową na Grawena.
- Tak Hadrielu już mówię. Nasz generał został zabity. Słowa te odbiły się echem po sali kongresowej.
- Grawenie my...Już Norad i Rajos chcieli coś powiedzieć ale przeszkodził im Grawen.
- To nie ważne. Nasi wrogowie zmierzają do podwodnych ruin. Mają nadzieje coś tam znaleźć co zniszczy świat. Powiedział krótko łowca.
Rajos i Norad przez chwile myśleli co mają robić aż jeden z nich w końcu się odezwał.
- Tak, to oczywiste że musimy ich powstrzymać. Wyślemy grupę trzyosobową aby ich powstrzymała.Skończył Rajos.
- A kim będą te trzy osoby? Zapytał z zaciekawieniem Hadriel.
- To chyba żadna niespodzianka. Wy. Skończył Norad.
- My?! We dwóch nie damy sobie rady. Odparł mag.
- Pójdziesz ty, Grawen i Erik. Powiedział ostatecznie Rajos.
Hadriel czuł pewien niepokój ale nic już nie mówił.
- Dobra. Zgadzam się. Chodź Grawen musimy się przygotować. Rzucił w stronę łowcy. Obaj wyszli.
Gdy znaleźli się blisko domku alchemika Hadriel zatrzymał się na chwile.
- Grawen idź teraz do Erika i powiedź mu że za godzinę wszyscy spotkamy się przy bramie obozu aby wyruszyć. Powiedział Hadriel do łowcy.
- Tak jest. Odparł Grawen po czym szybko pobiegł po Erika.

[tymczasem wampiry doszły już na kraj morza]
- To tu? Zapytał się Nihilus
- Tak mi się zdaje. Odparł Richelius.
Jedynie Ritter nic nie mówił.
- Powiedź mi Nihilus. Ruiny znajdują się pod wodą tak? Zapytał ironicznie Richelius.
- Tak. Odparł prosto Nihilus.
- To pewnie masz plan jak mamy przepłynąć ten dystans. Odparł wampir ironicznie.
- Tak no pewnie że mam. Weź powietrza do ust i skaczemy. Powiedział do wszystkich.
Ritter trochę się skrzywił na te słowa.
- Mam tak pływać? Zadawał sobie pytanie.
- To żaden plan. Odparł Richelius.
- Pytałeś czy mam jakiś więc ci odpowiadam. A teraz przestańcie marudzić i ruszamy. Powiedział po czym reszta tylko coś odburknęła i powzdychała.
Wszyscy trzej nabrali powietrza w płuca i znikneli w odmętach morza.

[Hadriel, Grawen i Erik są już gotowi do wyruszenia]
- Są wszyscy? Macie wszystko? Zapytał Hadriel.
- Tak mamy wszystko. Odparli równocześnie Erik i Grawen.
Wszyscy trzej ruszyli czym prędzej do morza.
Mijali łąki i kanion. Mijali też jakieś farmy ale nie mieli czasu na gościnę anie na inne rzeczy.
Ich cel był najważniejszy.

[zapada noc]
- Czekajcie musimy zrobić postój. Mówił Erik.
- Co a dlaczego? Zapytał Grawen.
- Nasz cel jest ważny ale bez odpoczynku daleko nie zajdziemy. Odpowiedział Erik.
- Cóż racja. Przytaknął Hadriel.
- Dobra to rozbijemy go tu. Na jakąś godzinę. Powiedział Grawen.
- To będzie akurat. Dodał Erik.
Wszyscy trzej rozbili obóz i rozpalili ognisko, a raczej zrobiliby to.
- Ma ktoś czym zapalić drewno? Zapytał Erik.
- Nie ja nie wziąłem. Zapomniałem. Odparł Grawen.
- Oj dzieci, daleko byście nie zaszli bezemnie. Powiedział mag po czym wyjął z kieszeni zapałkę.
- Zapałka? Tym chcesz rozpalić ogień?! Mówili z niedowierzaniem łowcy.
Mag się tylko uśmiechnął. Potarł tylko zapałkę o kciuk a ona się zapaliła. Potem rzucił ją na drewno a ono zajęło się ogniem.
Łowcy nic nie mówili a Hadriel tylko się zaśmiał.
Wszyscy wyjęli prowiant jaki mieli i zaczęli go konsumować.
Po konsumpcji Erika naszła chęć na rozmowę ale Grawen był już zniecierpliwiony i nie mógł tak siedzieć.
- Musimy ruszać...Hadrielu? Zapytał maga.
- Co, o tak już czas. Pakujcie się i idziemy. Mówił lekko zamyślony.
Wszyscy trzej się spakowali i ruszyli dalej.

[wampiry finalnie dopłynęły do ruin]
Trzy głowy wypłynęły w dziurze wyrytej w ziemi ruin.
- To tu. Jesteśmy. Potwierdził Nihilus.
Wszyscy trzej wyszli z wody i stanęli przed dużą bramą wejściową.
- No to chodźmy. Mówił Nihilus a reszta poszła za nim. Mieli przed sobą dużą ilość schodów więc wspinaczka będzie nie mała.

[mag i łowcy znaleźli się już nie daleko morza]
Wszyscy trzej biegli jak gdyby oszaleli.
Grawen biegł w środku Hadriel z przodu i Erik na końcu.
- Kiedy w końcu dojdziemy. Burzył się Grawen.
- Już niedługo. Uspokoił go mag.
Szli jeszcze kawałek i ku ich zdumieniu ukazało się morze.
- W końcu jesteśmy. Mówił zdyszany Erik.
Wszyscy trzej przez chwile wpatrywali się w wielką wodę. W tym czasie Hadriel sięgnął do tory i wyciągnął z niej trzy przedmioty. Wyglądały jak aparaty tlenowe ale były inne.
- Dobra łapcie i załóżcie to na twarz. Tak jak ja. Po czym pokazał jak mają to zrobić.
Wszyscy gdy już mieli maski na twarzach rzucili się do wody i popłynęli do ruin.
Płynęli dość długo. Po drodze Erik podziwiał morze i jego głębiny.
Byli już blisko wejścia do świątyni.
Ostatecznie wynurzyli się w dużej sali. Wyszli wszyscy z wody.
- Dziwne...Mówił ciągle Hadriel.
- Co jest dziwne? Zapytał zaciekawiony Erik.
- Ta brama jest pewnie głównym wejściem do samej świątyni. Ale te filary blokują drzwi. Trzeba je usunąć. Powiedział głośno.
- Odsuńcie się. Dodał mówiąc w stronę łowców.
Zaczął odmawiać jakieś inkantacje po czym uniósł rękę do góry z otwartą dłonią. Pojawił się w niej duży kamień.
Dało się słyszeć pewne głosy zachwytu ale mag był skupiony na głazie który trzymał.
- Muszę dobrze wymierzyć...Mówił do siebie.
-...teraz!! Krzyknął w myślach i cisnął głazem w filary.
Głaz uderzył z impetem, filary rozpadły się jeden po drugim a wrota stały otworem.
- Droga wolna. Powiedział do łowców i wskazał im drogę gdzie mają iść.
Erik i Grawen wzięli swój sprzęt i poszli przez wrota.
Hadriel poszedł za nimi i ukradkiem spojrzał na ścianę po lewej stronie.
To co zobaczył wstrząsnęło nim.
Zobaczył namalowaną świątynię i fale ponad nią a obok narysowanego jakiegoś potwora czy może była to ludzka istota. Tego nie umiał jeszcze odczytać.
Erik zauważył że mag nie idzie za nimi.
- Co jest? Coś nie tak Hadrielu? Zapytał łowca. Mag nic nie odpowiedział.
Łowca i Grawen który też zauważył że mag nie idzie cofneli się i popatrzeli na znak.
- Eeee co to? Zapytał Grawen.
- Nasze...przyszłe...kłopoty...Powiedział z trwogą w głosie.
Łowcy spojrzeli na maga i poczuli lekki niepokój.
- Skoro on się denerwuje to naprawdę coś nam grozi. Mówił do siebie Erik a znał maga zbyt długo by nie wierzyć jego i swoim słowom.

Koniec cześci X "Podwodne ruiny - rozpoznanie"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:44, 23 Sty 2009    Temat postu:

Suuuuuuuuuuuuuuper brak mi słów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:02, 07 Lut 2009    Temat postu:

Sorki za długą zwłokę ale zmieniałem kompa i trochę to trwało.

"Gothic 2 Na skraju śmierci"

Część XI "Podwodne ruiny - zapomniany lud"

Hadriel siedział przez jakiś czas przy ognisku które udało im się rozpalić z resztek chrustu. Nic nie mówił ani nie jadł.
- Hadrielu co jest? Co się stało? Zapytał Erik który miał już dość ciszy.
Mag tylko spojrzał na niego a potem na Grawena i dalej rozmyślał.
- Powiesz nam wreszcie?! Zapytał lekko poirytowany Grawen.
Mag jeszcze przez chwile patrzał w posadzkę i w końcu wymamrotał pierwsze słowa.
- Obym się mylił...Powiedział. Łowcy usłyszeli dokładnie co mówił ale nie zrozumieli jego słów.
- Z czym masz się mylić? Zapytał Erik.
Hadriel spojrzał na łowce i powiedział.
- Te ruiny to nie przyjazne miejsce. Tylko tu można było ukryć kryształ. Odparł.
- Ale co to za miejsce? Zapytał Grawen.
- I co nam grozi? Dodał.
- Grozi nam coś co zostało dawno temu zapomniane i pogrzebane w tym miejscu. Odpowiedział mag.
- Ale...Zaczął ale natychmiast skończył gdyż był już wkurzony nastawieniem Hadriela.
- Weź się w końcu w garść do cholery!! Krzyknął Grawen w stronę maga.
Hadriel zrobił wielkie oczy i popatrzał na łowce.
- Może i masz racje. Siadajcie opowiem wam o tym zapomnianym miejscu. Powiedział po czym zaczął im opowiadać.
- Te ruiny kryją dawno zapomnianą tajemnice. Kiedyś nie były one zatopione, kiedyś rosła tu bujna roślinność i wyrosła tu silna cywilizacja...Przerwał aby napić się wody po czym mówił dalej.
-...zwali się Echorystami. Skończył.
- Echorystami? Zapytali Grawen i Erik jednocześnie.
- Tak, dobrze usłyszeliście... Odparł po czym ciągnął dalej.
-...ów Echoryści byli magicznym ludem który rozwijał się tak szybko że nie mogli ograniczać się tylko do tych ruin. Rozpoczęli ekspansje na powierzchnie. Przerwał i po chwili mówił dalej.
-...niszczyli i podbijali wszystko co tylko było w zasięgu ich wzroku. I tu na chwilkę przerwał.
- Ale...bogowie zaczęli patrzeć na cudowny lud z niechęcią a zwłaszcza Adanos który pilnował ładu. Echoryści go zachwiali, i musieli ponieść karę. Dokończył.
- I co ich spotkało? Zapytał Erik.
- To chyba proste. Adanos zatopił ich cywilizacje. Echoryści są bardzo podatni na działanie wody. Zabija ich w mgnieniu oka. Powiedział po czym jeszcze dodał.
- Ruiny to jedyne bezpieczne miejsce gdzie Echoryści mogli się skryć przed zgubnym działaniem wody. I tak ich cywilizacja załamała się. Wkrótce zapomniano o nich i ich potędze. Skończył.
Łowcy siedzieli i po wysłuchaniu tylko patrzeli na siebie i na maga.
- Teraz rozumiecie? Zapytał Hadriel.
- Tak.Odparł krótko Erik.
- A ja nie. Powiedział buntowniczo Grawen.
- Dlaczego niby mielibyśmy się ich bać? Pytał jakby pretensjonalnym tonem.
- Mianowicie dlatego że ten lud nie opierał się tylko na magii. Odparł do Grawena który lekko się zdziwił.
- Nie tylko magią? No ale to wtedy czym jeszcze? Zapytał nerwowo.
- Stare zapiski mówią że Echoryści byli wyśmienitymi konstruktorami maszyn które magicznie ożywiali. A rysunki na ścianie mówią że na pewno gdzieś jeszcze spotkamy ich twory. Odparł w stronę łowców.
- Mechaniczne? Jak golemy? Zapytał Erik.
- Tak coś w tym stylu. Odparł mag.
- No ale to jak wtedy mamy pokonać coś co jest mechaniczne? Zapytał Grawen.
- Cóż ja mam magie ale ona na niewiele się tu zda. Odparł.
- Jak to?! Mówił Erik.
- Konstrukty to maszyny odporne na magię śmierci i zaklęcia tzw. natychmiastowej śmierci. Moje czary mogą je pokonać ale tylko
niektóre. Odparł.
- A my? Jak mamy się przydać? Zapytał Grawen.
Mag sięgnął do swojej torby i po pewnym czasie wyciągnął dwa zwoje dał po jednym każdemu łowcy.
- Macie to zwoje z zaklęciem paraliżu. Będzie działać na maszyny lecz krócej niż na organizmy żywe. Odparł w stronę łowców.
- Ale zwoje starczą nam na jedno użycie. Odparł Erik.
- Normalne zwoje tak. Ale nie zwoje oratorskie. Jeśli dokładnie je przestudiujecie to otrzymacie możliwość używania je wiele razy. Dodał po czym wstał.
łowcy popatrzeli na niego.
- Gdzie idziesz? Zapytał Grawen.
- Wy zajmiecie się studiowaniem a ja pójdę i pooglądam rysunki na ścianie może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej. Po czym poszedł w stronę rysunków a łowcy zaczęli studiować zwój.

[tymczasem wampiry doszły już na szczyt schodów]

- Wreszcie doszliśmy. Rzucił Nihilus
- Tak. Już miałem tego dość. Dodał Ritter.
- Przestańcie się użalać i ruszcie tyłki. Rzucił do wampirów Richelius.
Ritter i Nihilus popatrzeli na Richeliusa jakby zaraz mieli go zabić.
- Idziemy? Zapytał Richelius który nie zważając na ich miny ruszył przodem.
- Kiedyś cię zabije. Pomyślał Ritter.
Cała trójka ruszyła prosto byli coraz bliżej kryształu i zapomnianego ludu.

Koniec Części XI "Podwodne ruiny - zapomniany lud"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:42, 07 Lut 2009    Temat postu:

Znowu kolejna super część w twoim wykonaniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celeste
Adept walki


Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Góra Ognia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:22, 07 Lut 2009    Temat postu:

Tak bardzo fajne popieram cię Nomadinie, to było moim zdaniem najlepsza część te
"podwodne ruiny - zapomniany lud" to było wciągające i ciekawe Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:19, 07 Lut 2009    Temat postu:

No właśnie, ciekawe kiedy ich spotkają.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin