Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wojny Magów

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:18, 30 Maj 2009    Temat postu: Wojny Magów

Powiem tylko, że pare pomysłów zaczerpnąłem z BG2
Prolog
Kiedyś podczas Wojen Bogów Helm i Talos dali ludziom zdolnośc czarowania w zamian za walke przeciwko innym Bogom. Po skończeniu wieloletniej wojny magowie którzy przeżyli chcieli nauczyć innych magii. Z wiekiem czasu magia stała się tak popularna, że nawet plebs znał niektóre czary. Król Hatiam II bał się o to, że zbuntowani wieśiacy zwrócą się przeciw niemu a było ich dużo...więcej niż król miał armii. I dlatego zoragnizował w nocy rytuał wyssania mocy. Jego najlepsi magowie wyssali z większości magiczną energię i zamkneli ją w mieczu Hatiama "Zwiastun". Z tym mieczem król pokonał buntowników i podbił inne królestwa. Z wiekiem "Zwiastun" przechodził z ojca na syna aż do wielkiej bitwy pod Huran gdzie Król John VI ranny wpadł do rzeki i "Zwiastun" zanurzył się i popłynął z nurtem rzeki. Mineło 8000 lat od tego zdarzenia i na tronie stoi równie przeciwny magii Król Typus I który stworzył organizację Zakapturzonych Czarodziejów mających za zadanie tępienie magii w jego olbrzymim królestwie zwanym Traid i rozpoczął wielkie poszukiwania "Zwiastuna" który w rękach zbuntowanego maga może uwolnić całą energię i obdarzyć okolicznych potężną mocą równą tysiącą armii. Głównym miejscem konfliktów była Atkhala zwana "Miastem Monet" która była równa 4 miastom ale król wybrał mniejsze miasto Nashkel które było w zasadzie fotem a nie miastem pod którym w kanałach panoszą się obrzydliwe stwory. W "Mieście Monet" Co dziennie w jakiejś dzielnicy wybuchały zamieszki o potężnej sile które tępili Zakapturzeni Czarodzieje.Jednak zalezła się grupa zbuntowanych magów którzy zmienią wszystko...
ROZDZIAŁ I
Na Promenadzie Wakueen od rana było słychać dżwięki wybuchów i krzyków. Były to kolejne zamieszki do których przyzwyczajali się powoli mieszkańcy Atkhali. Promenada Wyglądała jak wielka arena która w zasadzie była...rynkiem. Na boku były małe domy w których można było kupić jakieś drobiazgi. Przy kopule z kapliczką Grawa(boga bogów). Był wielki otwór z którego Zakapturzony Czarodziej miotał kulami ognia. Nagle z nieba zaczęły spadać na niego sople lodu. Mag odpowiedział odpowiednio tworząc kopułe. która chorniła go przed soplami z nieba. Grupa zakapturzonych postaci z katanami na plecach wykorzystała okazję i zbliżyła się do niego kryjąc się za okolicznymi osłonami. Nagle obok osaczonego Czarodzieja pojawili się trzej nowi również tworząc kopułę. Gdy sople znikły buntownicy puścili Kwasowe Strzały Melfa trafiając jednego Czarodzieja który podziurawiony padł na ziemię. Trójka która została zabrała się za grupowy czar Tańczące Ostrza które lecąc w buntowników trafiały w osłony które z wolna zaczęły się niszczyć.
Nagle z góry zaczęła lecieć wielka Chromowa Kula która zmiotła Zakapturzonych Czarodziejów z powieżchni ziemi. Buntownik ze spokojem doskoczył do innych.
-No nareszcie Asghatot! Już myślałem, że nas podziurawią
-Spokojnie Jahed! Jestem i już. Trzeba się zmywać bo reszta napewno zaraz tu przjdzie. Meldujcie się!
-Markus jest!
-Jahed jest!
-Asghan jest!
-Mantis jest!
-Kivan jest!
-Dobrze!-krzyknął Asgharot-Spadamy!
Wszyscy za Asghatotem skoczyli na ocalałą kopułę i zaczeli skakać po dachach do dzielnicy mostowej.
Tym czasem w Dzielnicy Rządowej dowódca Zakpturzonych Czarodziejów Urlich rozmawiał z jednym ze swoich poddanych.
-Uciekli!Znowu!
-Przepraszam Arcymagu Ulrichu ale zaskoczyła nas wielka Chromowa Kula.
-Dobrze już...odejdź-odprawił go Ulrich.
Czarodziej wyszedł a Arcymag podszedł do okna i zaczął patrzeć w niebo.
-Asgharocie...czemu nas zdradziłeś...
Tym czasem w Dzielnicy Mostowej przed siedzibą Czarnych Magów(siedziba Asgharota i reszty) czekała grupa ludzi którzy po zjawieniu się Magów zaczeli klaskać i wiwatować. Po przyjęciu gratulacji i odprawieniu plebsu wszedli do środka. Dom miał jedno piętro i piwnicę.
Na parterze był komin, stół z 7 fotelami oraz szafki. Na góże były tylko łóżka a w piwnicy sala alchemiczna. Czarni Magowie to organizacja założona miesiąc temu przez Asgharota, maga i łowcę. Każdy członek ma czarną szatę z kapturem i katanę do obrony wręcz i wyszkolenie 7 kręgu magii. Asgharot odrazu uwalił się na fotel przed kominkiem a reszta wokół stołu. Ciszę przerwał głos Kivana.
-Znowu dostali po du*ach...
-A ty znowu z tym przeklinaniem, nie dziwie się czemu w przeszłości, żadna cie niechaciała-powiedział Asghan.
-Masz szczęście, że jestem zmęczony bo inaczej wbił bym ci katanę w du*ę tak, że by ci wyszło przez twoją oślizgłą gębę.
Asghan wstał i wyjął katanę.
-To choć! Zobaczymy!
Kivan wyjął katanę i zamachnął się na Asghana gdy nagle katany Markusa i Mantisa zablokowały cios obu magów.
-Zachowajcie tą energie na Czarodziejów a nie na sojuszników-powiedział Mantis
-Własnie bo potem nie macie siły na walkę-dodał Markus.
Obaj schowali katany i usiedli na fotelach. Asgharot zapalił fajkę a Jahed wrócił z 5 butelkami piwa.
-Szkoda Iliana-powiedział Jahed-zginął od kuli ognia i to z jakim wstydem.
-Ludzie przychodzą i odchodzą-powiedział Asghan-pomścimy go i nabijemy Czarodzejów na pal!
-Zgadzam się ku*wa!-Krzyknął Kivan
-A ten znowu-powiedził ironicznie Asghan
Markus z Mantisem roześmiali się a z nimi reszta oprócz Asgharota który paląc fajkę myślał co będzie jutro...


C.D.N

Powiem, że planuje powyżej 15 rozdziało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 07:57, 31 Maj 2009    Temat postu: Wojny Magów

Rozdział II
Noc. W dzielnicy cmentarnej znowu wybuchły zamieszki. Kivan z Markusem zostali wysłani, żeby pomóc buntownikom. Sytuacja nie wyglądała dobrze. 20 Zakapturzonych Czarodziejów ostrzeliwywało 3-osobową grupkę magów któży opatrywali rannego. Kivan i Markus doskoczyli do nich i puścili Kwasowe Strzały Melfa które zabiły dwóch Czarodzejów.
-Ktoś tu jeszcze jest?-spytał Markus
-Nie tylko my zostaliśmy, chyba uciekniemy do jednej z krypt-powiedział jeden z buntowników.
-Czy tobie do reszty odwaliło!?-zaczął krzyczeć drugi-Przecież tam się roi od mumii i w dodatku chodzą pogłoski o wampirach! Wole tu zginąć...
Kula ognia wylądowała obok maga.
-O cholera!!Dobra idziemy!!
-Markus idź po wsparcie ja z nimi pójde-powiedział Kivan-idź już!
Markus skinął głową i przeteleportował się do bazy.
-Dobra bierzcie go i idziemy!
Magowie posłuchali Kivana i wzieli rannego po czym schowali się w krypcie.
-Cholera...niedługo tu wejdą.
-Wątpie-powiedział z drwiną jeden mag-Oni tylko zabezpieczą to miejsce i koniec.
-Po co się zgadzałem....
Tym czasem w bazie Markus rozmawiał z Asgharotem.
-Ale jak to!?
-Tak to Markus-powiedział ze spokojem Asgharot-Teraz oni będą przeszukiwać to miejsce i przyjdzie ich jeszcze więcej. W piątke sobie nieporadzimy.
-Ale Kivan....
-Spokojnie...to zdolny chłopak, poradzi sobie. Jutro wyruszymy jeśli nie przyjdzie rano...
-Dobrze-powiedział Markus z opuszczoną głową.
W krypcie panował mrok który rozświetlał czar Światło użyty przez Kivana i reszte magów.
-Co z rannym?-Spytał Kivan
-Dojdzie do siebie. Może sprawdzimy te kryptę?
-Lepiej nie. Coś nas obserwuje i lepiej będzie jeśli zostaniemy tutaj.
-On ma rację Tom-powiedział ranny-Jeśli tam są wampiry to lepiej tu siedzieć.
-Ty będziesz musiał tu siedziać Orlan. Heng widzisz tam coś?
-Nie tylko korytarz i...pustkę...nic niema... nawet jak głębiej poświece.
-To podejdź bliżej.
-Dobra.
-Nie!-krzyknął Kivan.
Nagle z ciemności zaczęły dobiegać piski.
-Heng wracaj tu szybko!
Heng zaczął biec ale nagle jego światło zgasło a Kivan wyjął katanę.
-To mamy przes*ane...pająki.
-Że co?!
-Tam widać mają swoją wylęgarnie. I będziemy musieli zgninąc w tym syfie.
Tom prubuje otworzyć drzwi.
-Czarodzieje widać zapieczętowali drzwi...no trudno.
Pająki zaczęły się zbiżać. Kivan złożył ręce do modlitwy ze złonczonymi wskazującymi palcami.
-Eranius Egido Yluan Partabos...
-Dalej zrób coś!-Krzyczał Tom miotając magicznymi pociskami w pająki.
-Krasus Leanus Shido DEJ!
Z palców Kivana zaczęły lecieć błyskawicę wyrzynając pająki które z czasem przestały atakować. Czarny Mag padł na kolana i zaczął głośno oddychać.
-Szczęściem się udało...
-Szczęściem? A co by było gdyby ci się nieudało?
-Rozsadził bym grobowiec...a teraz...musze odpocząć-powiedział zdyszany Kivan i usiadł na shodach.
Ranek następnego dnia. Deszcz obficie padał. Ale nie przeszkadzało to reszcie Czarnych Magów w skakaniu po dachach. Niestety Czarodzieje cały czas siedzieli przed kryptą w osłonach.
-No trudno. Wracamy-powiedział Asgharot.
-Nie możemy. Tam jest Kivan-powiedział Jahed.
-Albo był i jeśli chcesz podzielić jego los to walcz z nimi, my wracamy.
-Na pewno da sobie radę Jahed-dodał Markus.
-Obyś się nie mylił...obyś się nie mylił.
I wrócili do bazy.
W krypcie Orlan doszedł do siebie i Kivan podjął decyzję o zbadaniu krypty i poszukaniu innego wyjścia. Po krótkiej przeprawie przez korytarz. Zobaczyli wielki ul z pajęczyny który wyglądał na opuszczony. A z ich lewej strony paliło się światło.
-Hej ktoś tam jest-powiedział Orlan
-To choćmy to sprawdzić. W końcu co nam szkodzi-rzekł Kivan.
Gdy doszli zobaczyli duże niebieskie drzwi które nie miały zamka. Kivan użył z magami Grupowej Kuli Ognia ale drzwi nawet nie miały zadraśnięcia.
-Cholera-przeklnął Kivan.
Wrócili się i poszli w inną stronę ale był to tylko ślepy zaułek z pustymi urnami więc znowu poszli do niebieskich drzwi i postanowili siedzieć przed nimi aż czegoś nie wymyślą. Przez chwilę szukali jakiegoś przełącznika czy coś w tym rodzaju ale nic nieznaleźli. Gdy spali ciszę przerwały drzwi. Kivan wstał pobudził resztę i wszyscy schowali się za posągami. Zaa drzwi wyszła wampirzyca w skąpym stoju zasłaniający tylko kroczę i piersi. U pasa miała szablę.
-Dalej wychodźcie. Waszą energię czuć na kilometr.
-Z kąd mamy wiedzieć, że nas niezabijesz?-spytał się Kivan
-Bo gdybym chciała, już bym was zjadła na obiad-powiedziała wampirzyca oblizując wargi.
Kivan wyszedł z wyjętą kataną a jego towarzysze z gotowymi do rzucenia kulami ognia.
-Widze, że cały czas mi niewierzycie?
-Mistrz mnie uczył, żeby nieufać wampirom.
-Wejdźcie do środka a opowiem wam wszystko. A tak wogle to nazywam się Bohdi.
-A ja Kivan ale i tak ci niewierze.
-Kivan co mamy do stracenia?-powiedział Ornal-I tak tu zginiemy to chociaż wole zostać wampirem, niż być pożartym przez pająki.
-Właściwie to masz rację...daj mi się zastanowić.
-Dobra...
Bohdi zaczęła się zbliżać do Kivana który był pod wrażeniem z jaka gracją chodziła. Wyglądała jak człowiek oprócz tego, że miała ciemną cerę, czerwone oczy i wystające kły. Mag podniósł katanę ale Bohdi lekko chwyciła broń markusa i położyła ręke na jego policzku.
-Odłóż tę zabawkę chłopczyku...jesteś zbyt ładny, żeby cie szpecić-powiedziała zmysłowo Bohdi.
Kivan oczarowany schował katanę.
-To idziecie czy nie.
Magowie spojrzeli na siebie i poszli za Bohdi. Kiedy ostatni przekroczył próg drzwi się zamknęły i ich oczom ukazał się pokój z białymi ścianami i wielkim dywanem. Było wejście na górę, w lewo i prawo.
-Witajcie w stowarzyszeniu wampirów-powiedziała Bohdi.
W kierunku Kivana i reszty zaczęły iść dwa wampiry. Jeden z nich przypominał elfa a drugi był zwykłym człowiekiem.
-Witam jestem Khalid-powiedział elf i podał ręke Kivanowi-a to jest Puk.
-Witam jestem Kivan a to Tom i Ornal.
-Witajcie w naszym stowarzyszeniu. Czujcie się jak u siebie w domu.
-Dobrze już-powiedziała Bohdi-idźcie już.
-Jak rozkarzesz-wampiry ukłoniły się i poszły.
-Co to wszystko ma znaczyć?-spytał się Kivan-nie robicie nas w konia?
-Ależ z kąd...
Bohdi odprowadziła ich do stołu i razem usiedli. Po chwili zjawiła się inna wampirzyca.
-Co podać?
-Mi wino a wam?
-Nam też jeśli jest....
Służka oddaliła się.
-A więc wyjaśnie wam czemu tu siedzimy-zaczeła Bohdi-wampiry kiedyś miały prawa na równi z ludźmi ale gdy zaczęto tępić magów król wygnał nas i ogłosił, że wampiry są oficialnymi wrogami królestwa. Dlatego siedzimy w tej krypcie i pomagamy buntownikom takim jak wy. Widziałam, że ździwiliście się, że nie pije krwi. Mogę ale tylko z ciała ale te mity to przesada. Jesteśmy równie cywilizowani co ludzie.
-Właśnie się przekonałem-powiedział Kivan.
Pili i rozmawiali a czas mijał i mijał aż nadszedł wieczór. Tom i Ornal dostali pokój razem a Kivana prowadziła Bohdi. Gdy doszli trafili do pokoju z wielkim łóżkiem i stołem z dwoma fotelami.
-Ja tu śpię?-spytał Kivan.
-Nie. MY tu śpimy-powiedziała z lekkim chihotem Bohdi.
Kivan nic nie mówiąc zjął katanę i szatę zostając w czymś w majtkach a Bohdi usiadła na łóżku i przyglądali się sobie. Wampirzyca zaczęła z wolna zdjemować ubranie aż została goła.
-Dalej...mamy całą noc...


C.D.N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 08:31, 06 Cze 2009    Temat postu: Wojny Magów

Nie łączyć postów.
Rozdział III
W biurze Ulricha panował chaos. Wszędzie leżały papiery które czarodziej miał wypełnić przed końcem miesiąca.
-Dość! Dość!-zaczął krzyczeć.
Odrzucił stertę papierów i wyszedł na balkon z którego miał widok na całą dzielnice rządową. Ktoś zapukał.
-Można?
-Tak wchodź Lane.
Młody czarodziej wszdedł poczym zamknął drzwi. Nie zdziwił go chaos w biurze nauczyciela. Bunty ostatnio są coraz trudniejsze do ztłumienia co za tym idzie, są większe zniszczenia czyli dodatkowe papiery. Jeszcze jak by tego było mało dla Ulricha jest on dowódcą batalionu Czarodziejów tłumiących bunty. Papiery nawet są w błachych sprawach np. zbite okna i trupy przed drzwami". Często Ulrich na nie nieodpowiada ale raz nie odpowiedział na skargę ambasadora Królestwa Kargafów co mogło spowodować wojną. Lane zaczął zbierać papiery i odkładać na biurko.
-Po co tu przyszedłeś?-spytał Ulrich patrząc w niebo.
-Zamieszki przy bramie miasta zostały stłumione. Ale paru udało się uciec.
-Dobrze. Jakie zniszczenia?
-Napewno mam powiedzieć Ulrichu? Niechce cie dobijać.
-I tak jest dostatecznie kiepsko. Mów.
-Jeden z buntowników nie zapanował nad żywiołakiem ognia i ten spalił cały dom. Potwora udało się unieszkodliwić ale gdy domownicy wrócili nie byli zadowoleni.
-Heh...jak myślisz czy buntownicy zwyciężą?
-Jeśli tak dalej będzie...to raczej tak.
-Zauwarz Lane, że największe zniszczenia i najczęstrze bunty wywołują ludzie w czarnych kapturach z katanami na plecach. Jeśli odnajdziemy ich kryjówkę to możemy zakończyć bunty.
-Ale jak mamy znaleść? Przecierz wiesz Ulrichu, że czarodzieje nie są od śledctwa.
-Może nie ale znam jedną Elfkę która napewno zgodzi się nam pomóc.
-Nie myślisz chyba...
-Tak Lane...o nią mi chodzi...
-Wiesz chyba, że jak jej dadzą więcej kasy to mamy przekichane...pamiętasz chyba...
-Gwarantuje ci, że nie dadzą jej więcej. Zostaw to mi.
-Dobra...
Lane wyszedł z biura i skierował się do sali treningowej.
-To sie źle skończy-powiedział w myślach Lane.
Kivan kiedy się obudził zobaczył, że Bohdi niema. Wstał ubrał się i poszedł do salonu gdzie spotkał Orlana i Toma popijających wino.
-Cześć Kivan-powiedział Tom kiedy zobaczył Kivana.
-Cześć Tom, cześć Orlan. Widzieliscie Bohdi?
-Tak. Kazała przekazać ci to-Orlan dał Magowi list.
Kivan przeczytał go poczym na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Co napisała?-spytał Tom
-Choćcie.
Tom z Orlanem poszli za Kivanem do ściany w pustym pokoju.
-I co tutaj robimy?
-Cicho-powiedział Kivan.
Zaczął ręką obmacywać ścianę aż wcisnał jedną cegłę która otworzyła tajne drzwi na górę.
-Idziemy.
-Dobre!-krzykneli jednocześnie Orlan i Tom.
Wyszli do Dzielicy Mostowej za opuszczony dom.
-Jesteśmy na mojej dzielnicy.
-To...-Orlan ściszył ton-...tu jest siedziba Czarnych Magów?
-Tak i mam dla was propozycję.
-Jaką?
-Skoro wiecie o Czarnych Magach to chcecie do nich dołączyć?
-My?-powiedzieli równocześnie.
-Niewiele magów jest w stanie przeżyć z pająkami.
-Dobra!-znowu powiedzieli równocześnie.
Kivan przeteleportował ich do swojego pokoju.
-Ciekawe jak zareagują na to, że żyje!
Tym czasem w salonie siedziby Asgharot opracowywał atak na kryptę do której wczoraj dostał się Kivan. Mag przeteleportował się przed drzwi i zapukał.
-Markus otwórz.
Markus podszedł do drzwi.
-Kto tam?
-Ku*wa! Otwieraj to ja!
Markus skamieniał.
-Kto to Markus?-spytał Jached?
-Zobaczcie sami.
Mag otworzył drzwi i wszyscy zobaczyli Kivana.
-Co myśleliście, że nieprzeżyje?
Wszyscy rzucili się na Kivana. Gdy udało mu się odgonić przyjaciół przedstawił Orlana i Toma któży zostali chętnie przyjęci do organizacji.
Noc. Ulrich z Lanem stali w ciemnym korytarzu slumsów i czekali na gościa.
-Napewno jesteś pewien?-spytał Lane.
-Jeśli jeszcze raz sie mnie spytasz to skończysz jak ten dom przy bramie miasta.
-Nic niemówiłem...
Do ulicy weszła postać z obcisłym skórzanym strojem z kapturze na głowie. Po dużych piersiach można było poznać, że to kobieta. Przystaneła metr od Czarodziejów.
-Jestem a teraz powiedz ile mi zapłacisz...
-Eli poczekaj najpierw powiem ci o co chodzi.
Elfka w jednej sekundzie przystawiła długi sztylet do szyji czarodzieja a Lane wycelował w nią Magiczny Pocisk.
-Już nie jesteś dla mnie taka szybka-powiedział Lane.
-Widać tak-powiedziała Eli chowając sztylet i zdejmując kaptur. Jej blond włosy zsuneły się w dół-O co chodzi?
-Musisz wytropić Asgharota. Chyba pamiętasz go?
Eli zaczęły przypominać się noce z Asgharotem-Jak mogłabym zapomnieć...
-Zbuntował się i stworzył jakąs organizacje która odpowiada za najgroźniejsze bunty. Nie znamy jej nazwy ale wiemy, że jej członek ma czarną szatę z kaptrem i katanę.
-Dobra. Ile mi zapłacicie?
-50000
-Ulrich! Aż tyle?-sprzeciwił się Lane.
-Uwierz mi Lane...warto...-Czarodziej rzucił mieszek Elfce.
Eli złapała mieczek i schowała go-Ulrich ma rację Lane...warto...

C.D.N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin