Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje opowiadanie.
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:21, 30 Kwi 2010    Temat postu:

No cóż...znowu mnie wyrwał koniec opowiadania. Niewiem jak Ty to robisz, że ciągle się wciągam w to co piszesz. Po prostu świetne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karypto
Rycerz


Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Strzelin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:00, 01 Maj 2010    Temat postu:

Oto nadszedł kolejny rozdział, napisałem go w formie zapychacza, niewiele wnosi do fabuły, ale zdradzę wam, że w następnym akcja się rozkręci.






To już trzeci dzień drogi. Musiałem zejść z traktu bo stacjonował tam oddział żołnierzy królestwa. Teraz znów szedłem przez las, wsłuchiwałem się w szum liści, w głosy zwierząt i inne dźwięki. To na prawdę niesamowite uczucie gdy twoje marzenie się spełnia, w końcu opuściłem dom i tę nudną wioskę. Szedłem tak jeszcze trochę czasu i poczułem lekki wstrząs pod stopami. Zatrzymałem się i zacząłem słuchać... bez wątpienia słyszałem ryk czegoś dużego. Bez namysłu pobiegłem w stronę z której dochodzą te dźwięki. Po dwóch minutach biegu las się skończył a ja wyszedłem na polanę. Zobaczyłem stromą skalną ścianę pod którą stał troll górski a dookoła niego krążyło kilku bandytów z maczetami, ubrani w jakieś stare skórzane łachy. Pewnie chcą mięsa z trolla, a może to troll chce ich mięsa, bo niedaleko stąd widać było obozowisko ludzkie, siedziała przy nim tylko jedna osoba ze spuszczoną głową. Znów popatrzyłem na scenę walki, troll właśnie szykował się do ataku, jego pieść podniosła się, po czym opadła na bandytę w oszałamiającym dla człowieka tempie, ja widziałem ten ruch doskonale. Bandyta leżał teraz zmiażdżony, z jego ust płynęła krew, reszta trochę się speszyła. Gdy pieść trolla znów się podniosła uwolniłem moc i podbiegłem do bandyty w którego wymierzony był cios i odepchnąłem go stamtąd po czym sam się odsunąłem. Gdy tylko zwolniłem przepływ, pieść trolla uderzyła w ziemie tworząc dziurę, bandyta oszołomiony leżał na ziemi i patrzył na mnie wielkimi oczyma, a ja stałem tam patrząc na trolla z najbardziej obojętną miną na jaką mogłem sobie pozwolić. Szybko wspiąłem się po pięści trolla, wyjąłem mój mieczyk i przeciąłem jego gardło, ostrze chyba doszło do tętnicy bo gdy tylko wylądowałem na ziemi i zamknąłem przepływ mocy z szyi stwora trysnęła obficie krew. Troll upadł na plecy bez życia, a bandyci patrzyli na mnie przerażeni. Szeptali między sobą.
-To demon...
-Dokładnie tak jak mówią ludzie...
-Zabije nas i zje...
Kiedy tak wsłuchiwałem się w te pierdoły, bandyta którego uratowałem wstał i zapytał.
-Czemu mnie ocaliłeś?
-Bo stałeś na mojej drodze. Odpowiedziałem twardym tonem. Bandyta spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się i powiedział.
-A więc to tak, rozumiem, widzę, że nie ma powodów by zostawiać cię przy życiu, zaraz dołączysz do swojej przyjaciółki demonicy dla której szykowaliśmy stos zanim pojawił się troll. Teraz zwrócił się do swoich ludzi.
-Chłopcy! Na niego!.
Grupa bandytów rzuciła się na mnie bez wahania. No cóż, to chyba wiadome co było potem. Gdy już skończyłem tę walkę, bandyci byli żywi, ale zbyt ranni by się ruszać. Ruszyłem w stronę ich obozowiska gdy podobno była elementalistka. Gdy dotarłem na miejsce faktycznie osobą którą widziałem wcześniej była kobieta. Miała niebieskie włosy, duże oczy, mały, ale trochę zakrzywiony noc, uszów nie widziałem bo były ukryte we włosach. Nie widziałem czy jest wysoka gdyż klęczała w dziwnej pozycji. Była za to chuda, wręcz koścista. Gdy podszedłem bliżej zerwała się i zaczęła szarpać łańcuch oplątujący jej ręce. Krzyczała coś o mordercach i śmieciach, ale nic nie zrozumiałem bo łkała. Odezwałem się spokojnym tonem.
-Spokojnie, już nic ci nie grozi, spokojnie, ich już nie ma. Nie skrzywdzą cię więcej. Chyba dotarły do niej moje słowa, bo przestała się szarpać i spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Uśmiechnąłem się miło i spytałem.
-Czy wszystko w porządku? Coś cię boli?
-Nie...snhfff Pociągnęła nosem ...nic mnie nie boli, ale te łańcuchy, czy mógłbyś je zdjąć? Klucz powinien leżeć obok tamtej skrzyni. Wskazała kierunek kiwnięciem głowy. Podszedłem do skrzyni, wziąłem klucz, wróciłem do kobiety i zdjąłem łańcuchy z jej rąk i nóg. Ona wstała dość chwiejnie, ale utrzymała się na nogach. Obróciła się w moją stronę, otarła oczy i powiedziała.
-Dziękuję, nieznajomy, czy możesz mi zdradzić swoje imię?
-Jestem Feliks. A jak brzmi twoje imię?
-Nazywam się Keitha. Czy masz może coś do picia?
-Tak, mam wodę. Wyjąłem bukłak z plecaka i podałem jej. Gdy już się napiła spytałem.
-No więc, czym jesteś? Ja jestem wiatrem. Najpierw spojrzała na mnie podejrzliwie, ale gdy zobaczyła, że nie kłamię, na jej twarzy pojawił się dziecięcy uśmiech. I powiedziała.
-Ja jestem wodą. To pierwszy raz gdy spotykam innego elementaliste, i to w dodatku wiatr!
-Wszyscy których spotkałem mówią, że wiatr to, a wiatr tamto, że powinno nas już nie być, co właściwie jest w nas takiego specjalnego?
-To ty nie słyszałeś? Król rozkazał mordować każdego kto panuje nad żywiołem wiatru. Nawet udało mu się stworzyć coś co podaje mu lokalizację większych skupisk mocy żywiołu wiatru.
To pewnie tak znalazł mój dom, cholera to nie dobrze. Zwróciłem się do Keithy.
-Czy możesz mi powiedzieć dokąd idziesz?
-Tak, aktualnie zmierzam na północny-zachód. Jej odpowiedź zaskoczyła mnie.
-Ja zmierzam dokładnie w tym samym kierunku! Może będziemy podróżować razem?
-Tak, myślę, że to dobry pomysł, nie chciałabym znów być związana.
-No więc, na co tu jeszcze czekamy? Chodźmy. Powiedziałem uśmiechnięty. Keitha też się uśmiechnęła i ruszyła za mną szybkim krokiem. Mimo, że to był dopiero poranek słońce świeciło mocno, a niebo było czyste...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:14, 01 Maj 2010    Temat postu:

Cóż...nadal trzymasz to na tym samym bardzo dobrym poziomie. Moim opowiadaniom daleko do tego xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karypto
Rycerz


Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Strzelin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:22, 02 Maj 2010    Temat postu:

Ok skończyłem, myślę, że ta cześć nawet, nawet mi się udała, no ale to czy się wam spodoba zależy od was. Miłego czytania.






Świt, pierwsze promienie słońca prześwitywały między liśćmi drzew. Wstałem z mojego posłania, zwinąłem je i schowałem do plecaka, napiłem się trochę wody i delikatnie obudziłem Keithe. Ona wstała i powitała mnie po czym też napiła się wody i złożyła koc na którym spała. Podróżujemy razem już dwa dni, miło się z nią rozmawia bo ma poczucie humoru, zawsze opowiada różne historia z życia wzięte, albo takie które jej opowiedziano. Podobnie było tym razem, szliśmy przez las parę godzin rozmawiając o różnych tematach, a czasami o pierdółkach. I wtedy to się stało, to uczucie, to mrowienie gdzieś w czaszce. Niedaleko nas znajdowało się dość spore skupisko mocy, i to nie byle jakiej, to były istoty. Spojrzałem na towarzyszkę.
-Też to czujesz prawda?
-Tak. Kiwnęła głową, jej spojrzenie zmieniło się, teraz oczy były ciemniejsze niż włosy, jakby patrzeć w głębiny oceanu.
-Jest tam coś jeszcze. Powiedziała cicho
-Jakby jeden z nas. Tam jest elementalista! Powiedziałem zaskoczony. Chodźmy, musimy zobaczyć co się dzieje. Pobiegliśmy przed siebie, w kierunku tego skupiska energii. Nie musieliśmy biec daleko bo za około minutę biegu las się skończył, wybiegliśmy na puste pole i zobaczyliśmy trzy postacie siedzące na skałce wyrastającej z ziemi. To bez wątpienia były istoty, dwie klasy ognia i jedna nieokreślona. Prawdopodobnie Sehegi. Niedaleko od nich stał ktoś jeszcze, miał rdzawo-czerwone włosy i brodę, tylko tyle widziałem z tej odległości. To chyba on jest jednym z elementalistów. Kietha przebiegła obok mnie i pomknęła w stronę człowieka stojącego naprzeciw istot. Westchnąłem i pobiegłem za nią, gdy już dobiegliśmy istoty stojące po prawej i lewej chyba się trochę zdenerwowały, ale ten w środku tylko się uśmiechął.
-Jak masz na imię? Spytałem nowego.
-Rufus. Odpowiedział mi z dziwnym śmiesznym akcentem
-Czy potrafisz powiedzieć z kim walczymy? Spytała Keitha, już miałem odpowiadać, ale Rufus mnie wyprzedził.
-Te dwa po bokach to Łańcuchy ciała, a ten na środku to Klatka duszy Powiedział to tak jakbyśmy mieli to niby zrozumieć. Keitha spojrzała na mnie pytająco, a ja wzruszyłem ramionami . Ja jestem typem ziemi, przy moich umiejętnościach nie mogę stanąć przeciw niemu.
-Więc ja go wezmę na siebie, wy bierzcie te dwa ogniste. Zwróciłem się do Keithy i nowego. Dziewczyna ruszyła na tego po lewej i odciągnęła go od reszta, podobnie uczynił to Rufus. Zostałem teraz sam na sam z tak zwaną „Klatką duszy”. Postać zaczęła poruszać się w moim kierunku powolnym krokiem, uśmiech nadal był widoczny na jej twarzy. W miarę jak się przybliżał coraz bardziej czułem powiew wiatru, ale nie od niego, to tak jakby wiatr go otaczał po czym wracał do jego ciała... gdzieś już o tym czytałem... w końcu do mnie dotarło.
-Ty! Ty jesteś Zevi! Istota której wpływ na umysł przeciwnika zwiększa się wraz ze zmniejszaniem odległości między przeciwnikami, teraz gdy był na tyle blisko bym mógł poczuć jego aurę na sobie było już za późno. Jego umysł już prawdopodobnie zablokował moją moc, przegrałem przez własną nieostrożność. Następną rzeczą jaką poczułem było uderzenie, kątem oka widziałem, jak Seheg z którym walczyła Keitha pada na ziemię krwawiąc. Rufus dusił swojego przeciwnika rękami a kolanem miażdżył mu mostek, a ja... beznadziejnie przegrałem. Spróbowałem wstać, ale zatrzymałem się w pozycji klęczącej ponieważ ręka Zevi znalazła się tuż przed moją twarzą.
-No więc? Jakie to uczucie gdy tak żałośnie przegrywasz z czymś co uważasz za słabsze od siebie? Głos istoty przeszył moje uszy niczym strzała. Poczułem strach przelewający się w moim ciele. Dookoła ręki istoty zaczęło krążyć powietrze tak skupione, że ręka Zevi była rozmazana. Mój strach ciągle rósł... ale nagle gdy spojrzałem na drwiący uśmieszek mojego wroga, nie wiedzieć czemu, mój strach zaczął zmieniać się w gniew, każdy mięsień mojego ciała napiął się do granic możliwości, moja moc szalała w moim ciele tak szybko, że poczułem ból. Ostatnią rzeczą którą zobaczyłem był niepokój na twarzy istoty, wtedy straciłem świadomość...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:41, 02 Maj 2010    Temat postu:

Ciekawe, ciekawe...lecz czegoś mi tutaj brakowało...czegoś...sam nie wiem czego xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KnifeR
Nowicjusz miecza


Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 404
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:57, 02 Maj 2010    Temat postu:

Ta ostatnia część, krótka ale to mi nie przeszkadza (sam piszę krótko, nie liczy się ilość, ale jakość Wink ).
Fabuła wkręca... ^^

A co do dialogów, które zawsze się czepiam, to tutaj są świetnie po prowadzone.
9\10 + znaczek jakości by KnifeR Wink .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karypto
Rycerz


Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Strzelin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 09:37, 03 Maj 2010    Temat postu:

Ok kolejna cześć ukończona, teraz koksowanie Feliksa się kończy ]:-> . Proszę o komentarze.








Czuję, że leżę na czymś miękkim, powietrze jest tu stałe i ciepłe, jakby... jakbym był w pomieszczeniu. Boli mnie głowa, myślenie w takich warunkach to ciężka praca. Otwieram oczy... wszystko jest takie rozmazane, powoli wraca do normalności. Poczułem, że boli mnie prawa noga i coś ogranicza moje ruchy. Teraz już widziałem wyraźnie, podniosłem głowę i natychmiast tego pożałowałem. Ból wzmógł się o jakieś trzy razy, usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi, ale wolałem nie wykonywać żadnych ruchów głową więc nie widziałem kto to. Usłyszałem kobiecy głos.
-Ah, więc już się obudziłeś. Prawdopodobnie odpowiedziałbym jej, gdybym pamiętał jak się to robi, ale teraz ból głowy skutecznie blokował wszystkie takie czynności. Zdołałem tylko westchnąć i coś wybełkotać. Znów się odezwała.
-Zapomniałam, zaraz ci przyniosę coś na głowę. Znów dźwięk otwieranych drzwi i kroki, teraz ciche brzdęknięcie szkła, kroki i głos.
-Wypij to, powinno pomóc. Zevi to nie taka prosta sprawa prawda? Ale twoi przyjaciele mówią że poradziłeś sobie śpiewająco. Ale chyba trochę przesadziłeś, złamałeś sobie nogę. Piłem miksturę kobiety i ból mijał, ustępował miejsca pamięci, a jedyne co mi się nasuwało z wczorajszej walki to sceny w których przegrywam, niemożność uwolnienia mocy i czarny obraz. Opróżniłem butelkę napoju, ból minął jak ręką odjął, usiadłem na łóżku i popatrzyłem na kobietę. Miała około trzydziestu lat, czarne, krótkie włosy, małe uszy przylegające do głowy, małe oczy, zadarty nos, wydatne kości policzkowe i wąską brodę. Ogólnie wyglądała dość śmiesznie, ale dopóki robiła cudowne mikstury nie przeszkadzał mi jej wygląd. W końcu zdołałem się odezwać.
-Ja...ja nie zabiłem...Zevi. A nawet jeśli, to tego nie pamiętam. Ostatnią rzeczą jaką w ogóle pamiętam było to, że przegrywałem jak ostatni idiota, a potem tylko ciemność. Zmrużyła oczy i zmarszczyła brwi, spojrzała na mnie, zajrzała mi w oczy jakby chciała przewiercić wzrokiem moją głowę. I rzekła.
-Spotkała cię najgorsza z możliwych rzeczy. Twój umysł podzielił się na dwie części, jedną jesteś ty, charakter numer 1 ograniczona możliwość używania mocy, słaby, wszystko robisz na logikę. No i charakter numer 2, stworzony do ataku, zero uczuć, nieograniczone możliwości bitewne, pojawia się, gdy zużyjesz zbyt dużo mocy, lub gdy twoja wola przetrwania zdominuje inne uczucia, ale twój przypadek jest inny. To wygląda jakby on od zawsze tam był, a teraz postanowił wyjść. Może to dlatego, że Zevi ograniczył twój umysł przez co dał twojemu drugiemu „JA” pole do popisu. No cóż nieważne. Nie dowierzałem temu co właśnie usłyszałem.
-Jak to nie ważne? Jak to kurwa nieważne? Co się stanie potem, jak ja mam dążyć do celu skoro nie mogę używać mocy? Spytałem prawie krzycząc.
-Oh ależ możesz używać mocy, ale musisz się liczyć z tym, że ON może wyjść. No i poza tym, druga osobowość jako ta silniejsza będzie dążyła do dominacji nad słabą osobowością i im więcej razy on się pojawi, tym większa szansa, że ty już nie wrócisz, znikniesz, ślad po tobie nie zostanie, a on przejmie twoje ciało i będzie chodził po świecie zabijając wszystko i wszystkich. Więc jeśli masz jakieś plany, to lepiej się pospiesz. Powiedziała lekkim tonem i uśmiechnęła się pogodnie. Ale nie miałem czasu się tym przejmować, w głowie krążyła mi jedna myśl. Zniknę...zniknę...zniknę, ja kurwa po prostu zniknę. Jak to możliwe, tak dużo przeszedłem by zdobyć tę moc, a teraz ona mnie zabija...zniknę. Siedziałem tak jakiś czas rozmyślając nad swoją przyszłością, ile czasu? Sam nie wiem, czas już się dla mnie nie liczył, tylko ta jedna myśl. W końcu do mojego pokoju wkroczyły dwie postacie.
-Keitha, Rufus, wejdźcie, usiądźcie, nie wiem co jeszcze... Zgubiłem słowa. Podeszła do mnie Keitha i złapała mnie za rękę.
-Feliksie, wiemy co się stało, wiemy co się z tobą dzieje, ale nie możesz się poddać, rozumiesz? Coś takiego nie może być przeszkodą, na pewno jest jakiś sposób.
-Poddać się? Nie, nie zamierzam się poddać, ale jedno jest pewne, zniknę, mam chociaż nadzieję, że zobaczę upadek królestwa zanim ON mnie pochłonie. Teraz odezwał się Rufus.
-Dobrze, ale czas nagli, musimy iść dalej, na północny-zachód, tam prawdopodobnie zbierają się wszyscy elementaliści, każdy którego spotkałem zmierzał w tamtym kierunku.
-Możecie wyruszyć jutro Odezwała się właścicielka domu. Na twój opatrunek Feliksie jest nałożona maść, twoja noga do jutro powinna być zdrowa, ale na razie wypoczywaj, a wy chodźcie na obiad. Zwróciła się do Keithy i Rufusa. Gdy już wszyscy wyszli z pokoju położyłem się i zasnąłem... to co ujrzałem we śnie tłumaczyło słowa kobiety odnoście drugiej osobowości „nieograniczone możliwości bojowe”. Przed moimi oczami znajdowała się ręka Zevi, ale wszystko, całe środowisko, wszystkie stworzenia i rośliny stały w miejscu, nie ruszały się nawet o milimetr, a ja wstałem powoli, wyjąłem swój mieczyk i bez wahania ściąłem Zevi głowę, wszystko stało się tak szybko, że na ostrzu nawet nie było krwi. Otoczenie wróciło do normalności, a głowa istoty odłączyła się od ciała i spadła na ziemię, reszta ciała zaraz do niej dołączyła. Po chwili była tam już kałuża krwi, i znów opadłem w cień, straciłem przytomność... Obudziłem się, ja oknami świeciło słońce, usiadłem na łóżku i odkryłem, że noga mnie już nie boli. Zdjąłem opatrunek i stanąłem chwiejnie na nogi. Ochlapałem się wodą, ubrałem i wyszedłem z pokoju, przeszedłem długim korytarzem i znalazłem się w kuchni. Wszyscy już tam siedzieli i jedli śniadanie, przywitałem się i usiadłem z nimi. Na śniadanie były jajka na twardo, warzywa, owoce, a do picia był miód pitny, śniadanie było przepyszne, ale to pewnie dlatego, że już prawie tydzień żyję na suszonym mięsie. Po posiłku spikowaliśmy się, pożegnaliśmy kobietę i dowiedzieliśmy się, że jej imię to Dicho, po czym udaliśmy się w dalszą drogę. Dochodziło południe, a gdzieś daleko na horyzoncie zbierały się pierwsze chmury...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karypto dnia Wto 14:37, 06 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 09:46, 03 Maj 2010    Temat postu:

No, no...niezłe, niezłe. Tylko tacy przyjaciele od razu to lekko dziwne...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karypto
Rycerz


Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Strzelin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:36, 06 Lip 2010    Temat postu:

Ok, niedługo, może dzisiaj może jutro zabieram się za kolejny rozdział, nie wiem na kiedy będzie gotowy. Na pewno będzie dłuższy, postaram się o to by był bardziej dynamiczny/kolorowy, żeby się go łatwo czytało. Ostatnimi czasy przeczytałem trochę książek i myślę, że to jest dobra podstawa to napisania czegoś swojego (przy okazji trochę się poduczyłem). Opowiadanie na pewno wyjdzie przez 12 lipca bo potem jadę i wracam dopiero w sierpniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hadriel
Wojownik


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:05, 06 Lip 2010    Temat postu:

Powiem że opowiadanie jest bardzo kozackie. Wczytałem się tylko w ostatnie rozdziały na tej stronie i powiem że zarówno poziom fabularny jak i dobór słów w opisówce jest na wysokim poziomie. Fabuła nie szczędzi zwrotów akcji a twój język literacki zasługuje na pochwałę. Tylko tak dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karypto
Rycerz


Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Strzelin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:59, 07 Lip 2010    Temat postu:

Chciałem żeby było dłuższe ale musiałem zakończyć w tym momencie bo nie wiem co będzie lepsze. Mam uśmiercić alter ego Feliksa czy je stłumić i sprawić by główny bohater zyskał jego moc? Głosujcie.








To uczucie... znam je, zawsze je mam gdy jestem we śnie. Jestem na polanie gdzie zdobyłem swoją moc. Ale teraz coś się zmieniło. Wtedy był tu płonący człowiek zakuty w łańcuchy, a teraz byłem tu ja i jakaś sylwetka w cieniu... zaraz, ja... to niemożliwe, to po prostu nie może się dziać... naprzeciwko mnie stoi moje lustrzane odbicie, na jego...mojej...mojego innego ja... no w każdym razie jego twarz nie przejawia żadnych emocji, ale jednak patrząc w jego oczy które teraz wyglądały jak dwa księżyce, czuło się jakby pustkę płynącą z niego. Tylko czysta moc, która chciała cię wchłonąć... teraz to uczucie zmieniło się, wcześniej patrzył przeze mnie jakby nie dostrzegał że tu stoję, ale teraz wyraźnie spojrzał na mnie, prosto w moje oczy, uniósł głowę. Ale jakimś cudem udało mi się utrzymać spokój... do czasu gdy przemówił. – Teraz zaczyna się nasza gra, jeśli uda ci się mnie stłumić zanim przejmę twoje ciało, wygrałeś, lecz jeśli mi uda się zdominować ciebie i zniszczyć twoją egzystencje, ja wygrałem.- Jego głos był kompletnie bez wyrazu, bez cienia emocji, gładki jak szlifowany marmur, a mimo to przerażający. Teraz sen zaczął mnie odrzucać, czułem jakby coś mnie odciągało od tej polany, szybowałem bardzo szybko i w końcu otworzyłem oczy.
Leżałem na kocu przy zgaszonym ognisku, Niedaleko mnie leżała Keitha, a po przeciwległej stronie ogniska leżał Rufus. Szybko wstałem, spakowałem się, przegryzłem dwa jabłka, obudziłem Keithe i Rufusa, oni też szybko się spakowali i zjedli śniadanie, zostawiliśmy nasze ognisko i ruszyliśmy dalej. Maszerowaliśmy kilka minut w ciszy, byliśmy zaspani i obolali, sen na twardej ziemi wcale nie jest przyjemny. W końcu zapytałem.

-No więc czy któreś z was wie co czeka nas na końcu podróży? - Keitha zamrugała i spojrzała na mnie, a Rufus nadal szedł patrząc przed siebie i zaczął mówić.
-Z tego co słyszałem gdzieś założono obóz wojskowy dla elementalistów, gdy tam dojdziemy dadzą nam stopień i pójdziemy na wojnę. Tłumaczył spokojnie.
-Stopień? Czym będą się sugerować? Elementem czy umiejętnościami? Zapytała Keitha z przejęciem
-Umiejętnościami i nazwiskiem, jeżeli w twojej rodzinie jest ktoś z wysokim stopniem i twoje umiejętności są nie byle jakie to twój stopień będzie przyzwoity, jeśli nie... no cóż powodzenia w pierwszej linii. Wzruszył ramionami i lekko przymrużył oczy. Keitha otarła ręką czoło i westchnęła.
-No to mam szczęście, mój ojciec był majorem. A co z wami? – Spytała wyraźnie zadowolona.
-Moja matka była podpułkownikiem. Powiedział pewnie Rufus.
-A ty Feliksie? Jak jest z tobą? -Spytała Keitha z ciekawością.
-Nie wiem kim dokładnie był mój ojciec, ale nazywa się Ricardius de Naza. -Powiedziałem niepewnie.
-de Naza? -Spytał Rufus z niedowierzaniem.
-A co w tym takiego dziwnego. -Spytała Keitha.
-Ricardius był żołnierzem klasy specjalnej, podlegał tylko i wyłącznie generałowi głównodowodzącemu nikt w trakcie wojny oprócz niego nie uzyskał takiego odznaczenia - Powiedział Rufus z przejęciem.
-A za co dają takie odznaczenia? Zapytała Keitha, która teraz już była wyraźnie ożywiona.
-Jedni mówią, że dostał za zasługi na rzecz naszej rasy, inny za to że uratował życie Greywynna, a jeszcze inni mówią, że za zabicie jednego z czwórki.- Mówił Rufus teatralnie wymachując rękoma.
-Ale tak naprawdę to wie to tylko Generał Greywynn i sam Ricardius. - Przez chwilę czekałem aż Rufus coś powie, ale trwała cisza więc zapytałem
-Kim jest ta cała „czwórka”? - Towarzysze spojrzeli na mnie wielkimi jak krążki oczyma.
-To ty nie wiesz? Spytała Keitha z niedowierzaniem i patrzyła na mnie jakby pierwszy raz mnie widziała.
-No nieszczególnie, w księdze o nich nic nie pisali, a rodzice też nic nie wspominali więc...- Zacząłem mówić lekko zakłopotany.
-Najstarsze z istot, mają taką moc, że mieszkają ciała elementalistów bez ryzyka, że energia natury zawarta w tych ciałach ich rozerwie, nawet więcej, potrafią korzystać z tej energii, i mogą walczyć jak my. -Patrzyłem na Keithe wielkimi oczyma, szczęka mi lekko opadła. Mogą walczyć tak jak my, mogą być niewiarygodnie szybcy, silni, wytrzymali i elastyczni. Cholera to robi się coraz trudniejsze do ogarnięcia.
-Ale dlaczego czterech?- Spytałem znów.
-Dla każdego po jednym elemencie. Teraz Rufus zmarszczył brwi, zaciągnął powietrza nosem, miało kwaśny posmak, w pobliżu była jakaś fabryka, a to oznacza, że niedaleko jest miasto czyli ciepły posiłek, porządny napój i czyste łóżko w karczmie. Lepiej być nie mogło.
Minęło jakieś dziesięć minut zanim dojrzeliśmy bramę miasta. Była ona częścią wielkiego muru okalającego nasz tymczasowy cel. Przed nią stali strażnicy, z tej odległości widziałem pięciu, dwóch na murze, łucznicy i trzech na dole, jeden odpowiadający za zamykanie bramy i dwóch typowych sługusów. Przybrałem jak najbardziej naturalny wyraz twarzy i szedłem spokojnie. Już przy bramie strażnicy zatrzymali nas, spytali o imię, cel podróży, my na poczekaniu wymyśliliśmy zgrabne kłamstwa i przeszliśmy dalej. Najpierw trochę pochodziliśmy po mieście rozmawiając i śmiejąc się, byliśmy na jakimś targu gdzie kupiliśmy owoce, potem przeszliśmy do parku miejskiego i usiedliśmy. Dzień mijał nam na zwykłych rzeczach, jedliśmy kupione brzoskwinie i jabłka, rozmawialiśmy, zwiedzaliśmy miasto, przyglądaliśmy się tutejszym zwyczajom i w końcu poszliśmy do karczmy. Podeszliśmy do stolika, usiedliśmy i czekaliśmy na kelnera słuchając śpiewu barda stojącego na podeście. Musiałem powiedzieć że świetnie grał na lutni, ale głos miał trochę za niski. W końcu kelner przyszedł, ja i Rufus zamówiliśmy po kuflu ciemnego piwa, kawał mięsa i świeży chleb, a Keitha butelkę wina owocowego, warzywa, chleb i jakiś sos. Posiedzieliśmy chwilę delektując się najlepszym posiłkiem od kilku dni, rozmawiając i słuchając muzyki i śpiewów w końcu podeszliśmy do kontuaru i zagadaliśmy do karczmarza, wynajęliśmy na jedną noc trzy jednoosobowe pokoje, wodę i mydło. Odebraliśmy klucze do pokojów i poszliśmy na górę gdzie się rozdzieliliśmy. Wziąłem mydło, wszedłem do miednicy, umyłem się porządnie, opłukałem się, ubrałem czystą bieliznę, włożyłem nóż pod poduszkę i padłem zmęczony na łóżko, miałem nadzieję, że „On” nie nawiedzi mnie we śnie tak jak poprzedniej nocy.
Rano obudziły mnie promienie słońca, usiadłem na łóżku, przetarłem rękoma oczy i wstałem, zobaczyłem też miskę z wodą stojącą na stole, obmyłem sobie twarz i opłukałem też włosy. Ubrałem spodnie i buty, zapiąłem pas, ukryłem nóż i usłyszałem pukanie, otworzyłem drzwi i zobaczyłem Keithe i Rufusa, powiedzieli, że będą czekać na dole więc szybko się spakowałem, zaścieliłem łóżko, ubrałem koszulę i zszedłem na dół. Towarzysze siedzieli przy stoliku, dołączyłem do nich.

-No więc, jak tam się dzisiaj czujemy? - Spytałem wesoło.
-Ja czuję się świetnie. Powiedziała Keitha błądząc wzrokiem gdzieś po karczmie.
-Ja podobnie. Rzekł Rufus cicho, przełykając kęs chleba. Usiadłem przy nich i nagle kelner postawił na naszym stoliku wino z winogron i trzy kieliszki, po czym wskazał nam nieznanego człowieka siedzącego na krześle przy ścianie, gdy zauważył, że na niego patrzymy uśmiechnął się i pomachał ręką, wstał i podszedł do nas.
-Można się przysiąść? - Spytał nieodgadnionym tonem, jakby rozbawienie połączone ze zmęczeniem. Wyglądał na jakieś 40 lat, miał pociągłą twarz, lekkie zmarszczki, jasne, krótkie blond włosy, małe brązowe oczy i był dość wysoki.
-Oczywiście, proszę usiąść. - Powiedziałem wychodząc z lekkiego zdumienia.
-Dziękuje to bardzo miłe z waszej strony. - Usiadł, postawił swój kieliszek i nalał wszystkim wina.
-My też dziękujemy za ten podarunek. - Powiedziała Keitha patrząc to na nieznajomego, to na kieliszek to na butelkę, a w końcu spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, kiwnąłem nieznacznie ręką, aby ją uspokoić i zagadałem do przybysza.
-No więc, może się przedstawisz? - Zapytałem patrząc na nieznajomego, który teraz siedział oparty łokciem o stół, w drugiej ręce trzymał kieliszek z winem które popijał co jakiś czas. Gdy zapytałem odstawił kieliszek i powiedział cicho.
-Jestem Darius Hika, a moim zadaniem jest kierowanie wszystkich przechodzących miasto elementalistów do obozu na zachodzie, przenieśliśmy się, bo byliśmy za blisko wpływów królestwa. Wyjdźcie z miasta północną bramą i skierujcie się na zachód. Jutro powinniście już być w obozie. - Gdy skończył popatrzył każdemu z nas w oczy.
-A gdzie jest ta północna brama? - Spytałem niepewnie, po czym spojrzałem na towarzyszy którzy siedzieli teraz zaskoczeni.
-Wiecie co? Zaprowadzę was, tylko dokończmy, nie lubię marnować dobrego wina. - Powiedział i uśmiechnął się swoim dziwnym sposobem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:14, 07 Lip 2010    Temat postu:

Cóż. To chyba najlepsze co do tej pory udało Ci się tutaj naskrobać Smile nie wiem skąd on wiedział, że są elementalistami (jak jakiś sposób wykrywania mieli to przepraszam ale zapomniałem xd). I co do postaci...ja bym znalazł jakąś równowagę między jego alter ego z którym by rozmawiał w myślach i które też by czasem się odzywało. Mogło by być jego odbiciem w krzywym zwierciadle czyli zupełnym przeciwieństwem. Ale jeśli tylko te dwie opcje bierzesz pod uwagę to ja jestem żeby wchłonął jego moc.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karypto
Rycerz


Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Strzelin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:24, 07 Lip 2010    Temat postu:

W którymś rozdziale było, że mogą wyczuwać innych elementalistów na odległość. A co do alter ego to nie jest tak, że on ma rozdwojenie jaźni i po prosto ta druga coś tam podszeptuje co jakiś czas, tutaj to tak jakby były dwie osoby w jednym ciele, jedna słaba jedna silna, jeśli go zabiję to będę musiał przedłużyć opowieść o kilka rozdziałów żeby Feliks był silny, a jeśli stłumię alter ego to będzie prościej. A co do tego że mógłby być odbiciem w krzywym zwierciadle to też raczej nie bo oni są całkowitymi przeciwieństwami, każdy dąży do czegoś innego, więc tak, tylko te dwie opcje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ksar
Paladyn


Dołączył: 28 Wrz 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgierz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:33, 07 Lip 2010    Temat postu:

Bardzo ciekawe i wciągające opowiadanie. Przyjemnie mi się czytało i czekam zniecierpliwiony na następną część. Z tym alter ego bardzo przypomina mi bleacha, za co oczywiście wielki plus Wink Ja jestem za tym, żeby Feliks jednak zdobył moc tego alter ego i można by było zrobić coś na podobieństwo bleacha, gdzie zakłada się maskę i automatycznie zwiększa się moc. Ale oczywiście, nie chcę się tym narzucać, wybór przecież zależy tylko od Ciebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin