Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowiadania science fiction

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aman
Obywatel


Dołączył: 15 Sty 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prandocin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:46, 03 Mar 2011    Temat postu: Opowiadania science fiction

Witam.

Od jakiegoś czasu tworzę opowiadania Sci Fi, postanowiłem się niektórymi pochwalić Very Happy.
Ale od razu uprzedzam, że pierwsze części mogą być naprawdę oczojebne, jednakże zrobiłem już dawno następne lepsze części, jednak na początek chyba będzie lepiej jak podam pierwszą część (to chyba na prolog wygląda xD).

War of the Universe. Rozdział 1.
Cytat:
Lewe skrzydło zniszczone sir! - odpowiedział pilot do generała, znajdujący się na orbicie Marsa w roku 2180. Wydawało się, że zaraz cała planeta wybuchnie, ponieważ były tylko wielkie wybuchy małych myśliwców. Orbita aż roiła się od obcej nieznanej dotąd rasy przez ludzi. Ludzie resztkami sił walczyli o Mars, jednak - bez skutku. Obca rasa opanowała Marsa zaledwie w dwie godziny, tyle wystarczyło do rozbicia wielkiej floty Ziemskiej.
Obca rasa szybko opanowała bazy na lądzie Marsa i przejęła kontrolę nad planetą.
Ludzie znajdujący się na Ziemi byli bezradni w stosunku do wojny z obcą rasą. Postanowiono zwołać tajną służbę, CBOPUS (Centralne Biuro Ochrony Planet Układu Słonecznego).
Ukatik, tak nazywał się strateg wojenny, który raz obronił Ziemię przed losem totalnej destrukcji. Właśnie na niego wszyscy z CBOPUS liczyli, że jakoś da radę stawić czoło inwazją. Jechał przez ulice Nowego Jorku ponieważ miał się stawić na zebraniu CBOPUS. W roku 2180 Nowy Jork wyglądał zupełnie inaczej... Budynki były 10 razy wyższe niż dzisiaj. Autobusy latały ponad budynkami, a lądowały w specjalnych przystankach zbudowanych właśnie dla nich. Samochody, można teraz powiedzieć, wyglądają jak mini - samoloty, które latają na specjalnej autostradzie. Po chodnikach przechadzają się roboty i ludzie, ale... Niekoniecznie trzeba było męczyć nogi, można przecież skorzystać z JetPacku, który lata na wysokości odpowiedniej dla bezpieczeństwa. JetPack, wygląda bardzo ciekawie;
Z tyłu silniki, z przodu "kierownica", w sensie jednego joysticka, którym jedna ręka człowieka mogła kierować JetPackiem. Były również stateczniki, które ułatwiały kierowanie.
Ukatnik w końcu dojechał do celu. Gdy wysiadł z samochodu, zobaczył przed sobą wielki budynek otoczony murem laserowym. W jego oczy wrzucił się również obraz bramy z kratami. Obok niej stali dwaj strażnicy w czarnych mundurach. W rękach trzymali oni ogromne karabiny plazmowe. Ukatik słyszał tylko szum przejeżdżających samochodów, tak to prawda, hałas był jedną z największych wad Nowego Jorku.
- No cóż, trzeba w końcu zabrać się do pracy - powiedział sobie cicho pod nosem, Ukatik. Po tych słowach ruszył pewnym krokiem do bram, kiedy był coraz bliżej miał dziwne przeczucie... Że zaraz coś się stanie.
- STAĆ! - oznajmił strażnik bramy.
- Witam was panowie - zaczął niepewnie Ukatik. - Nazywam się Ukatik i zostałem wezwany do CBOPUS na spotkanie. Czy może wiecie lub macie w planach napisane, że mam się zjawić?
Strażnik po wypowiedzi Ukatika, zaczął szukać jego imienia.
Po chwili oznajmił,
- Tak jest pan na liście. Możesz wejść.
- Dziękuje.
Ukatik od tej chwili uspokoił się. Gdy uniósł głowę do góry zobaczył ogromny napis "CBOPUS". Kiedy w końcu doszedł do wejścia budynku aż ciarki przeszły go po plecach, gdy na myśl przyszło mu jak będzie musiał ciężko pracować nad opracowaniem strategii na pokonanie nieznanej rasy, która zaatakowała Marsa.
Po otwarciu drzwi zobaczył ogromną salę. Gdy spojrzał do góry, wydawało się, że ta sala nie ma sufitu, a wszędzie latały tylko roboty i ludzie za pomocą JetPacków. Od razu zauważył dziwnego człowieka, ubrany był całkiem na biało, kolor jego włosów był dziwny czarno - żółty. Po chwili podszedł do Ukatika i powiedział,
- Tędy - wskazując palcem na czarne drzwi. Ukatik podszedł do czarnych drzwi, te po chwili otwarły się. Po otwarciu drzwi ukazał się okrągły stół i 26 krzeseł ułożonych wokół niego. Wszyscy już byli na swoich miejscach, czekali tylko na jednego człowieka - Ukatika.
- Dzień dobry panie Ukatik - odpowiedział przewodniczący. - Niech pan usiądzie. - dodał, wskazując na ostatnie krzesło. Sala była cała biała i pusta.
- Na początek zajmiemy się Marsem. - zaczął przewodniczący.
- Jak wiecie, Mars został podbity przez nieznaną jak dotąd nam, obcą rasę. Problem tkwi w tym, że ta rasa ma niezwykle rozwiniętą technologię. Każdy ich czołg może przetrwać w każdych warunkach! Podobnie jest z myśliwcami i krążownikami. - skończył, po czym wziął łyk wody z kubka. - Warto również dodać, że rasa jest niezwykle uzbrojona! Mają niezwykle silne działa plazmowe i pola siłowe. Ich przewaga liczebna jest ogromna... Szacuję się, że mają oni, 35 krążowników, 5 tysięcy piechoty i 1000 myśliwców - w porównaniu z naszą armią, to my jesteśmy dla nich zwykłym małym kamyczkiem. A w dodatku może ich być więcej. - oznajmił. - A więc, macie jakieś pomysły, aby wyzwolić Marsa, panowie? - dodał.
Wszyscy na sali tylko lekko się przeciągli i nic nie odpowiedzieli. Cisza ta trwała około 5 minut, aż Ukatik powiedział,
- Panowie! Musimy w końcu coś zrobić, przecież tam giną ludzie.
- Na sam początek trzeba zająć się, czy mamy jakąś ostatnią bazę na Marsie, a więc? Jest taka? - zapytał.
Przewodniczący machnął ręką i nagle pojawiła się mapa całego Marsa. Na mapie zaznaczone były zniszczone i ocalałe bazy.
- A więc jednak jakaś jest... Ale jak widać długo ona nie przetrwa, ciągle nachodzą na nią jakieś ataki. Hmmm... Mamy jakiś kontakt z bazą? - zapytał zdenerwowany Ukatik.
- Niestety nie... Wszystkie satelity zostały zniszczone, przez które mieliśmy kontakt z Marsem. - odpowiedział przewodniczący.
Ukatik nie miał żadnych pomysłów, inni z resztą też. W końcu po dłuższej chwili ciszy wstał Waskin (Minister obrony układu słonecznego) i powiedział,
- No cóż... Będziemy musieli użyć projektu Solariq, aby wyzwolić Marsa przed losem totalnej utraty kontroli.
- Jaki projekt? Co to jest? - wstał szybko Ukatik, a za nim przewodniczący i zadał to samo pytanie.
- Panowie.Ten projekt zaczeliśmy robić od roku 2179, co prawda nie jest do końca skończony, ale można go użyć jako broni ostatecznej. Działa on bardzo boleśnie, ponieważ niszczy wszystko co znajduję się na powierzchni planety i niesie totalne znisczenie.
- Sprzeciw! - wykrzyknął Ukatik. - Chcę pan zabić 2000 tys ludzi?
- To lepsze niż, żeby zginął cała cywilizacja ludzka - oznajmił Waskin.
- Jesteś egoistą. Tam są ludzie, nasi bracia. Musi być inne rozwiązanie... - oznajmił Ukatik.
Nagle do sali wpadł informatyk, wydywał się być bardzo zdenerwowany.
- Panie przewodniczący! Udało nam się nawiązać kontakt z bazą na Marsie! - wykrzyknął.
Wszyscy nagle wstali z krzeseł i patrzyli się na siebie z niedowierzeniem.
- Co? Jak? A z resztą, nieważne! Szybko chodźmy do pomieszczenia z komputerami - powiedział, po czym wszyscy szybko wyszli z białej sali i pobiegli w kierunku pomieszczenia informatyków.


Dla ciekawych mogę podać blog, gdzie zamieściłem następne części ---> [link widoczny dla zalogowanych]
Oczywiście będę tutaj zamieszczał kolejne prace.
Zapraszam do oceny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hidden
Wojownik


Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:24, 03 Mar 2011    Temat postu:

Przyznam szczerze - nie jest za dobrze. Nie widziałem twoich najnowszych dzieł (wybacz, mam trochę nauki na jutro i nie za bardzo chciało mi się to przerabiać. Może jutro?) więc będę bazował tylko na zamieszczonym przez ciebie wstępie.
Przede wszystkim - powtórzenia są twoją plagą. Nie będę ich tutaj podawał, ponieważ zajęłoby to zbyt dużo miejsca. Poza tym, pewnie już je wyłapałeś. Do liczebników nie będę się przyczepiać, bo widzę, że już to poprawiłeś. Szczególnie razi w oczy niepoprawne stosowanie wyrazów, lub szyk przestawny zdania. Naprawdę źle się to czyta. Nie mówiąc już o opisach, które są na przemian nie za dobre, bądź niepotrzebne.
Co do fabuły - jak na razie standard gatunku. Nieznana rasa atakuje ludzkość, jest źle, sytuacja krytyczna, tylko jeden człowiek może uratować ostatnią bazę na Planecie X (w tym przypadku pod "x" wstawiamy "Mars")... No, ale nie ocenia się książki po wstępie. Zobaczę jak to poprowadzisz. Jak na razie nie podobają mi się bohaterowie. Tak, wiem, że ciężko zmieścić charakter bohatera w kilku linijkach prologu, ale to co pokazują sprawia, że mogą być z siebie dumni - nie często trafiają się tak niecharyzmatyczni i, przepraszam za wyrażenie, głupi przywódcy. Oczywiście główny bohater wali pseudo-moralne gadki o tym, że nie można używać projektu Solariq na obywatelach. Gdyby był takim dobrym strategiem, jak przestawiłeś go na początku, powinien walnąć coś w stylu: - Weź sobie schowaj to swoje narzędzie masowej destrukcji. Dajcie mi informacje o rozmieszczeniu wroga, ich słabych punktach itp.
Nie jest tragicznie, ale masz sporo rzeczy do poprawy (być może już co nieco ulepszyłeś, nie wiem, ale dam znać jak przeczytam dwa nowe rozdziały). Jak na razie 3/10 i pisz dalej, bo tylko tak można stać się lepszym.
Oczywiście przepraszam za ewentualne błędy w wypowiedzi, ale jednak fizyka, historia i zmęczenie przez nie wywołane robią swoje Razz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hidden dnia Czw 22:26, 03 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aman
Obywatel


Dołączył: 15 Sty 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prandocin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:47, 04 Mar 2011    Temat postu:

Jak już mówiłem, to było moje pierwsze opowiadanie. Wiem, że stać mnie na lepiej, co widzę w następnych opowiadaniach, ale dziękuje za krytykę - w końcu się czegoś nauczę.
Cieszę się, że jednak ktoś odważył się przeczytać wstęp i mam nadzieję, że następne części również przeczytasz Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aman
Obywatel


Dołączył: 15 Sty 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prandocin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:00, 13 Mar 2011    Temat postu:

I znów, po dłuższym czasie, zamieszczam kolejne z jednych moich opowieści.

War of the Universe. Rozdział 2.
Cytat:
- Długo jeszcze będziemy biec? Tam giną ludzie! - odezwał się jakiś głos.

Wszyscy z komisji biegli bardzo szybko, chyba najszybciej w swoim życiu. Wydawało się, że droga nie ma końca, a może to tylko złudzenie? W końcu, po 20 minutach najszybszego biegu w swoim życiu, dotarli. Szybko otworzyli drzwi, a tam... Mnóstwo komputerów i wszędzie krzyki ginących ludzi.

- Pomoooocy!

- Gdzie... Gdzie ja jestem? Błagam, bracia pomóżcie! Arghhh...

- Zabiją nas, zabiją nas wszystkich... - wszyscy członkowie komisji byli w szoku.

Wszyscy zaniemówili. Po chwili ciszy, zgłosił się major, Frax.

- Nie wiem dlaczego się nie odzywacie, ale mamy tu istne piekło! Wszędzie tylko promienie plazmowe, huk dział i ogień. Zostało nas bardzo mało, wróg ma przewagę liczebną. Już sami nie wiemy co robić, błagam! Pomóżcie [zakłócenia]... Zo..s...ta... nas... - [brak sygnału].

Nagle w sali zaczęto zaciekle dyskutować na temat ratunku dla ludzi. Hałas doskwierał niewyobrażalnie. W końcu podjęto decyzję. Grupa najlepszych pilotów na świecie poleci uratować bazę "Omiqron", przed totalnym zniszczeniem. Grupa nazywa się "The Aquain" i składa się z 6 ludzi (Orax - główny pilot, Inkan - skrzydłowiec, Laxia - skrzydłowiec , Ukan - skrzydłowiec, Qiuan - skrzydłowiec, Orinan - tylny skrzydłowiec), może i to mało jak na wielką armię obcej dobrze uzbrojonej rasy, ale to najlepsi piloci na świecie, potrafią myśliwcem zrobić sztuczki, których nie da się zrobić. Cała grupa została powołana już dziś i powinni być za godzinę.

Wszyscy ludzie na całym świecie są w szoku co się stało na Marsie, ogłoszono żałobę światową, która ma trwać 14 dni. Po godzinie piloci przyjechali do budynku komisji.

Gdy weszli do środka aż ciarki przeszły ich po plecach - wszyscy zabiegani i od razu było wyczuć, że jakiś chaos panuje w tym budynku, ale przecież nie powinien! No cóż, mniejsza z tym. Sześciu najwybitniejszych ludzi wiedziało gdzie mają iść. Drzwi otworzyły się i w oczy pilotów wrzucił się obraz siedzących i dyskutujących bardzo głośno ludzi.

- Witam wszystkich tu zgromadzonych, jak widać nikt nie zauważył nawet naszego przyjścia - odpowiedział dziwnym silny i potężny mężczyzna, który był głównym pilotem grupy.

Wszyscy po tej wypowiedzi przestali dyskutować i nie wiedzieli nawet co powiedzieć.

- Dobra! Koniec tej durnowatej ciszy! Powiedzcie w końcu jaki mamy plan i co jak.

Głos zabrał przewodniczący,

- Panowie, mamy tu istne piekło. Z godziny na godzinę ginie coraz więcej ludzi. Przestańmy już się obijać, musimy coś zdziałać! Panie Ukatik, miał pan przygotować plan wyzwolenia ludzi i jak?
- Tak, tak! Mam już skończony - odpowiedział zdenerwowany, jego głos brzmiał bardzo dziwnie, smutnie i z tonem zimnego chłodu na ustach.
Wszyscy w sali uspokolili się, jednak każdy był zdenerwowany czy ten plan się powiedzie.
Ukatik nie mógł wypowiedzieć ani jedno słowa - był bardzo zdenerwowany, jednak po minucie zabrał głos,
- Po pierwsze, obca rasa ma wielką przewagę liczebną, co wiąże się ze zwiększoną siłą ognia, jednak obca rasa nie ma żadnej strategi - owszem jest silna, ale zachowują się bardzo dziwnie... Szarżują, to jest ich minus. Możemy łatwo przedrzeć się przez ich linie na orbicie. Jak? Jeden statek zwróci na siebie uwagę, włączy maksymalny ciąg na osłony. Silniki i działa będą miały minimalną siłę ognia, tylko osłony największą, następnie ten statek spróbuje jakoś ich zniszczyć lub uciec im, a wtedy pozostałe statki łatwo podejdą do lądowania, ale ale... Głównym problemem będzie zbliżenie się do bazy. A mianowicie, obca rasa dobrze ufortyfikowała się tam i... Tutaj zabrakło mi wiedzy na ten temat, ale jest jeden sposób. Ale jest jeszcze jeden sposób - skończył, przy czym pstryknął palcami i za nim pokazała się mapa.
- Tutaj jest bunkier elity. Gdybyśmy go przejęli i rozwalili elitę, to żołnierze obcej rasy uciekli by, lub zaatakowali, ale mielibyśmy wtedy duży, opancerzony bunkier, co dało by nam wiekszą przewagę w walce. - zakończył, pokazując długopisem na bunkier elity.
- Czyli ktoś z naszej drużyny ma iść na pewną śmierć?! - krzyknął jakiś głos w oddali.
Po czym wyszła z tłumu, Laxia - piękna, urocza i słodka dziewczyna. Jej brązowe oczy czarują od pierwszego wejrzenia, włosy brunatnie, a twarz przesłodka... Figura - jednym słowem, cudna. Praktycznie każdy mężczyzna chciałby zdobyć jej serce, ale ona zawsze jest obojętna, nigdy nie umawia się z mężczyznami i jest samotna.
- Czyli waszym zdaniem ktoś z naszej drużyny ma zginąć?! - krzyknęła, ale jej głos był głosem anielskim - czystym i pięknym.
- A czy ja powiedziałem, że zginie? Chyba raczej nie, więc niech się pani uspokoi i usiądzie.
- Nie, ale to jest pewne, że on zginie! Jeden mały myśliwiec przeciw setkom krążowników i myśliwców? Pan chyba sobie z nas kpi, mamy zginąć, bo dla was będzie lepiej? Ja nie zamierzam, więc proponuje wysłać wsparcie, a dokładniej Colosusaxa – najlepszego krążownika na Ziemi, on zapewni nam doskonałą ochronę. Przewodniczący wstał, był bardzo zdziwiony kiedy Laxia to powiedziała, ponieważ mało kto wie o tym prototypie.
- Czyżby pani Laxia wiedziała o prototypie Colosusaxa? Przecież ten projekt jest utajniony, więc jak pani mogła wiedzieć o tym krążowniku? - głos przewodniczącego rozległ się po ścianach w sali.
W sali przez dłuższą chwilę zapanowała cisza.
- Tak wiem o tym, praktycznie każdy o tym wie. Myślicie, że przed firmą szpiegowską OA coś się ukryje? - głos wydobył się z pięknych ust Laxi. Przewodniczący zaniemówił, brakowało mu słów do tego co powiedziała Laxia.
- Dobrze, niech tak się stanie. Możecie wziąć do pomocy krążownik, tylko niech załoga tego krążownika będzie bardzo dobrze wyszkolona, to jest piekło, a nie treningi – odpowiedział przewodniczący stanowczym głosem. Ukatik wstał,
- Panie przewodniczący, niech pan podpisze rozkaz i jeszcze dziś polecimy na Marsa wyzwolić naszych braci – powiedział, przy czym podał przewodniczącemu rozkazy do podpisania. Gdy podpisał, grupa pilotów wyszła, tak samo jak wszyscy inni uczestnicy komisji. Ukatik i przewodniczący wszyli na końcu.
- Tak jak Ci mówiłem Ukatik, gdy im się nie uda mamy użyć projektu Solariq, który zniszczy wszystko, ale przynajmniej ocalimy Ziemię – takie słowa powiedział człowiek, któremu wszyscy ufali i liczyli na Niego.
Strateg wsiadł do swojego samochodu i pojechał w kierunku lotniska kosmicznego.
Wielki pas startowy, szum, krążowniki, jedna wielka wieża, myśliwce i doki kosmiczne – tak właśnie wyglądało ogromne lotnisko kosmiczne, na którym odbywały się misje w kosmos.
Sześć myśliwców już czekało na start. Ukatik i dwóch innych strategów pobiegło w stronę wieży kontrolnej. Piloci czekali w swoich koszarach na rozkaz do odlotu.
- Ciekawe kiedy odlecimy
- Cierpliwości panie i panowie, tylko pamiętajcie mamy słuchać rozkazów a nie iść na samowolkę, zrozumiano? - zapytał stanowczym głosem Orax.
- Tak jest! - głosy rozległy się po ścianach koszar.
Wszyscy piloci byli w nerwach... Taka bitwa była już praktycznie wskazana na niepowodzenie.
- Uwaga! Grupa Aquain dostała rozkaz na odlot w kosmos. - nagle wszystkie myśli pilotów zatrzmały się. Po chwili doszli do siebie i zrozumieli rozkaz.
- A więc to już, oby nam się udało... - głos głównego pilota rozległ się po uszach innych pilotach.
Po tych słowach cała grupa udała się do swoich myśliwców, aby w końcu wykonać swoją misję.
- Włączyć zapłon i przepustnice.
- Znormalizować moc silników, tarcz i dział.
- Wszystko włączone i znormalizowane!
- Przygotować się do startu – po tym sygnale emocje pilotów sięgały zenitu, ponieważ nigdy nie wiadomo co może się stać przy wejściu w atmosferę ziemską. Nagle Ziemia zadrżała, a z myśliwców wyłonił się dym i powoli zaczęli startować... Ten widok był przepiękny, sześć myśliwców i wydobywający się z nich dym. Po paru chwilach już znaleźli się w powietrzu.
- Prawe skrzydło, wyrównać! Zaraz wchodzimy w atmosferę, rozłączyć radio. - zabrzmiał głos w słuchawkach pilotów, po czym piloci zaczęli wchodzić w atmosferę. Ich statki zaczęły się topić, ale osłony pomogły im przedrzeć się.
- Piloci, meldować. - powiedział, Orax, bardzo głośnym głosem.
- Inkan, wszystko w porządku, sir!
Minęłe dwie minuty...
- Wszyscy piloci, meldować!
Nikt jednak po chwili nie odezwał się, aż nagle,
- Laxia, czekam na rozkazy.
- Ukan, jestem zawsze i wszędzie, sir.
- Qiuan, melduje się!
- Orinan, jestem, sir!
Oraxowi spadł kamień z serca, już myślał, że osłony nie wytrzymały. Wszyscy piloci teraz, tylko czekali na Colosusaxa .
- Colosusax, melduj się!
Nastał cisza, trwała ona kilka minut.
- Colosusax, odbiór!
Znów cisza.
- Tu krążownik Colosusax, melduje się, piloci.
Znów wszystkim spadł kamień z serca gdy krążownik się odezwał.
- Tutaj grupa Aquain i krążownik Colosusax do bazy, odbiór.
- Witamy w kosmosie panowie i panie. Meldujcie na bieżąco.
- Tak jest! - powiedział Orax – Lecimy w kierunku Marsa, jazda! - dodał. Jego głos był bardzo szczęśliwy, a zarazem znowu poważny.
- Włączyć napęd nadprzestrzenny, współrzędne macie wpisane w pamięć komputera w samolotach, a więc lecimy!

---

Ciąg dalszy nastąpi już wkrótce...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin