Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prace BlackFajera aka Dracka aka Everetioza

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlackFire
Paladyn


Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Elbląg
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:31, 12 Sty 2011    Temat postu: Prace BlackFajera aka Dracka aka Everetioza

Kolejne opowiadanie. Poprzedniego jeszcze nie skończyłem, ale stwierdziłem że z tym poprzednim, nie da się zrobić już nic. Po prostu nie miałem pomysłów. Mam nadzieje że rozumiecie...

Prolog

Ranek już wstawał nad pięknym miastem Ewengarden. Fale, które widać było z okien domów w porcie, powoli się uspakajały. Deszcz przestawał padać,a słońce zaczynało się wynurzać zza burzowych chmur. Jednym słowem, zapowiadało się na przepiękny dzień. Przed murami tego przepięknego miasta, a dokładniej to przy bramie, pojawił się wędrowiec z daleka... Jak wyglądał owy człowiek? Groźnie. Tak mógłbym rzec. Był odziany w czarną szatę z kapturem. Widać było, iż nie ma na sobie tylko szaty. Rzeczywiście tak było. Pod szatą, zauważyć można było coś w rodzaju zbroi... Mimo mizernego wyglądu owej zbroi, była ona dość wytrzymała. Składała ona się na pewno ze skóry, bliżej nie zidentyfikowanego zwierzęcia. Ale wiadomo oczywiście było, że skóra była twarda. Bardzo twarda. Na ramionach owego pancerza, były ćwieki. Metalowe, bardzo ostre ćwieki. Buty były, jak można było się domyślić z ich wyglądu, wygodne. Też były koloru ciemnego. Spod kaptura wędrowca, widać było brązowe włosy. Były długie. Sięgające do ramion. Oczu, jak na razie, nie było widać. Ale można było zauważyć dużą, paskudną bliznę na prawym policzku i zarost na brodzie. U pasa człowieka, widać było miecz... Piękny, długi miecz pokryty tajemniczymi runami. Strażnik nie był w stanie ich rozczytać. Miecz wyglądał na robotę krasnoludów, co było dziwne, gdyż te krasnale preferują raczej topory... A właśnie, strażnik i brama! Strażnik bramy, którego imienia nie znam, stał sobie właśnie przy wielkiej bramie prowadzącej do miasta. Wędrowiec spojrzał się na człeczynę, ubraną w biało czarną zbroję, z herbem państwa na klatce piersiowej. Herbem były dwa czarne ptaki, kruki najprawdopodobniej, odlatujące na tle czarnej nocy... Strażnik był sam.
-Nie straszno ci tak panie strażniku, stać samemu przed murami miasta? Pana koledzy, zapewne siedzą sobie w karczmie, lub patrolują miasto, a pan tu musi tak sam stać...-Rzekł nieznajomy lekko się uśmiechając. Głos miał mocny... Mocny, męski bas.
-Jam strażnik miejski! Bać się nie mogę.-Odpowiedział krótko, bez jakichkolwiek emocji w głosie strażnik.
-Phi... Dobre sobie.-Rzekł tajemniczy człowiek... A właściwie to prychnął.-Każdy się może i powinien bać. Więc, nie straszno tu tak panu?-Dokończył.
-Nie... I nie zaczynaj mi tutaj filozofować. Wchodź pan i nie tarasuj drogi!
Nieznajomy nic nie powiedział.Miał chęć po prostu sięgnąć po miecz i wystraszyć strażnika, lecz tego nie zrobił. Podszedł wolno, do wielkich drewnianych drzwi osadzonych w ogromnym murze. Na górze tego muru, były dwie wieżyczki,a w nich, jeżeli ktoś miał dobry wzrok, mógł zobaczyć od jednego, do trzech strażników miejskich z łukami. Oczywiście na całym murze było tych wież więcej, ale nie chcę mi się ich wszystkich opisywać, bowiem jest ich wiele. Dodam tylko że każda wieża, jak i cały mur, była z kamienia a dach był również z czegoś, przypominającego kamień. Otworzył kolosalne drzwi, które pomimo swego wyglądu, łatwo się otwierało.No i... Udało się. Po długiej wędrówce konno, dostał się do miasta Ewengarden. Dodam że obecnie konia nie miał, gdyż zwierz mu najzwyczajniej w świecie... Zwiał. Mężczyzna spojrzał się na pierwszy budynek, jaki stał na tej uliczce. Budynek był mały, gdyż był to naj zwyczajny w świecie dom rodzinny. Szedł dalej uliczką, która z powodu wczesnej pory była pusta, patrzał na budynki aż w końcu zobaczył budynek, na którym pisało "Zamtuz". Spojrzał z żalem na ową budowle, która jak wszystkie w tym mieście, była z drewna. Chciał wejść, lecz pomyślał "Nie, nie, nie. Wpierw sprawa z ojcem. Później przyjemności". Następnie dalej kierował się przez ulice, tak dobrze znanego mu miasta. Miasta w którym się wychowywał, aż do szesnastego roku życia. Mijał kuźnie, krany, świątynie aż wreszcie dotarł... Wielki, kamienny dom zwracał uwagę, na siebie, przy tych wszystkich kamiennych, lecz małych domach które stały w okół niego. Przed domem, był duży ogród, z różnorakimi kwiatami. W owym ogrodzie, stała tabliczka z napisem "Dom rodziny Argans". Bohater zbliżył się do tabliczki... Westchnął...
-Psia mać. Jak ja nienawidzę tego miejsca....-Zaklął pod nosem.
Koniec końców, musiał tam wejść... Chciał wykazać tą iskierkę przyzwoitości i wejść do tak nie lubianego przez niego miejsca, by uszczęśliwić jedną, umierającą osobę... Podszedł do dużych, drewnianych drzwi z wybrukowanymi literami "Argans", na środku. Napis był wykonany ze złota... Pociągnął za żelazną klamkę. Drzwi otworzyły się skrzypiąc. Znalazł się w środku. Zamknął drzwi, po czym usłyszał starczy i słaby głos...
-Kto tam?
Nie odpowiedział. Szedł dalej, mijając drewniane schody, prowadzące na drugie piętro domu. Przeszedł cicho do drugiego pokoju, w którym zobaczył starca, rasy ludzkiej, leżącego na dużym łóżku. Starzec nie wyglądał na takiego, który byłby w pełni sił... Oddychał ciężko... Ogółem mówiąc, był umierający. Spojrzał się piwnymi oczyma, na przybysza. Uśmiechnął się lekko. Widać było, iż starzec nie ma kilku zębów...
-A więc jednak przyszedłeś...-Powiedział ciężko. Ledwo co oddychał.
-A przyszedłem... Chciałem wykazać się choć odrobinką przyzwoitości, którą Ty i tak gardzisz..-Odpowiedział Wędrowiec cicho. Co prawda było to cicho, ale starzec to usłyszał.
-Synu...-Zaczął stary mężczyzna. Jednak nie zdążył dokończyć zdania.
-Nie nazywaj mnie tak.-Urwał mu mężczyzna.
-Niech Ci będzie... Ale powiedz mi proszę, czemu nie możesz być tacy jak inni, chociaż w tej chwili, kiedy widzisz mnie umierającego?
-Dobre pytanie... A dlaczego Ty nie możesz być jak inni... Ojcowie?
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie...
-A gówno mnie to obchodzi.-Rzekł już poddenerwowany przybysz. Rzadko kiedy co, pokazywał że się złości... Więc, musiała być to wyjątkowa sprawa.
-Dobrze, skończmy ten temat. Wiesz że jutro są trzydzieste urodziny twej siostry?-Zapytał z nadzieją starzec. Jego oddech stawał się co raz cięższy... Ledwo co mówił.
-Dobrze wiesz, że Aria mnie w ogóle nie obchodzi.
-Przykro mi że tak mówisz. A... Dlaczego My cię w ogóle nie obchodzimy?
-Trzeba było mnie nie wyrzucać z domu...
-Zamknij się.-Rzekł staruszek..
Zapadła nie zręczna cisza... Nikt nic nie mówił, przez pewien czas. Ową ciszę, przerywało jedynie miarowe stukanie deszczu o okno... Nieznajomy spojrzał w stronę okna, na którym stała pewna piękna roślinka. Na dworzu zaczął padać deszcz. I to porządnie.
-Przepraszam.-Rzekł Ojciec, do kogoś, kogo najpierw nazwał swym synem.
-Nie przepraszaj... Nic Ci to nie da.-Odpowiedział po krótkiej chwili Brązowo Włosy mężczyzna. Wziął sobie jabłko, które było w koszyku, znajdującym się na stole. Natomiast stół, znajdował się zaraz przy łóżku, na którym leżał staruszek. Usiadł na krześle przy łóżku, po czym począł gryźć jabłko. Czekał na odpowiedź Ojca...
-Szkoda... Może jednak?
-Nie. Te lata samotności zrobiły swoje. Ja nikomu nie wybaczam. Zmieniłem się.
-Widzę... I widząc że się zmieniłeś, zrozumiałem dlaczego tu przyszedłeś.
-Ciekawe... No, dlaczego tu przyszedłem?
-Liczysz na to, że dostaniesz coś w spadku. Ale rozczaruję Cię Synu... Nie zapisałem ci nic.
Prychnął. Nie miał zamiaru, przychodzić do ojca po jakiś tam spadek, czy coś w tym rodzaju, ale jednak... Żywił nadzieje, że może jednak coś dostanie. Nadzieja prysła.
-Ciekawe stwierdzenie. Niestety nie trafne.-Skłamał.
-A ja sadze że trafne.
-To się mylisz. Żegnaj... ojcze.-Rzekł po czym wstał z krzesła. Staruszek chciał wstać i go powstrzymać, ale nie dał rady. Położył się znów na łóżku. Bohater szedł już ku drzwiom. Chciał jak najszybciej stąd wyjść.
-Nie odchodź...-Usłyszał głos Ojca. Zignorował to. Otworzył drzwi i wyszedł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BlackFire dnia Nie 16:22, 08 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Wrzód(Zbanowany)


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Okolice Płocka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:33, 13 Sty 2011    Temat postu:

Nawet fajne, dostrzegłem tylko kilka literówek, ale to drobnych. Nie mam się do czego przyczepić, szkoda tylko, że ciut przy dużo rozmów jak na prolog. Ostateczna ocena to 8/10, czekam na następne części.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nardia....!!
Uczeń miecza


Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:52, 14 Sty 2011    Temat postu:

Ciekawie się zapowiada. Ale ciut mało akcji, kilka literówek, no i trochę przydługie opisy. Chcesz to mogę Ci napisać parę tytułów, czy je wykorzystasz, nie wiem:
1 Podróż wędrowca ( albo słowo "wędrowiec" zamień imieniem bohatera )
2 Wędrówka do Ewengardu
3 Idąc przez ( tu możesz wpisać nazwę całej wymyślonej przez Ciebie krainy)
Narazie trudno jest wymyśleć tytuł jeśli nie zna się Twoich dokładnych planów dotyczących opowiadania Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amer_GoT
Adept walki


Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z Wrzoda
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:12, 14 Sty 2011    Temat postu:

Nardia....!! napisał:
tytół Smile


Rolling Eyes

A mówisz o literówkach :s.

Ogółem nieźle, nieźle. Można spytać ile pisałeś? Zapowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że skończysz całość. Co do dialogów. Dobrze, że dużo, bo to skróca all, co lubię Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFire
Paladyn


Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Elbląg
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:17, 14 Sty 2011    Temat postu:

Dzięki za uwagi. A co do tego, ile pisałem to około tydzień. 3 dni szukałem weny, a potem ją przelałem na komputerowy papier Wink A i jeśli chodzi o tytuły, to możliwe że wykorzystam "Podróż Wędrowca", ale zmienię ją trochę na "Droga Wędrowca".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bedivere
Adept walki


Dołączył: 20 Sie 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Bielsk Podlaski
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:18, 14 Sty 2011    Temat postu:

Zaczynając ten głupi post z oceną na końcu, chciałbym skomentować kawałek wypowiedzi Nardii:
Cytat:
trochę przydlugie opisy

Długie opisy to coś dzięki czemu opowiadanie nabiera koloru i wykształca ręce i nogi. Bez nich twór byłby dwa razy krótszy, głupszy i gorszy. Smile
Ktoś się sprzeciwia? Razz Nie? To zaczynamy ocenę prologu, bardzo dobrego prologu. Pełnego długich i świetnych opisów, które lubię i cenię w opowiadaniach. Wszystko i wszystkich znakomicie przedstawiłeś, więc prolog nabrał odpowiedniego kształtu. Twór dopełniły dialogi w niewielkiej ilości, ale za to się chwali. Śmiało mogę zaproponować ocenę 8/10. Czemu tylko osiem? Ano, zdarzały się czasem błędy językowe. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFire
Paladyn


Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Elbląg
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:52, 17 Lut 2011    Temat postu:

Rozdział I, część pierwsza: Spotkanie

-Eee... Podać coś może panu?-Zapytało nie pewnie... Coś... Owym cosiem, był gnom który stał właśnie obok bohatera. Gnom, jak można się domyśleć, był bardzo niski. Nie miał żadnego miecz, czy coś w tym rodzaju. Na głowie miał czarny kapelusz, spod którego widać było trochę czarnych włosów. Na brzuchu miał biały fartuch, splamiony w niektórych miejscach różnymi rzeczami. Były to mniej więcej plamy po piwie, soku, pieczeni i innych. Gnom, był właścicielem skromnego przybytku w którym właśnie przebywał wędrowiec.
-Nie, na razie nie. Dziękuję.-Rzekł znudzony, rozglądając się po karczmie. Karczma była spora, ale prawie pusta. No... Poza jednym krasnoludem, znajdującym się przy jednym ze stołów, ale ten bardzo był pochłonięty... Pracą, jaką było uporczywe dłubanie w nosie, że nie sposób go było dodać do obecnych.
-W porządku. Gdyby czegoś pan potrzebował, proszę wołać!-Rzekł gnom, po czym pomaszerował wesoło do lady, na której siedział, bo w innym wypadku nie było by go widać.
Bohater położył głowę na pięknym drewnianym stole, przy którym właśnie siedział i począł się dalej rozglądać. Zauważył schody, prowadzące na drugie piętro karczmy. Widział dwie, ludzkie kobiety zajęte różnymi czynnościami. Jedna, ta wyższa blondynka, pochłonięta była zamiataniem przybytku. Natomiast druga, ta niższa brunetka, rozglądała się po całej karczmie. Obie miały pokaźne piersi, na co nawet krasnolud pochłonięty swą czynnością zwrócił uwagę. Prócz tych wszystkich rzeczy, wędrowiec spostrzegł także sporą ladę, na której siedział ów gnom. Jak prawie wszystko tutaj, wykonana była z drewna. A drzwi... Drzwi były zwyczajne. Normalne drzwi, prowadzące do normalnej gospody.
Bohatera ogarniało co raz większe znudzenie... Od czasu wyjścia z domu ojca, co raz bardziej się nudził. O dziwo.. O dziwo nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Nie miał ich nawet wtedy, kiedy spotkał przed drzwiami domu kobietę gdzieś w okolicach trzydziestu lat, posiadającej długie, gęste blond włosy w których miała kwiat róży. Nie miał wyrzutów sumienia, gdy rozpoznał w niej swoją siostrę, a ona go nie rozpoznała. Jednak lata samotności, na prawdę potrafią zrobić swoje. Denerwowało go natomiast to, że jest już godzina dziesiąta nad ranem, a karczma jest pusta! Począł się zastanawiać, po co w ogóle przyjechał do tego miasta... Wstał gwałtownie. Rozejrzał się jeszcze raz po przybytku. Blondynka zamiatająca gospodę spojrzała się na niego. On tylko pomachał jej ręką i wyszedł.
Znajdował się teraz, w miejscu gdzie było wyjątkowo dużo kramów kupieckich i jedna Świątynia. O dziwo, kramy były puste, a ze Świątyni nie było słychać żadnych nawoływań kapłana...
Krzyk
Bohater usłyszał piskliwy, ale donośny krzyk kobiety. Mimo tego że był donośny, trudno było go usłyszeć gdyż był zagłuszany słowami jakiegoś mężczyzny, mówiącego dość głośno i mocno. Dziwił się, że nie usłyszał tego jeszcze w karczmie. Nie zastanawiając się dalej, wędrowiec poszedł szybkim krokiem w stronę owych krzyków. Mijał kręte uliczki miasta, różne domy aż dotarł w to miejsce... Otworzył szeroko usta, gdy tylko zobaczył tłum stojący przed miejscem, gdzie zazwyczaj dokonywana była zgzekucja. Tłum był po prostu... Wielki i gęsty. W owym tłumie, zauważyć można było gnomy, krasnolud, ludzi, elfy, gobliny, orków, skrzaty i inne, stworzenia. Wszyscy stali tak przed miejscem do egzekucji, po to by zobaczyć... Wysokiego rycerza, o niebieskich oczach i blond włosach. Rycerz na twarzy miał kilka blizn, co znaczyć mogło o tym, że kilka walk ma za sobą. Ów rycerz, wyglądał gdzieś na trzydzieści, góra trzydzieści cztery lata. Zbroja jego, lśniła w słońcu. Na plecach miał sporej wielkości miecz i tarczę. Miecz, jak trafnie spostrzegł bohater, również lśnił w słońcu i był to miecz, którego używa elita wojsk Królestwa Okrips. Czyli Rycerz, był z innego Królestwa, niż nasz bohater... Obok owego mężczyzny, nawołującego do ludzi, widać było kobietę. Młodą, wyglądającą gdzieś na około dwadzieścia sześć lat kobietę, przywiązaną do wielkiego pala. Kobieta miała rude, długie i gęste włosy oraz piwne oczy... Mimo tego co się dzieje, kobieta siedziała spokojnie.
-Ta dziewka, rzuca bezbożne czary! To bezbożna wiedźma! Spalmy ją! Kto jest za?!-Krzyczał głośno mężczyzna. A rzekoma "Wiedźma" jedynie uśmiechała się w jego stronę. Tłum krzyczał głośne "Ja!", natomiast bohater stał tylko i obserwował. "Nie ma to jak palenie czarownicy... Po prostu ubaw po pachy"-pomyślał. Odwrócił się, miał już iść ale... Ale coś go powstrzymało. Coś nie pozwoliło mu iść dalej. To coś, kazało mu stać, tak jak stoi... Próbował iść dalej, ale najzwyczajniej w świecie nie mógł. Starał się opierać, lecz nie dał rady przezwyciężyć tego czegoś. Odwrócił się więc posłusznie i dalej obserwował sytuację. Mężczyzna dalej, krzyczał wniebogłosy jaka ta kobieta jest zła i że trzeba ją spalić, na co większość tłumu się zgadzała... Większość. Inni bowiem, przysłuchiwali się tylko temu wszystkiemu i tak jak bohater, wzdychali tylko. Rycerz, jak się zdawało bohaterowi, miał zamiar tylko gadać i wykrzykiwać różne słowa wniebogłosy, gdyż nie przeszedł jeszcze do rękoczynu i tym podobnych...
-Ogień powinien ją pochłonąć, nim zdąży z nas tu wszystkich zrobić żaby...-Ciągnął dalej, trzymając miecz w górze.-Na takie jak Ona, to trzeba uważać. Gdy tylko z oczu taką stracisz, słyszysz jak pomrukuje, a dalej... A dalej jest tylko rechot żaby. Dlatego powiadam wam, spalić dziewkę! Niech no tutaj któryś z was, możni obywatele da mi jakąś pochodnię!
Uśmiech na twarzy "Wiedźmy" zbledł, jak można było bez trudu zauważyć. A dlaczego? A dlatego, że przez tłum gapiów zaczął przeciskać się jakiś smarkacz niosący w ręku pochodnię. Smarkacz miał krótkie, rude włosy, mnóstwo piegów na nosie i całą twarz w pryszczach. Na jego ustach, widniał uśmiech... Uśmiech, albo raczej podekscytowanie tym, że zaraz zobaczy palącą się Wiedźmę. Młodziak podał "Szlachetnemu Rycerzowi" ową pochodnię, która nawiasem mówiąc paliła się już bardzo mocno, a ten podniósł ją ku górze i zaczął krzyczeć "Spalić!". Więzy na rękach młodej kobiety, która za dosłownie chwilkę miała zostać pozbawiona życia, poruszyły się nagle. I w tym momencie... I w tym momencie coś stało się z Brązowo-włosy. Począł przepychać się przez tłum, aż dotarł do miejsca skąd do Wiedźmy i Rycerza, dzieliło go dosłownie kilka kroków. Rycerz już miał zamiar podpalić wiedźmę, kiedy to na miejsce zbrodni wskoczył bohater. Podbiegł natychmiastowo do nic niepodejrzewającego rycerza. Wyciągnął miecz i przystawił mu go do gardła... Szlachcic gdy tylko poczuł oręż przy swym gardle, przełknął ślinę i nawet się nie odezwał. Bohater wytrącił mu z ręki pochodnie.
-Zostaw tę kobietę w spokoju, bydlaku. W przeciwnym wypadku... Chyba nie muszę Ci mówić co się stanie jeżeli tego nie zrobisz, prawda?-Rzekł ozięble. Jeszcze bardziej ozięble, zacisnął miecz na klindze miecza. Runy na ostrzu natychmiastowo się zaświeciły na różne kolory. Jedna była żółta, jedna niebieska, jedna czerwona a jeszcze inna złota. Po prostu zaczarowany oręż, jakby to powiedział jakiś wieśniak nie znający się na mieczach. Rycerz przytaknął znów przełykając ślinę. Spróbował lewą ręką sięgnąć noża który miał u pasa, lecz nie udało się... Bohater dotkliwie kopnął go w ową rękę.
-Nie próbuj mi takich sztuczek. Hej, Ty szczylu! Rozwiąż ją!-Rzucił w stronę młodziaka który przed chwilą podał rycerzowi pochodnię. Pryszczaty młodzieniec, po chwili zastanowienia, wyjął mały nożyk, podszedł do Wiedźmy i rozciął węzły na jej rękach. Kobieta uśmiechnęła się uśmiechem typowo tryumfalnym, po czym podeszła do bohatera i szepnęła mu na ucho "Zostaw go. Chodź ze mną". On posłuchał i oczywiście poszedł za nią. Tymczasem, za plecami bohatera, rycerz wyciągnął broń... Biegł za ni, by go zaatakować lecz... Lecz nie zdążył. Nim się obejrzał, miał w szyi dwa sztylety, rzucone przez nieznajomego, który przed chwilą chciał go zabić... Szlachcic opadł sztywno na ziemie... Był martwy... Przy nim znalazł się młodzieniec szlochający nad jego ciałem. "Tato, tato wstawaj!"-Mówił pełen rozpaczy... Ojciec nie wstał...
Całemu temu zajściu przyglądali sie mieszkańcy, którzy nawet nie zareagowali... Pozwolili Wiedźmie i wędrowcu pójść dalej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFire
Paladyn


Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Elbląg
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:28, 08 Maj 2011    Temat postu:

Post pod postem... Tak się zdarza niestety. Zmieniłem nazwę tematu, bo będę tu dodawał wszystko. Począwszy od opowiadań skończywszy na grafice. Tym razem jest to recenzja.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gothic 2 Noc Kruka-Returning(Modyfikacja)

Returning, to kolejny mod-dodatek do znanej gry Gothic 2 Noc Kruka. W modyfikacji wcielamy się w dobrze nam znanego, Bezimiennego bohatera. Fabuła z podstawki nie zmienia się w jakikolwiek sposób, pomijając fakt, że po pokonaniu Smoka-Ożywieńca gra się w cale nie kończy! Mamy do dyspozycji siódmy, ostatni rozdział o którym nie chcę za dużo mówić. Dodano kilka nowych lokacji, takich jak: Fort Paladynów(coś wspaniałego), Obóz Sekty(Ahh... Ten klimat obozu na bagnie w G2NK... Coś niesamowitego!), Dolina Cienia(Sami musicie to zobaczyć), Stara Kopalnia, Bagno(Jest za palisadą orków. Tak, dobrze przeczytałeś. W modyfikacji za palisadą orków jest mnóstwo terenu), Wolna Kopalnia, powiększony posterunek orków na przełęczy do Górniczej Doliny. Jest tego jeszcze wiele, wiele więcej ale jako że nie chcę psuć zabawy przy odkrywaniu nowych terenów, nie chcę wam tu wszystkich wypisywać : P. Ponadto, twórcy dodali kilka nowych Gildii. Jeżeli tęskniłeś za byciem Strażnikiem Świątynnym/Guru, lub jeżeli chciałeś znów zostać Nekromantą bądź Magiem Wody, ta modyfikacja jest właśnie dla Ciebie! Wszystkie te gildie zostały dodane! Wprowadzono też kilkadziesiąt mniejszych zmian, ale te sami powinniście odkryć.

Co można jeszcze powiedzieć o tym modzie? A bardzo wiele rzeczy. Rosjanie znów pokazali swoją zarypistość, tworząc najbardziej hardkorową modyfikację do G2NK jaką kiedykolwiek widziałem. Graczu, jeżeli uważałeś że zwyczajny Gothic 2 Noc Kruka był trudny, nie masz nawet co próbować grać w tą modyfikację, dopóki nie zmienisz zdania! Jednak jeżeli jednak zdecydujesz się zagrać, na pewno modyfikacja pochłonie cię w całości. Na samym początku nie idzie praktycznie żyć. Podczas naszej pierwszej potyczki, możecie zauważyć jakiś dziwny, zielony pasek u dołu ekranu... Jest to pasek wytrzymałości. Trzeba o niego bardzo dbać, bo gdy nic na nim nie będzie, nasz bohater może paść w walce ze zwykłym goblinem(Co nie jest teraz dziwne, gdyż gobliny potrafią narobić sporo szkód)! Samo dotarcie do miasta, już po prostu dla hardkorów. Jedziemy dalej. Jesteśmy w mieście i mamy nawet 30 punktów nauki( W Returning poziomy zdobywa się bardzo szybko). Wydajemy gdzieś z 15 i co widzimy? A to, że zabrakło nam pieniędzy oraz że mamy tyle samo punktów życia jak na początku, pomimo tego że zdobyliśmy kilka poziomów! W tym modzie, na prawdę da się odczuć kryzys który dosięgnął wyspę Khorinis. Za pięć punktów siły, musimy dać aż 100 sztuk złota, a że o innych umiejętnościach nie wspomnę. Możemy też nauczyć się kilku innych umiejętności, które zostały dodane.
Pomijając fakt iż modyfikacja jest bardzo trudna, to jest bardzo ciekawa. Przez nowo dodane lokacje, postacie, zadania i tak dalej, nie będziesz mógł się oderwać od grania. Tak więc, przejdźmy do oceny.

Plusy:
+Dodano sporo nowych lokacji
+Wiele nowych, ciekawych postaci
+Mnóstwo zadań
+Nowy Rozdział
+Dłuuuugość
+Nowe gildie
+I wiele, wiele więcej

Minusy:

-Poziom trudności jednak trochę za bardzo dla koxów.
-Lipne spolszczenie, ale przygotowywane jest profesjonalne(Pomagam przy nim)

Ogólna ocena: 8+/10


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BlackFire dnia Nie 16:28, 08 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cro
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 3371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:10, 09 Maj 2011    Temat postu:

Bardzo fajna recka, konkretna i dużo rzeczy dowiedziałem się o modzie.
Pisz dalej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin