Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

300 Knechtów
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:33, 06 Gru 2008    Temat postu:

Coffeck ma rację i koniec zapisów.

Greg:Czemu sam po nią niepojedziesz?
Pision:Bo musze ciągle patrolować teren.
Greg:Hmmm.....dobrze jak się nazywa?
Pision:Tarra...wygląda podobnie jak szczaw królewski tylko trochę połyskuję.
Greg:Dobrze pomogę ci.
Knecht wstał poczym obudził Dhartheza
Dharthez:Co?Jak?Gdzie?
Greg:Ide na chwilę za miasto zastąp mnie na chwilę.
Dharthez powoli wstał i poszedł z wolna w kierunku kołowrotu.Znowu skrzypiała brama która pewnie pobudziła okoliczne potworki. Greg w towarzystwie wiernego miecza z rudy poszedł w kierunku opusczonej kryjówki myśliwych ponieważ zauważył światło którego centrum musiało tam się znajdować. W nocy nie wiele oprucz tego światła widział a niezabrał pochodni, potykał się i czasem przewracał o większe przeszkody aż w końcu by blisko kryjówki. W ciemności dowidział jakieś ciało po czym podszedł bliżej. To był strażnik gór z miasta Parad. Przez Grega przeszły ciarki w głowie miał tylko myśl "co on tu robi?","kto go zabił?". Wyjął miecz i wiedział, że nie może sie wycofać, ponieważ jeśli to był jakiś potwór to może go czuje a nawet widzi. Idąc w kierunku ognia coraz bardziej się bał ale strach go opuścił gdy zobczył cień człowieka. Gdy go widział nieznajomy wstał i podszedł z uśmiechem na twarzy. Greg zaczął się cofać i ścisnął miecz w dwie dłonie.
Coffeck:Spokojnie nic ci nie zrobie.
Greg:A jaką mam pewność?
Coffeck:Nie mam broni, po za tym widzisz, że jestem też knechtem jak ty.
Opuścił miecz gdy zobaczył czerwonego lwa, symbol który na zbrojach mają knechci. Poszedł z Coffeckiem do ogniska i przysiadł z nim na jednej ławce.
Greg:Kim jesteś i co tu robisz?
Coffeck:Jestem Coffeck, siedzę tutaj bo mi się nudzi.
Greg:A nie ciekawiło cię to co robi ten trup tutaj?
Coffeck:Nie. Widziałem w lesie cieniostwora więc możliwe, że strażnik przyszedł tu z ciekawości i potwór go zaskoczył.
Posiedzieli jeszcze i pogadali oraz zjedli trochę mięsa i popili ginem. Gregowi przyjemnie się rozmawiało z Coffeckiem. Gdy trochę się rozjaśniło poszli z powrotem do miasta. W połowie drogi Greg zatrzymał się i chwycił się za czoło.
Coffeck:Co jest?
Greg:Miałem iść po jedną roślinę!
Coffeck:Ja wróce do miasta i może zawołam kogoś żeby ci pomógł?
Greg:Jak wejdziesz spytaj się o Dharthez`a. Powiedz mu, że będe czekał na moście.
Coffeck:Dobra
Knecht pobiegł i gdy ledwo Greg doszedł do mostu już widział Dhartheza. Czekał trochę bo jak wcześniej przeczytałeś obudził się przedwcześnie i był zmęczony. Greg na szczęście miał butelke ginu przy sobie. Gdy przyjaciel doszedł odrazu dostał gin i wypił go.
Dharthez:Dobra co robimy o ten facet mi nic niepowiedział.
Greg:Chcę znaleść roślinę o nazwie Tarra.
Dharthez:W lesie jest.
Greg:To choćmy.
Dharhez:Robie to ze względu na to, że mogę pospać na warcie.
Gdy staneli przed lasem trochę się zlękli po czym weszli. Było tu trochę ciemniej ponieważ drzewa zasłaniały drogę światłu na swoja korzyść. Z daleka słyszeli jakieś szmery i warczenia ale na drodzę bylo spokojnie. Gdy przeszli przez las drogą zmartwili się bo wiedzieli, że roślina jest w głęby lasu gdzie czekają niespodziewanki. Idąc widzieli z daleka dużą watahę wilków więc mieli miecze w pogotowiu. Gdy Dharthez już widział roślinę zaatakowała ich wataha którą widzieli wcześniej. Kolega Gega nie widział go tylko siekał swoim Gniewem Innosa przebijając się przez wilki jak przez masło. Greg toczył walkę na ziemi a jego miecz leżał gdzieś z 2 metry od niego. Bronił się przed paszczą wilka i żałował, że nie wziął włóczni lub sztyletu do obrony. Na twarzy miał rany od pazurów i gdy osłabł pysk wilka niebezpiecznie się zbilżał. Gdy zwierze miało go zabić Greg poczuł jak jego cielsko uwala się na nim. Zrzucił je z siebie i zobaczył Dhartheza który podaje mu dłoń. Gdy wstał podziękował i podniósł swój miecz. Zobaczył gdzieś z 7 roślin Tarra. Było to roślina chyba najcenniejsza do wyrobu eliksirów ponieważ można było z niej zrobić każdy eliksir a jej najmniejsza część starczyła, żeby zrobić naprawde potężny wywar. Zebrali ile widzieli poczym wrócili na ścieżkę. Znowu musieli walczyć ale tym razem z.....orkami. Strażnicy Gór któży przyszli wspierać knechtów musieli stawić czoła elicie. Było ich 5 a orków 7. Dharthez wyciągnął kuszę i strzelił jednemu elicie prosto w głowę po czym 2 innych rzuciło się na nich. Greg szybkim pchnieciem przebił na wylot orka a drugi skończył tak samo jak pierwszy trafiony z kuszy. Po trudnej walce ludziom udało się wyjść bez strat.
Strażnik Gór:Dziękuje wielce! Bez was byśmy sobie nie poradzili!
Poszli wszyscy do miasta. Gdy przeszli przez bramę Dhathez położył się na łóżku w pomieczeniu przy kołowrocie i poszedł spać. Pision już czekał na Grega.
Greg:Masz 1 a nawet 7!
Pisionowi rozszeżyły się oczy.
Pision:O Innosie! Jesteś moim dłużnikiem. Przy okazji sięprzedstawie. Jestem Pision.
Greg:A ja Greg, miło mi.


C.D.N

Przepraszam za wszystkie błędy ort.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gothard dnia Sob 10:36, 06 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:53, 12 Gru 2008    Temat postu:

W zamku 500 knechtów czekało na Sir Moresa aż się zjawi do przemowy. Wszystkie miasta przygotowały się do obrony najlepiej jak mogły ale to właśnie Axtrach było wystawione na pierwszy ogień. Przywódcy Parad i Kallyah skąpo przysyłali wojowników do zamku co trochę pogorszyło zdanie o międzi innymi. gubernatorze Kiewie. Zniecierpliwieni knechci czekali na swojego przywódcę jeszcze z pół godziny po czym wyszedł na specialnie przygotowany filar z arcymagiem który był tu od odbudowy miasta. Tłum zaczął milczeć wszstkie twarze spojrzały się na Sir Moresa, co niektóży niedowiedzieli to przepychali się, też żeby lepiej słyszeć. Mores rozejrzał się dookoła, chciał szybko skończyć poniewarz bramy były puste.
Sir Mores:Knechci!!! Szykuje się bitwa która zadecyduje o losach tej wyspy!!! Wiem, że niektóży są przerażeni!!! Orki dysponują napewno przewagą liczebną, wiem to ale nie martwcie się!!! Innos jest z nami!!!(wszyscy słuchający uderzyli się w pierś)To na pewno przejdzie do historii gdzie kiedyś będziecie opowiadać swoim krewnym jak to jest!!!....kiedy ze słowami Innosa rzuciliście się w obronie setki istnień ludzkich!!! Wielu z nas nie przetrwa tego starcia ale odejdziecie jako bohaterowie do królestwa Innosa!!!Zmieciemy to plugastwo Beliara i będziemy walczyć do ostaniej kropli krwi!!!
Wszyscy wyjęli miecze i zaczeli krzyceć z radości podnosząc oręż jak najwyżej. Trwało to 3 minuty po czym mag dał wszystkim błogosławieństwo Innosa i 200 knechtów czekało za zamkiem żeby pierścienia domów. Po godzinie czekania palisada zaczeła się znowu z wolna otwierać. Za palisady wychodziło tylu orków, że nie sposób było ich policzyć. W ich języku rozbrzmiewała jakaś pieść która jak Knechci poedjrzewali jest o zwycięstwie. Taxroch z wojskiem postanowił zaatakować jedną bramę pewny zwycięstwa. Wysłał trzech orków pod bramę z białą flagą.Gdy doszli podszedł jeden knecht.
Knecht:Czego chcecie pomioty beliara!!!!
Ork:Chcemy się widzieć z przywódcą morra!
Knecht:Teraz ja tu dowodze czego chcecie!!!
Ork:Taxroch karze morra przekazać, że ponawia ofertę kapitulacji.
Knecht:Prędzej oddamy swoją dusze beliarowi niz to zrobimy!!!!
Ork:Oj morra. Oj morra. Nargrabiłeś sobie....
I odeszli pewnym krokiem.
Knecht: Łucznicy na mury!!!! Żołnierze na pozycje!!!!
W 10 minut wszyscy byli gotowi do walki. Minął jeden dzień a ludzie po mimo oczekiwań orków stali jak stali. Jak by mieli niezliczone siły. Taxroch wyjął topór i uniósł go w górę.
Taxroch:Na Morra!!!!!!!!
I za nim ruszyli wszyscy.
Knecht:Łucznicy!! Przygotować się do strzału!!
Wszyscy strzelcy napieli łuki.
Knecht:Czekać na rozkaz!!.........................Ognia!!!
I posypał sie grad strzał zasypując orków jak lawina. Ale po mimo to szarża ani myślała o uciecze czy zwolnieniu tempa. Uwalili się wszyscy na bramę która pod ciężarem zatrzęsła się uszkadzając częsci które ją otwierały. Łucznicy zeszli z murów i zaczeli przestrzeliwać strzały przez kraty. Pordzewiała brama pod naporem orków zaczęła się przechylać.
Knecht: Cofnąć się!! Cofnąć się!!
Brama padła. Tłum orków zalał 200 knechtów i polała się pierwsza krew tej bitwy. Dowódca obrony zwinnie tańczył mieczem zabijając kolejne orki. Taxroch miał trochę problemów ale jednak wcale się nie męczył. Miecze zgrzytały, latały strzały, krew niektórym pryskała w twarz. Szala zwycięstwa zaczeła się przenosić na stronę orków. Ludzie zaczeli tracić żołnierzy ale jeszcze się nie wycofywali. Knecht który dowodził cofnął się na koniec.Nagle żołnierze zaczeli krzyczeć.
Knecht:Hang!!Ratuj się!!!
Hang:Nie!!! nie mogę was tu zostawić!!!
Knecht:O nas się niemartw....
Wołający został przeszyty włócznią jednego z martwych knechtów. Dowódca obrony a Hang mu było na imię zaczął uciekać ile sił w nogach z powrotem do zamku. Słyszał w oddali zgrzytania mieczy ale niemyślał się obrócić i zobaczyć co się dzieje. Podtrzymywały go na duchu odgłosy walki ponieważ wiedział, że knechci jeszcze walczą. Po chwili miecze ucichły. Hang przeraził się ale biegł dalej. Widział już bramę...biegł....był coraz bliżej....nagle padł na ziemię i z głowy zaczeła się lać krew. Taxroch opuścił kuszę i rzucił ją na ziemię po czym wydał okrzyk zwycięstwa. Do bramy podbiegł Bink.
Bink:Hang!!!Nieeeeeeee!!!!!!!!!!
Padł na kolana i zaczął płakać. Hang zjawił się o wiele wcześniej w zamku niż Bink. Gdy ten drugi przybył, Hang był dla niego jak ojciec.
Bink:Otworzyć bramę!!!Muszę do niego iść!!!
Brama się lekko otwarła i Bink wsiusł Hanga do zamku poczył położył jego ciało na ziemi.
Bink:Czemu on Innosie!!!!!Czemu on!!!!!!



C.D.N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coffeck
Nowicjusz miecza


Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Klasztoru adanosa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 08:27, 14 Gru 2008    Temat postu:

6/10.

Rób trochę więcej opisów.

P.S Czekam na kolejny rozdział w którym ja wystąpię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin